23 june 2012
Bytomski Świetlik [Travel]
U zbiegu bytomskiej ulicy Dworcowej i placu Kościuszki, od kilku lat stoi brązowy odlew postaci w długiej kapocie z cylindrem na głowie i cygarem w ustach. Któż to taki? Historia dotyczy dzisiejszej dzielnicy Bytomia, Miechowic, a konkretnie jej starej części, zwanej onegdaj Drzezgowcem. Nazwa ta, podobnie jak wiele innych wówczas wywodziła się od nazwiska właściciela tamtejszych gruntów, niejakiego Drzezgi. Otóż, dawno temu przed wracającymi ciemną nocą, matką i córką z wiejskiego wesela, wyrosła nagle, jakby spod ziemi postać ogromnego chłopa, który kroczył przed nimi w tym samym kierunku. Ubrany był w czarny surdut z czarnym cylindrem na głowie, a w ustach trzymał palące się cygaro. Strwożone i drżące kobiety, mimo wielkiego strachu podążały za tajemniczą postacią, a raczej za żarzącym się światełkiem jego cygara. Tak nie ustępując mu na ani na krok, doszły aż pod drzwi swego mieszkania. I wówczas z cygara mężczyzny trysnął wielki snop iskier, które z łoskotem spadły na dach i mury oraz drzwi i okna domu, po czym zgasły. Postać nieznajomego, jak nagle się pojawiła przed nimi, tak nagle znikła. Przerażone kobiety czym prędzej weszły do domu, a tutaj przywitał je pobladły ze strachu gospodarz, opowiadając, jak to ze snu wyrwało go potężne trzęsienie domu. Wracające do normalnego stanu kobiety, po spotkaniu z tajemniczym jegomościem, oznajmiły gospodarzowi, iż powodem jego wyrwania ze snu były iskry z cygara napotkanego nieznajomego - Świetlika. Stąd też, uważany jest Świetlik za baśniowego przewodnika dążących do celu.