24 october 2011
Na moście w Bydgoszczy (żadna to "poezja", więc z góry przepraszam całą tą szufladę...)
Na moście w Bygdoszczy
pary w kłódkach.
Cała para idzie w kłódkę pomyślałeś.
Tomek+Marta=WMN,
Ola i Ryszard zamknięci
w porytym gwoździem produkcie Tesco Value za 5,50.
Waldemar i Michał się kochają.
Naliczyłeś ich około pięciuset
z jednej strony
Z drugiej strony nie chciało ci się liczyć.
Z drugiej strony- pomyślałeś merkantylnie-
gdyby tak wypożyczać
nożyce do cięcia metalu
za pięć złotych od sztuki
ale po co ci tyle pieniędzy.
Nawiasem mówiąc- Bydgoszcz pamiętasz
tylko z tych okropnych korków
na ulicy, której patrona sobie nie przypomnisz.
Zatkana tętnica udowa miasta.
I z tej galerii handlowej, gdzie wreszcie za darmo oddałeś
Cezarowi co cesarskie,
bo od dziecka masz wstręt do płacenia za publiczne toalety.
I pamiętasz ciecia z parkingu pod bazyliką,
gdzie zostawiłeś zostawiliście samochód wypełniony przepoconymi ubraniami,
śpiworami, namiotem i stęchłą już herbatą
w dwóch termosach.
I pamiętasz jak z dobrodusznym uśmiechem tłumaczył ci
jak dojść na starówkę
i jak mówił kup sobie, kupcie sobie kłódkę.
Sam most pamiętasz niechlujnie -
żałowałeś, że nie masz łańcucha żeby się tam przykuć
i scyzoryka którym wyryłbyś na swojej rachitycznej piersi
Ja To Ja i wara!
Cieciowi podziękowałeś uprzejmie za pilnowanie
i dałeś daliście dwa złote więcej niż wynosiła bazyliczna taryfa.
I pamiętasz jak chciałeś go jeszcze o coś spytać
może o tym moście, czy często się rzucają do tej 'kipieli'
głębokiej na metr lub pół metra.
Czy wbijają się głową w dno
szukając klucza do rozkucia
Czy czekają, aż proces utleniania
metalu zrobi swoje.
Ale nie spytałeś
trzymając buzię na kłódkę