Poetry

Arwena


older other poems newer

17 september 2011

nie można włamać się od środka

wyjęła klucze. pęk wisiorków. złoty od Stefana. srebrny od Jeremiego.
ten z niebieską obwódką wokół palca od Marka. lubiła go. najbardziej.
bezbłędnie trafiał nawet na wielkim kacu.

zaczyna taniec.

rozpuszcza kok. spinka jak każda imitacja sprawdza się dla niecierpliwych.
ale nie teraz. wymaga czasu a ten przegryza się z miętówką. pies nie zawodzi.
po godzinie oboje wiemy że nie wejdę a on nie wyjdzie. jedyny powód dla którego
nie poprosiła o klucz. nie lubi się oswajać.
 
zapalił światło.

zamknął okna żeby nie wpuścić żadnej ćmy. nie zna się na motylach.
szczególnie tych bezsennych. papieros jest ostatnim punktem w zaprogramowanym czekaniu. wyszła na palcach a wróciła po winie. jak on nie wierzył w bajki. i długie włosy. kto się tak zapuszcza na stare lata. usnął.
 
 
jesień i pada. więc dlaczego czuje suchość w ustach. zlizała już wszystkie akty z lustra.
jest wyjście. ale nie ma klucza. poczeka. i zaprzyjaźni się z psem.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1