8 december 2012
baśnie - nie dla opornych
niedobrze że tu przyszłaś dziewczynko
nie powinno cię tu być chłopczyku
rodzice głośno śpią nie usłyszą płaczu
stróże w niebiesko-białej budzie na księżycu
nie wrócicie tknięci zjadam bez śladu
po zębach tylko stare kobiety potrafią
tak patrzeć żeby zobaczyć którędy uciekło z dziecka
życie ale wiem jak wiedźmy wystraszyć więc tylko mruczą
pod nosem i obchodzą dom z dymiącym rondlem
od kadzidła krążę wolniej odkładam się na dnie oka
jest tak jak się wam wydaje nocą
ciemność wypuszcza psy żółtookie
krążą między meblami po ścianach węszą
gotowe skoczyć jeśli drgniecie - nie kiwnie palcem
wróżka z dębowego słoja ukryłem ją w podłodze
gdy lęk wyrwał jej nogi i ręce a skrzatów nie ma
całkiem się wymyśliły ze świata na drugą stronę
łąki by służyć ziemi przeżuwając kości
skoro tu przyszłaś dziewczynko
jeśli tu jesteś chłopczyku
nauczę was jak się milczy - nie będziecie już budzić
krzykiem dorosłych schowanych pod kołdrą
przed tym czego nasłuchujecie czujnie jak zwierzęta
gdy śmierć podchodzi do lasu - wołaniem tylko się odwleka
ukłucie zimna a ono boli mniej niż draśnięcie kolcem róży
i przynosi spokój - chłodną pewność nieuchronnych zdarzeń
pod głuchym firmamentem bez ucieczki w opowieść o głosie
który składa w całość okruchy bełkotliwych dźwięków
znam początek wszystkich baśni - w zatrutych źródłach
nie pozwalam z nich pić bezsennym dzieciom
pragnienie gaszę łzami znam koniec - czerpany
z urojonej studni podawany z ust do ust przez pokolenia
na uśmierzenie prawdy o głupcach kładących
głowy pod topór dla ocalenia świata albo na początek
drogi - gdy nie ma nie było nigdy żywej wody