1 june 2011
Ćma
Światło zgasło.
Zrobiło się ciemno,
zimno,
ciasno.
Blask przez światło dawany
oświetlał mego więzienia
szklane cztery ściany.
A ja - głupia ćma w ciemności
nie odczuwam już miłości,
przyjemności
z bycia więźniem tej latarni
małych złudnych marzeń wylęgarni.
Skrzydła szaro-bure ćmie
zesztywniały.
Zapadam się.
Światło zgaszone podmuchem zdarzeń
nie chce samo się zapalić.
Brak mi go
choć mogłam się w nim spalić.
Zamykam oczy,
czarne oczy ćmie
i udaję że śnię.
O świetle.
Moim szklanym dusznym piekle.
Marze by być motylem.
Mieszkać w róży
i tulić się do płatków gdy niebo się chmurzy.
Otwieram oczy.
Jestem szaro-burą ćmą,
której tuż nad ranem
wonne róże się śnią.