1 june 2012
wywiad
Pani mnie pyta o pierwszy raz…a to było tak dawno, mało pamiętam… Chyba od zawsze
czułam, że Ktoś Szczególny mną się opiekuje. Bo widzi pani, gdyby było inaczej
dzisiaj nie rozmawiałybyśmy. Pani się uśmiecha. Właściwie wcale mnie to nie dziwi.
Ludzie zazwyczaj nie wierzą w takie rzeczy. Prędzej uwierzą w Matkę Boską, która nagle pojawia się na szybie w domu schorowanej rencistki.
Miała na imię Zenobia, czy jakoś podobnie. Słyszała pani o tym cudzie w Świętokrzyskim?
Ludzie ciągnęli do tej rodziny pielgrzymkami, a niektórzy z nich, tak bardzo chcieli
sprawdzić jego prawdziwość, że przywozili ze sobą płyn do mycia szyb.
Nie…nie mam pojęcia, jak ta historia skończyła się, ale mam nadzieję
że przynajmniej rodzinna wioska Zenobii, odczuła Cud Portfelowy.
Agroturystyka Sakralna, to w końcu całkiem przyzwoity biznes.
Ale pani mnie pytała… tak wiem, ale niełatwo opowiada się o takich "życiowych przygodach"
Wie pani, wtedy nikt mi nie uwierzył, przecież dzieci mają taką fantazję.
A ja zmyślałam bajki odkąd nauczyłam się mówić.
Teraz tak myślę, że mógł mieć około dwudziestu kilku lat, był młody, ale dla czteroletniej
dziewczynki wydawał się bardzo dorosły, heh, że nawet powiem: wydawał się stary.
Nie zauważyłam, kiedy do mnie podchodził, byłam za bardzo skupiona na produkcji
Ogrodów ze Szklanych Sekretów. Bawiła się pani kiedyś w sekrety? Kopie się dołek
w ziemi, układa w nim kolorowe płatki kwiatów, przykrywa szkiełkiem i zasypuje ziemią.
O! Pani również. Prawda, że cudna zabawa?
Podniósł mnie z ziemi za kaptur jesionki i zapytał o jakąś ulicę. Chciałam mu wytłumaczyć
którędy tam dojść, ale powiedział, że nie trafi i żebym sama mu pokazała drogę.
Wie pani, ja byłam grzeczną dziewczynką, więc z nim poszłam. I wtedy mój Ktoś Szczególny
zaprowadził nas do tej jednej z trzydziestu takich samych klatek w bloku. Mieszkałam w nim.
Wiedział, że znam każdy zakamarek. Uciekłam, nie rozpięłam rozporka, chociaż ten mężczyzna mówił, że nie mam co się bać i że tylko na chwilę. Wie pani, ile dziewczynek na naszej planecie nie zdąży uciec?
Pani mnie pyta o drugi raz…tak był drugi, trzeci, następne, podobne i zupełnie inne.
Ostatni, wczoraj wieczorem. W domu. Gdyby nie ta opieka, na którą nie wiem czym sobie
zasłużyłam, dzisiaj nie rozmawiałybyśmy. Wierzy pani?