Poetry

. .


older other poems newer

12 december 2012

dawca

jest coś nieprzyzwoitego w podjadaniu między posiłkami
madame Job wkłada do ust maślane ciasteczko i myśli o głodujących
w Afryce kupując kolorowy tygodnik zastanawia się ile murzyńskich wiosek
można by wykarmić za równowartość rocznej prenumeraty
przegrywa z apetytem na słodycze na cudze życie z ochotą na papierosa
do kawy równie szkodliwej dla serca jak brak umiaru dla sumienia

przyczyna prawdziwego wstydu kryje się jednak znacznie głębiej
tradycyjnie -  pod ziemią albo z duchem czasu – w urnie – dzieci
wyrastają z tego grzechu madame Job zachowała słabość mimo wieku
średniego zaciska ją w palcach w oczach  zabiera ze sobą
jak tabletkę nitrogliceryny żeby wsunąć pod język
 jeśli zabraknie powietrza do  powszedniej rozmowy

jest coś haniebnego w tym pragnieniu kiedy tylu ludzi nie chce umrzeć
a umiera gdyby można się było zamienić z mężczyzną który zamilkł
nim skończył wyjaśniać siedmioletniemu chłopcu jak puszczać latawce  
albo z dziewczyną spóźnioną na randkę o chwilę nieuwagi – madame
 wierzy w potępienie wieczne dlatego wypełniła jedynie oświadczenie woli 
 cierpliwie czeka na przeszczep zaczęła dbać o zdrowie






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1