Ponczillo, 31 august 2011
Portretował niczym Lawrence
siedzącą na brzegu szpitalnego łóżka
Królową Następną,
lekarz prorokował
zbliżającą się abdykacje.
Wpatrzona w tył obsadzonej sztalugi
bawiła się różańcem
jak z najlepszym i jedynym przyjacielem.
Porządkowała paciorki swojej pamięci
jeden po drugim,
łańcuszkiem szczęścia.
Choćby nie wiadomo jak obco
wyglądał malarz na oddziale interna
i tak reszta sali miała ten cały cyrk
głęboko w wolnym zakamarku ciała
obok tego zajętego cewnikiem.
Rodzinne albumy oglądają
chronologicznie,
śpiąc.
Lepiej zaprosić fotografa,
uporałby się ze sztuką utrwalania
ostatnich dni
w chwili odsłonięcia migawki.
Błysk flesza na dwie sekundy rozświetliłby
ten smutny pokój.
Gdyby tak reszta sali mogła, chciała mówić
i pozować.
Wolałaby oglądać zdjęcia.
W przeciwieństwie do płótna
papier fotograficzny jest śliski,
bardziej gładki
i szybciej spływają po nim łzy.
Po chwili znikają bez śladu.
Ponczillo, 29 august 2011
"Weselny klimat - tak się zaczyna,
jest biały welon, a w nim dziewczyna.
Strumienie wódki i trochę wina,
zarżnięta świnia
i ten tłusty bit."
To Ada Krawczyk śpiewała z płyty
w przerwie na flaki
prawa stopa sama w sobie
zaczęła tupać zostawiając piętę
przy podłodze dla równowagi z lewą
i nie szło nad nią zapanować
w ten cholerny upał
na zewnątrz wyły psy
a dałbym głowę z jabłkiem w zębach
że zostałem jednym z wielu
cichych zdrajców "antydiscopolowych"
zakochanych w piosence
która na samochodowym odtwarzaczu
obok "Pidżama Porno"
karmić będzie
mój muzyczny smak
chyba jednak ciut wypaczony
jeśli znowu mnie zaskoczy
wypadnie z głośnika
ten tłusty bit
złapię go i zjem
przed wyjącym psem.
Ponczillo, 26 august 2011
Kochanie gdzie jesteś!
nie nienawidzimy się już trzeci tydzień
wiemy
lubiłaś spacery nad torami
zastygać woskiem na wiadukcie
wiemy
teraz ciebie tam nie ma
gdzieś stoisz
odpoczywasz
broń Boże nie wchodź na tory
możesz stracić głowę dla maszynisty
jak to zrobiłaś dla tego artysty
z sąsiedniego osiedla
nie umieraj nam z miłości
wiemy
musisz wrócić
przecież
nie zamknęłaś na kluczyk tej ręcznie rzeźbionej
komody z twoimi skarbami w środku.
Ponczillo, 26 august 2011
Z małą pomocą
równie małych półdzikich futerkowych
co to wpieprzają suche siano i ziarno
zrozumiałem międzyplanetarną filozofię
nienapompowanej dętki i krzywych „śprych”
w rowerze mojej najbliższej lokatorki - po rodzinie
ona sama twierdzi że też nigdy ich nie lubiła
i dawno już spała jak w krótkich momentach
mąż zdobywał posłane łóżko z gracją Godzilli demolującej Tokio
lubiłem oglądać ten rytuał
między innymi dlatego i z przyzwyczajenia
pozwoliłem szarakom oddychać
choć jak na jawie śniłem
jak podpalam sianko w pyskach
z pretensjonalnym wyrazem - twarzy?
po ich wystygnięciu karmiłem osmolone gęby
spaghetti z moich żył w sosie pomidorowym z oliwkami
a żadna z much nie była w stanie dogonić zajączków
puszczanych lusterkiem na ścianie
dzisiaj nie wiem dlaczego tamtej zimy
podeszwy kleiły się do asfaltu przy plus dwóch
a Godzilla przestał je karmić w grudniu
ja natomiast
chętnie umrę w miesiącu letnim
będzie lepiej dla robaków i ponurych grabarzy
nie będą musieli kuć kilofem
zamarzniętej ziemi.
Ponczillo, 25 august 2011
Czarne jest białe
białe jest czarne
białe jest białe
czarne jest z krwi i kiszek
martwych stworzeń boskich
uznawane za padlinę
którą żywi się polska biedota
ma tylko swoje pięć minut
na weselnym wiejskim stole
jedynie prawdziwi patrioci czują się zawiedzeni
że po śmierci Prezydenta
najpopularniejszą w Polsce parą bliźniąt
stali się bracia Mroczek.
Ponczillo, 24 august 2011
Zgwałcone nic nie napisze
brutalnie zerżnięte analnie
gniewa się i droczy
wygiętą stalówką pokaże ci "fuck"
potrząśnij nerwowo
śliskimi wybroczynami niebieskiego spazmu
pokryje palce tuszem
możesz nimi wymalować na twarzy
barwy wojenne
powieki i policzki
na kurewsko
liryczna szmato.
Ponczillo, 23 august 2011
Drewniane szydełko
oplatane w roztańczonych palcach
ochrzczone ikoną miłości
jeżeli zdążę
przykleję je do szarego tła
zamknę w srebrnej ramce
powieszę nad marmurowym kominkiem
grzejącym długie mroźne zimy
w grudniowe wieczory
dziergałaś nim sweter w jodełkę
nadal przytula do ciebie choć
dziurawy pod pachą znoszony z wdzięczności
kochania
wybrakowany bynajmniej nie z niedbałości wykonania
słabej włóczki
raczej od zdejmowania przed snem
od zakładania rankiem
obiecałaś nie naprawiać
niech umiera ze starości
obiecałaś nie płakać
nad złamanym szydełkiem.
Ponczillo, 22 august 2011
Przysięgam
one żyją własnym życiem
same prowadzą z kościoła
do gwarnego baru
rosół pozostaje nie przyprawiony
pusty czysty półmisek
czeka do osiemnastej
ksiądz pobłogosławił mnie o trzynastej
wtedy to pękła suma
kiedy wrócę
wyślę polecony do Świętego Piotrka
z gorącą prośbą płynącą ze szczerej modlitwy:
wykręćcie nie moje stopy w kierunku południowym
przeciwnie do ruchu wskazówek
w tył
wtedy na pewno trafię z powrotem
z knajpy do Boga.
Ponczillo, 18 august 2011
Można wyruchać kogoś "bez mydła"
ktoś wyrucha cię z pieniędzy
zostaniesz wyruchany grając w karty
jeżeli jesteś złodziejem możesz wyruchać policje
Rosjanie Niemcy i Amerykanie to najwięksi jebacy
wyruchali Polskę z gazociągiem
ci ostatni z wizami
ZUS będzie nas ruchał namiętnie i z pasją
do samej emerytury
nawet gaz łupkowy próbował nas wyruchać
mamy więc prawo czuć się ruchanymi
w perspektywie długofalowej
fakt faktem
w porównaniu z innymi
TO ruchanie trwa bardzo krótko.
Ponczillo, 18 august 2011
Przygasał jak świeca
którą stawialiśmy z babcią na parapecie
obok figurki Matki Boskiej w czasie burzy
po każdym ciosie
robił się mniejszy
by w końcu stać się robakiem
którego można zgnieść i opluć
płomień świecy dygotał od przeciągu
nieszczelnego drewnianego okna
on truchlał i drętwiał
od początku przegrywał
z własną fizjologią neurologią
apetytem na podroby
po ostatnim gongu
z tornistra wyleciały wszystkie kredki
a poszło o głupią bułkę z pasztetem
czerwone twarze porównałbym
do rozgrzanego mięśnia sercowego.