31 january 2014
Gabinet jak się patrzy
pracy nie przerobi biedak po godzinach też się nie da
już kark sztywny boli głowa pisze liczy wciąż od nowa
cyfry dwoją się i troją przed oczami mroczki stoją
co tu począć już się smuci szef na zbity pysk wyrzuci
przegryzł tylko chipsy śmiecie nie był nawet w toalecie
głód doskwiera pęcherz pęka taka praca to udręka
musi majdan wziąć do domu i tam skończyć po kryjomu
małe jednak ma mieszkanie stos papierów-przechlapane
nie ma tam spokoju ciszy domowników głosy słyszy
nie może się wcale skupić taka praca jest do dupy
nagle pomysł i olśnienie zrzuci zaraz ciężkie brzemię
i gabinet jak się patrzy znalazł w swojej ubikacji.
L.Mróz-Cieślik