Prose

Małgorzata Krupińska-Nowicka


older other prose newer

29 november 2011

Duża dziewczynka



Pamięci Zoi Sobolewskiej
z Fundacji „Dzieci Niczyje"


     Nie mogła sobie przypomnieć, w jaki sposób się tu znalazła. Zaraz sobie przypomni. Czego chce od niej ten mężczyzna? Ach, poznaje, wszystko dobrze, przecież to ten miły pan, którego poznała na podwórku, gdy czekała na powrót mamy. Tylko czemu teraz ma taki nieprzyjemny głos? To pewnie przez to, że zasnęła. Zaraz mu to wyjaśni. Powie, że nie chciała. Zresztą nie spała chyba długo. Dlaczego ten miły pan jest teraz jakiś inny? Tak dziwnie oddycha. Inaczej się porusza. Jakoś tak... Już wie, powie mu, że się trochę boi. Troszeczkę. Bo przecież jest już duża. Tak zawsze mama mówiła. Tak. Duża. I odpowiedzialna.
     Tak, to na pewno wszystko przez to, że zasnęła. Mama też kiedyś gniewała się na nią, gdy zasnęła zamknięta w mieszkaniu z kluczami w drzwiach. Gniewała się tylko troszeczkę, bo sąsiad wszedł przez balkon i otworzył drzwi, a mama obsypała ją pocałunkami, łkając i śmiejąc się jednocześnie. Jest duża. Musi, musi być samodzielna. Tak mówi mamusia. A ona mamusię kocha. Tatę też, ale tata odszedł. Nie widziała go już od średniaków. Tak, to już dwa, albo trzy lata. Nie bardzo już pamięta jak wygląda. Mama wyrzuciła jego zdjęcia. Jest tego pewna, bo kiedyś szukała we wszystkich pudełkach z fotografiami i niczego nie znalazła.
     Teraz tata przybierał postaci spotykanych mężczyzn. Wyobrażała sobie, że pan, miły pan, który czule opiekuje się swoją córeczką to jej tatuś. Albo tamten, co tak śmiesznie rozmawia ze swoim psem. Do domu nie przychodzili mężczyźni. Nie, kiedyś przyszli. Dwaj. Koledzy tatusia, ale mama była dla nich jakaś niemiła. Zupełnie jakby nie mama. Zamknęła im drzwi przed nosem, a potem długo płakała. O co chodzi temu panu. Tam nie wolno. Jest pewna, że nie wolno. Jest już duża, ubiera się i rozbiera samodzielnie. Nie chce martwić mamusi. Mama tak ciężko pracuje. Zawsze mówiła, że powinna być grzeczna i miła.
     Starała się. Może wtedy wróci tata? Nawet przez chwilę myślała, że to on, gdy ten pan tak przez dłuższy czas jej się przyglądał, gdy bawiła się z Balbiną, a potem zaczął iść do niej z uśmiechem. Tak, nie wahała się ani przez chwilę, od razu rzuciła mu się w ramiona. Balbina wróciła do domu, a miły pan wziął ją za rękę i poszli. Na spacer. Tak powiedział. Ale teraz jest już ciemno. Mama na pewno wróciła z pracy. Musiała zastąpić chorą koleżankę. Mówiła, że bardzo jej przykro, ale to tylko jedno dodatkowe popołudnie. I że nie chce zostawiać jej samej, ale nie ma wyjścia. I że pójdą w niedzielę razem do kina i na lody, albo rurki z bitą śmietaną. Tak było zawsze, gdy mama musiała dłużej pracować.
     Nie lubiła czekać na mamę, bo było jej trochę smutno. Trochę, bo przecież jest duża. Pomaga mamusi. Ściele łóżko, robi mamie kolację. Mama wraca taka zmęczona, ale zawsze śmieje się, gdy widzi jaką jej przygotowała niespodziankę. Nie wolno zdejmować majtek. Zaraz powie, wytłumaczy. Ten pan był przecież miły. Zaraz się wyjaśni i na pewno przestanie.
Tak nie wolno! A poza tym musi już wracać do domu. Mama może się gniewać. Nie chce martwić mamusi. No tak, przecież nie przygotowała mamie kolacji. Ona musi wracać. To boli, dlaczego ten pan przestał być miły? Jest ciężki, po co się na nią kładzie? To nieprzyjemne. Boli, strasznie boli. Musi zawołać mamusię. Dlaczego ten pan chwyta ją za gardło? Przecież nie zachowywała się zbyt głośno. Niech ją puści. Musi się zastanowić. Złapać oddech. Tak strasznie boli. Złapać oddech, potrzebuje powietrza. Skąd ta jasność, coraz większa jasność...






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1