9 november 2012
9 november 2012, friday ( atak chamstwa )
Odkąd za zestaw szmat szybko i wszystko myjący zapłaciłam cenę (w ratach) bardzo wyrafinowanego odkurzacza, domokrążcom stanowczo mówię nie. Jestem też mało czuła na odnowę religijną proponowaną przez uzbrojonych w biblię świadków jehowy. Podpisuję listy polecone listonoszowi, bo go znam od stu lat (chociaż sama nie mam tyle - to powiedzenie powstało na widok mojej niezniszczalnej szkockiej kraty, z którą nie mogłam rozstać się od czasów licealnych).
Od dziś asertywnie nie otworzę drzwi żadnym ankieterom. Długo pracowałam jako ten leniwy i rozpaskudzony urlopami i wynagrodzeniem belfer, ponad dwie dekady walczyłam o godność ludzką z wchodzącymi w dżunglę dorosłości nastolatami i jakoś walkę wygrałam z poczuciem, że bezpiecznie przejdę przez osiedle, ale to co mnie spotkało od ankieterów TPSA -> ORANGE wprawia mnie w osłupienie do tej pory. Żeby na progu własnego domu, bez cienia szacunku, może byli na haju, a ja nie testowałam, może jakiś bramulec im nie wyszedł, może na wodziankę nie zarobili, może, może, może...
Najbardziej z tego wszystkiego przeraziła mnie moja reakcja, byli dla mnie odczłowieczeni, agresywne bestie, bezwzględne i pewnie wybujała wyobraźnia podsunęła mi wizję tłumu im podobnych, którzy prą do celu za wszelką cenę z jedynym kodeksem moralnym - sukces za wszelką cenę jakikolwiek ten sukces miałby mieć wymiar.