24 september 2012
nie czekaj aż przyjdą mrozy
pochylony nad rzeźbą
przypominam sobie zarys twoich ust
przywracam obrazy z połowy miesiąca
gdy palcami na piersiach wyznaczałaś kręte drogi
wierszem na wiatr
gdzieś pomiędzy poezją a rzeczywistością
mówiąc o potrzebie spotkania
słowa bez pożegnań nie pochłonęły świata
zapatrzona w oczekiwanie powracasz kaprysem
rozpada się kamuflaż
kiedy skończę zapamiętam cię całą
październik będzie rozszeptany
nie zatrzymasz tego