Poetry

Agent


older other poems newer

18 july 2012

1939-44-46

Zmierzaliśmy ku wieczności wierni namiętnościom.

Nasze występki za ich myśli.
Krew zaplątana w brudne czyny.
Łzy okupione najsmutniejszymi życzeniami.
Dla nas adoracja, dla nich puste słowa.

Jedynym grzechem było oddychanie tym samym, odebranym deszczem.

Nigdy nie będziemy w stanie odczynić tych sekund.

W tym ostatnim tańcu chore serca utonęły w pożegnaniach. Wszystko zmienia się tak szybko, że stajemy się czymś, czym zostać nigdy nie chcieliśmy.
 
Kolejna pielgrzymka w deszczu smutnego czarnego poranka.
Żaden las nie wchłonie uciekinierów.

Podążamy w zaćmieniu, zapominając swojej ścieżki.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1