Anna Maria, 21 february 2014
Cisza zimy chwyta za serce
nie można o niej mówić
wiąże usta oddechem mrozu
zamyka oczy płatkami śniegu
osiadając srebrem na rzęsach i wargach
gdziekolwiek nie spojrzeć
nieruchomość
konarów ciężkich od białych okryć
ich biel rozpływa się w cieniu błękitem
ptaki milcząco przyglądają się
samotnym ludziom
co ugrzęźli w bieli
tym co chcą je chwycić wymykają się
z niemym łopotem połyskującej czerni skrzydeł
drzewa śpią
głęboko pod korą ukryły życie
dotknięciami zmarzniętych placów
nie można go wyczuć
usłyszeć się nie da
uchem przyłożonym do pnia
milczące olbrzymy co przetrwają strach
ufne w snach
Anna Maria, 21 february 2014
Ludzie wznosili modły ku niebu
czekając na przyjście Pana
W swej pysze -
nie dostrzegli, że przyszedł.
Pomników dusz pełne są cmentarze
A ja
Nadal
Nie wiem nic o tych co mają nadejść
Czy przeszkodzi mi to wierzyć?
Czy żyć będę mogła
by wciąż ludzi ludzką miarą mierzyć?
Pytania
wątpliwości
uczucia
niejasności
Myśli są potęgą umysłu
Emocje potęgą duszy
Ale co chcemy naprawdę zmienić?
Czyje serca kruszyć?
Ach. Tak.
Miłość.
Rośnie na granicach.
Tam gdzie Ja przechodzi w My.
Geometria Przeznaczenia. Półmrok.
I sny.
Ciężkie sny.
Anna Maria, 24 october 2013
Zza zasłony deszczu głos słyszę
Wzywa mnie Druga Strona
Pisz - mówi - pisz, co mówić ci będę
Śpiewaj piórem legendy o nas
Duchach wymiarów nieziemskich
Nasz oddech- tcheniem wiatru zmian
Dotyk - czasu drgnieniem
Pisz - są ci, co wątpią w nasze istnienie
Dla nich rzeczywistość - twardym głazem
Czego tknąć palcami nie mogą
Widzieć nie chcą
Odwracają od prawdy twarze
Mów, snuj opowieści, papier literami zalewaj
Dla ślepców ubogich o kolanach drżących
Brak historii o nas to brak chleba
Uwierz, ich rzeczywistość kamienna
Na kamieniu ziarno nie rodzi
Pozwól im zaczerpnąć powietrza
Daj w strumieniu wiedzy brodzić
W ich żyłach krew z krwi
Co czerwienią oczy wypełnia
W nas Przyszłość - Przeszłość - Teraz
Rzeka wieczności niezmienna
Niech ich płuca wypełni ciepło wiary
By choć z krwawym bielmem na oczach ujrzeć mogli
Sercem, kim się stali
By mogli poczuć kolory na skórze spękanej
Niech dla nich także
Poranek wstanie
Tam, Po Drugiej Stronie, będziemy czekali
By i oni - tutaj - powstali
Anna Maria, 26 july 2013
nie mogę cię mieć na własność
kazać zostać
kazać odejść
kiedy tylko mi się
tak spodoba
chciałabym zamknąć ci oczy dłońmi
zachłysnąć się ciszą
w kołysaniu wiatru
myśląc
tylko o nas
ludzie przychodzą i odchodzą
ich bezbrzeżne milczenie
nie pomaga mi zrozumieć
jesteś moim marzeniem?
kocham cię jeszcze?
w ciszy świergoczą świerszcze
naszych pragnień
odarte z tajemnicy
pozostańmy tu przez chwilę
unieśmy myśli do światła
niech wiatr swym kołysaniem
pomoże nadziejom wzrastać
za kilka miesięcy
będę pewna swego serca
wierzby przestaną płakać porankami
narodzi się zwycięzca
w kołysaniu wiatru
zostaniemy pocieszeni
dusza powstanie z kolan
umysł się zmieni
zostań ze mną
chwilę jeszcze
zobaczysz jak wstaje świt
w ciszy ludzkich westchnień
Anna Maria, 26 july 2013
Czekałam
Przyszedłeś w ciszy
Przytuliłeś ciepłe usta do mojej szyi
Zamknąłeś ramionami
Nasz mały świat
Z nieba spadała rosa
Zakrzepła w ogromnych kroplach
Wilgotni i oszołomieni
Staliśmy w blasku świateł
Pociągi tkwiły na torach
Szybko tak szybko
Tańczyli ludzie
Noc była cicha
Niespokojna
Pragnęłam uwierzyć że ty jesteś ty
Odpędzając łzy spod powiek
Nim wypłynęły na zewnątrz
Strumieniem wspomnień
Nie mogłam zrozumieć
Czemu pozwoliłam ci
Odejść
Wybrałam szaleństwo samotności
Cierpienie i gorycz
Chciałam byś poczuł się
Szczęśliwym naprawdę
Jakże mogłam tak sądzić
Jakże mógłbyś
Beze mnie
Być
Tym kim jesteś
Nie wiem
Nie
Wiem
Wiem że nie
Anna Maria, 26 july 2013
Jeśli tylko
Nauczysz mnie
Odnajdywać najprostsze z ludzkich uczuć
Pozostawionych w drżącej samotności
Rzuconych w głąb sumienia
By spadały przez otchłań
W bólu i niepewności
Oczekujących na drgnienie serca
Którego od wieków już nie ma
Poproszę cię
O gest miłosierdzia
Byś zabrał mnie z przeklętej codzienności
Na drogę zmartwychwstania z lęku
Podniesionego do rangi duszy
Pociętej na strzępy
Żałosne i krwawe
Krzyczące co noc po twymi drzwiami
W nadziei, że usłyszysz
Mówiłeś
Że potrafię
Kochać bardziej niż rozsądek każe
Wyrywać chwile z objęć przeznaczenia
Rozdawać je biednym na zakrętach dróg
Pamiętam jak dziękowali
Opadając na kolana
Z ogniem w oczach całując dłonie
Jakby objawił się Bóg
Ja
Nie umiem
Jak ty porzucić fragmentów umysłu
Z najbardziej palących myśli wyzwolić się
Krew losowi zaprzedać
Chociaż podobno wiem
Że odchodząc
W bezgranicznym zaufaniu
Człowiek może dotknąć nieba
Anna Maria, 6 june 2013
oczekiwanie
drażni nerwy
zapalając kolejne lonty gniewu
jest gorsze niż
prawda
Anna Maria, 28 may 2013
Kobiety oszukane
przez swoich mężów
przez dzieci
modlą sie co noc
o -niewstanie-
głowy ciężkie
od złych poranków
toczą lęki
nienazwane
w objęciach
zmiętych kołder
ciała poukrywane
demony pod łóżkami
serc palcami
dotykają
nieokiełznane
nim świt
pogłaszcze powieki
nadejdzie
nieoczekiwane
Anna Maria, 24 may 2013
Szara mgła nachodzi
na bezdroża
dokąd żeglujemy
wypatrując słońca?
rafy zostawiamy po lewej
po prawej brzegi morza
suche ono
wypełnione szeleszczącym piaskiem
to czas
ziarnko ziarnkiem głaszcze
zmienia twarze
bruzdami zdarzeń
czekają na nas
miejsca mocy
dłońmi matek wzniesione
kielichy śpiących motyli
uwikłanych w codzienność
w oczach matek ukryte
senność
spływa na powieki
zaśniemy jak one
otuleni skrzydłami
na wieki
Przedtem
przekażemy błogosławieństwo
życia zawartego w życiu
ciała w ciele
duszy obok duszy
nieśmiertelności boskiej energii
nie można skruszyć
taką dał On a one przyjęły i przyjmują nadal
przechwytując stery okrętów ocalenia
kieruje nimi niebo a popycha ziemia
będą trwać
na straży naszych marzeń
z matkami los nie zadziera
Podziękuj swojej teraz
jak ja
Anna Maria, 22 may 2013
I cóż?
Przebudujmy nasz świat
Niech nie każe nam pracować
bez wytchnienia
Stanęliśmy zwarci i gotowi
u bram dorosłości
Nie wiedziałam że witają tam pałkami
Zamiast kwiatów
głazy rzucają pod nogi
Usta rozciągnięte w uśmiechach
częstują kłamstwami
Chodźcie - mówią - chodźcie z nami
Damy wam nową Japonię
Damy wam pracę - bez płacy
Damy wam przyszłość - bez wspomnień
Zresztą po co wam przeszłość?
W niej góry nieprawdy
Smoleńsk, dziadkowie w Wehrmachcie i teczki
Emerytura? Tak. Gwarantujemy,
że nie dożyjesz tej ceny
za twoją wyssaną energię
- Halo? Proszę do onkologa.
- Rejestrujemy od stycznia.
- Umrę do stycznia!
- To szkoda. Fundusz nie płaci.
Mam pieniądze, mam żądzę to rządzę
Bez nich - przepaść nędzy
Kim są medycy bez przysięgi Hipokratesa?
A nauczyciele szkół pozbawieni?
Pracujący średniozamożni bezdomni
niekredytowalni
bądźcie gotowi
- na śmierć
Szpital przekaże zbyt drogich pacjentów
ciała zakładowi pogrzebowemu sprzeda
Droga będzie wasza droga do nieba
- bez chleba
Nie chcę tak żyć
Chcę wykupić się od opieki hipokrytów
Tylko czym?
Przestrzeń niebytu
może przynieść ocalenie
Moi drodzy,
Rosyjska ruletka jest w cenie!
Umysły idee wartości
- na przemiał
Okupanci wiedzieli co robią
wybijając elitę
Pozostał motłoch pusty
niestety złotousty
Tu nawet kradzież zmienia definicję
Wandalizm? Po co wzywać policję
Policja nie przyjedzie
Policja nie chroni obywatela
Ma przynosić pieniądze z radarów
a nie pomocy udzielać
Przyjeżdża tak późno
aż mordobicie się skończy
Błękitna karta - fikcja w niebieskim odcieniu
Blankiet pomocy - przemocy
Wszystko jedno
Chcą się zabić?
Niech się zabijają!
Mniej klientów pomocy społecznej
Naturalna selekcja
Oni wiedzą, jak przeżyć do pierwszego
z moich pieniędzy
Ja nie
Bieda wyuczona
Nędza dziedziczona
Co z tego, że mam umysł skażony studiami?
Nie masz pleców - nie istniejesz pomiędzy wężami
Rozmnażajcie się - mówią
- bo nie mamy podatników
Płaćmy na laboratoryjne dzieci
Sieroty w placówkach niech gniją
Nieistotni. Liczą się nowi
Nowi będą płacić
Bez obaw!
Edukacja wychoduje idiotów
Kto nie myśli, ten pytań nie zadaje
Reforma spełniła swoją rolę
idealnie, bez potknięć, stos zalet
Czemu nie chcesz mieć dzieci?
Jedno? A reszta? Niewdzięczna!
A tak się staramy!
Nie opłaca się w ciebie inwestować
Pieniędzy na ciebie nie mamy
Nierentowny obywatel niech jedzie
Byle dalej
Bezrobocie spadnie
Lepsze statystyki - łatwiejsza przedwyborcza gadka szmatka
Wiedza - władza półświatka
Reszta nieistotna
Kto zostanie
w miejscu pozbawionym nadziei?
Naród bez dzieci przyszłości nie ma
Pozostaje tylko krwią żołnierzy nasączona ziemia
Po co walczyli o wolność?
Wolnością się nie najem
W wolności wszystko co mogło już padło
Dalej, kurtyna! No dalej!
Ostatni gasi światło