Poetry

cieslik lucyna


older other poems newer

9 april 2013

Taki jego los

nagle zza płotu coś wyskoczyło
rude czy szare nie wiem bo ciemno
pod liściem mokrym szybko ukryło
i tak zaczęło droczyć się ze mną

ja na spacerek wyszłam akurat
z moim pupilkiem wieczorną porą
dosyć siedzenia w blokowych murach
dawki energii też miałam sporo

chodzę i patrzę jak więdnie trawa
liście szeleszczą fruwają dziarsko
Cezar się cieszy uszy nadstawia
i nosem coś chce wydobyć-parsknął

ciągnie mnie z całej siły przed siebie
pod mały płotek tam pośród śmieci
coś się ukryło lecz jeszcze nie wiem
idę i słucham może to dzieci

pies wyczuł szybko miał jednak nosa
to mały szczeniak ktoś go wyrzucił
biedactwo patrzy na nas z ukosa
a mnie los pieska bardzo zasmucił

kto nie miał serca oraz litości
jak można zrobić coś tak podłego
wzięłam go teraz do siebie w gości
żeby uchronić zwierzę od złego.

Autorka L.Mróz-Cieślik






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1