Poetry

Nevly


older other poems newer

21 august 2014

ence pence w której ręce

a było to tak
anioł zadomowiony w tęsknocie
po prostu poszedł w moje ślady
rozpostarł skrzydła namiętne jeszcze
bardziej niż cię potrzebuję powiedział
coś się dzieje
szarość i ja jemy śniadanie
postępując zgodnie z ruchem wskazówek
zegara zbyt mało na czekanie
kiedy do mnie wyjdziesz będę latał

tak właściwie to żyję po to by zapomnieć
ale to nazbyt trudne
nawet dla mnie
perspektywicznie obrazkami z poranka
za widok z okna
zapłaciłem tuż przed świtem
potem za pokój rozbiegany
na cztery strony świata
kiedy jeszcze rozczochrana od grzechu
mówiłaś kocham

wtedy w ciszy rodziła się siła
tak bardzo chciałem przytulić
pomiędzy przedwiośniem a tym wierszem
groziło nam dożywocie

nabrałem się na to jak leszcz
no cóż
znów muszę za wszystko zapłacić
bo ja w przeciwieństwie do ciebie
zrobiłem wyjątek

naprawdę cię...

 (s)poko






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1