Poetry

supełek.z.mgnień


older other poems newer

21 may 2015

Martwa ziemia w reklamówce

Dom. Jak pudełko, którym ktoś potrząsnął. Wszystko co w środku,
rozsypało się. Trochę popiołu zostało tam, gdzie na zdjęciu
mam dziesięć lat i siedzę na zardzewiałym rowerku. Siostry
nie zdążyli sfotografować, chociaż byłam dla niej matką. Teraz

pracuję na życie innej kobiety. Miejsca między grobami przewiązane
sznurkiem, czekają na wskrzeszenie. Betoniarki cichną. Trzy, dwa,
jeden. Dziecko

w bezpiecznym foteliku macha nóżkami, a ja mogłabym
mówić i mówić, żeby nie przestawało czytać bajki o ciężkiej torbie,
której nikt nie pomaga nieść. Patrzy tylko na własne kolana, nurkuje
pięścią w ślinie. Świat istnieje — bez ludzi musiałby wyglądać okropnie.

(Jednak nie ma tyle czasu, by wszystko opłakać).






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1