Prose

hierinim


older other prose newer

19 june 2015

Prestiż

Dni pięknie wygrzane, zroszone, pisania brak potrzeby. Z Łosiami zjadłem pożegnalne śniadanie w Tincie na alei Marcinkowskiego. Nie było twarożku, pani jajka z pomidorami przyniosła. Michał nie jadł czereśni, pić po nich nie można, powiedział. Do Tinty schodzą się snoby. Pseudo profesorowie z pseudo uniwersytetu artystycznego. Rozkładają „Gazetę Wyborczą”. Cóż, taki poziom szkolnictwa wyższego. Od profesora nie można za dużo wymagać. Od profesora uniwersytetu artystycznego nie można wymagać, żeby czytał książkę pod tytułem Uniżenie przed Bogiem centralną kwestia kultury ks. Jacka Bałemby. Od profesora nie można wymagać. Tyle przecież teraz wszystkiego wychodzi, człowiek zdąży „Gazetę Wyborczą” przejrzeć, mówią posrebrzani panowie. Do Tinty przychodzą dziewczyny o prawdziwych nogach, ciekawszy temat. Dziewczyny ubrane raczej od głowy. Nogi całorocznie opalone nie są prawdziwe? Ależ są. Daj Panie Boże chociaż wzrok nie najgorszy. Tinta pochwalić się może najlepszą audio-toaletą w mieście. Doprawdy, bit dobrze ustawiony. Łosi pożegnałem. Jestem pojedynkiem. Przepisałbym cytat o własnych ścieżkach z Zygmunta Haupta, gdym książki nie oddał do biblioteki. Pojedynek - człowiek pojedynkujący się ze sobą, w pojedynkę przemierzając bruk właśnie. Casus markowonowakowski. Wszystkie dziury miasta. Wyleguję się na placu Wolności, mam tam swoich kontrahentów. Bezdomny z placu Wolności dał mi dwa piękne jabłka. Zabierz sobie, ktoś mi zostawił, a ja zębów nie mam, powiedział. Zdanie zapisałem już na leżaku w Kulczykparku. W ciągu dnia, jak wiesz, muszę się kimnąć dwadzieścia minut, taki rytuał. Z pomocą przyszła Grażyna Kulczyk. Rozłożyła w parku leżaki, zatem nie muszę wracać do bloku na dwadzieścia minut. Wracanie do bloku na drzemkę nie jest bezpieczne. Może przedłużyć się w drzemkę mentalną, patrz moi niefajni znajomi. Wolę zatem wylegiwać się przy fontannie na placu Wolno. Zawsze jakiś Maciej zagadnie: pójdzie pan z nami tańczyć? tańczą same dziewczyny, pójdzie pan z nami? bo się wstydzimy. Udzielam nastoletniemu Maciejowi i jego kumplowi Kamilowi gratis nauki. Mówię: słuchaj, albo chcecie tańczyć i idziecie tańczyć, albo nie chcecie i nie idziecie. A nie takie tam chcemy, ale się wstydzimy. Na placu Wolno jestem w pracy, mam tu kontrahentów. Bezdomni wpisują w komóry mój numer telefonu. Precyzując, ja im wpisuję. Mnie ręce się nie trzęsą i widzę jako tako. Wpisuje śmiało, i tak nic na koncie nie mają. Na placu Wolno, gdy nie leżę przy fontannie, gdy stoję, muszę szeroko rozstawiać nogi, by ze śmiechu nie paść. Śmieje się ostatnio dużo. Czytaniem książki, buduję swój prestiż.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1