28 june 2014
28 june 2014, saturday ( tak mi się pomyślało )
Chciałam napisać jakiś nowy wiersz, nawet miałam refleksyjny temat, ale wiersz wyszedł słabiutki, miałkliwy, więc sobie darowałam, ale nieodparta chęć podzielenia się tym co mnie inspirowało zaowocowała wpisem w dzienniku. O co poszło, o nagość. Podejrzewam, że rozmyślania o nagości zostały sprowokowane zajawkami przedstawienia Golgota Picnic. Na zdjęciach pełno dojrzałych ludzkich samców i samiczek skąpo lub wcale nie odzianych i ktoś mógłby się uprzeć, że pewnie w raju tak gonili nasi prarodzice zanim nie zachciało im się edukacji, ale wiadomo, że epoka raju już za nami a przed nami zgrzebna rzeczywistość i właściwe nacji polskiej bronienie pryncypiów. Ktoś chciał mieć happening społeczny i się nie zawiódł.
boli w lustrze nagość
rozprasza myśli wiwisekcja
ktoś zdarł ze mnie futro lwa
może to były pióra pawia
dookoła kolorowe suknie
dostałam prawo wyboru
czuję się jak przedszkolak
zorganizowane zajęcie na całe życie
ubieram się i rozbieram
kupuję wyrzucam darowuję
śledzę trendy by być trendy
jest światełko w tunelu
stara kobieta nie musi być wyleniała
ma do dyspozycji tyle nowych
wcieleń za parawanem z cotonu
To ten niby wiersz, a raczej uświadomienie sobie ile czasu zabiera nam dbanie o okrycie naszego biednego golutkiego ciałka. Jak szczęśliwe i wolne są zwierzęta, którym natura wybrała odzienie wierzchnie. A my czas dzielimy między ubieranie i gotowanie i ciągle nie nadążamy.