Poetry

copelza


older other poems newer

16 july 2014

łoj dana dana

skakał konik skakał polny
przez trawy i krzaki
teraz leży nieprzytomny
zjedzą go robaki
złamał konik złamał nóżkę
potem ktoś go zdeptał
nie pomoże żaden lekarz
ni żadna recepta


miała żaba żabie prawo przydusić komara
kiedy ten niecnota durny kąsić coś się starał
błoto wkoło niewesoło a i sprawa grząska
kiedy w nocy po północy wzywa cię przekąska


niepozorny aligator
też chciałby mieć młode
ale problem się pojawił
bo trafił na kłodę

a kończyny przecież śliskie
i brzuszysko srogie
jak tu wybrnąć kiedy kłody
rzucają pod nogi






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1