Poetry

Nevly


older other poems newer

3 march 2015

kiedy to wreszcie zrozumiesz nie bierz do siebie

za furtką najcichszego z przedmieść
przetrwanie wiruje jak helikopter nad miastem
złudzenia stawiane pasjansem
i szanty umarłych niepogodzonych z losem

ten nie ma domu inny pił a tamten przegrał
każdy kiedyś przez to przechodzi
przekleństwo duchów przyczyną kataru
a w drugim niepokoju trzy butelki

oni wszyscy pochodzą od boga
dlatego wciąż próbują
światłem na wodzie podtrzymać pamięć
a przecież za mostem każdy ma coś do ukrycia

mężczyźni którzy się starali
kobiety które nie były zatracone do końca
dzieci które niczemu nie są winne
nikt nikomu nie zabroni iść

konserwatorium znoszonych kroków
człowieczeństwo a swoją drogą
do drzwi wciąż puka ktoś kto wciąż kocha żyć
w sieć samotności łapiąc świty bogów
z namaszczeniem wspomina róże z kenii

na bezdrożach nie umyjesz mnie po deszczu
kiedyś to wszystko miałem na wyciągnięcie
a teraz
co mnie to obchodzi
choć nadal pachniesz miętą przez rumianek






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1