28 august 2012
A było to tak
A było to tak
     Wśród z trojga rodzeństwa, była jedyną dziewczynką - dzieciństwo miała 
pod górkę, Do nakazów i zakazów była przyzwyczaiła, jak i chodzenia 
wieczorami po torach zbierając węgiel. No cóż, czasy były trudne, nie przelewało się.
Nikt nie dopilnował, żeby zdobyła zawód, zaś małolacie pasował taki tryb życia.
Jednak zmuszona została do roboty w rozlewni atramentu.
Wracała z granatowymi rękoma, bo domyć było trudno. Co tam ręce, grunt, że zasilała budżet domowy. Każdy zarobiony grosz musiała oddawać i prosić na rajstopy - marzyła, żeby ładnie się ubrać, jak inne dziewczynki. Marzyła jej się chociażby jedna, nowa sukienka, ale musiała chodzić w znoszonych, które dostała po innych.
 
     Wszyscy byli rozliczani ze wszystkiego, a w szczególności matka - nawet z pięćdziesięciu
groszy, bo tyle kosztował miejski szalet. Pomimo tego, że pracowała, to mąż 
odbierał za nią pensję i młodszego syna również.
      Dorosła już dziewczyna postanowiła pójść do szkoły średniej. Chciała w przyszłości
pracować w biurze. Rozpoczęła szkołę popołudniową dla pracujących.
Miała już skończonych kilka kursów, które pozwoliły jej usiąść za biurkiem.
Z pracy wracała przed piętnastą, a na szesnastą trzeba było być w szkole.
W międzyczasie musiała wykonać kilka rodzicielskich poleceń. Lekcje odrabiała na kolanach w tramwaju.
Było ciężko. Postanowiła więc wyprowadzić się z domu, żeby chociaż w małym procencie spełniać swoje marzenia. Wynajęła pokój, zdała maturę, ukończyła dalsze kursy – spełniając jedno z marzeń.
Dostała pracę jako fakturzystka. Mogła usiąść za biurkiem z wbudowaną 
maszyną księgową "Ascota". Szybko awansowała i przez wiele lat była księgową.
     Szczęśliwie wyszła za mąż. - Ojciec, kiedyś obiecał, że jedynej córce wesele wyprawi. Nie wyprawił, za to na skromne przyjęcie, które odbyło się u jej teściów przyjechał i ostentacyjnie wyciągnął plik banknotów, odliczając jako prezent i posag czterysta złotych (czerwonymi setkami), co starczyło młodym na odkurzacz i sokowirówkę. Wywędrowała z miasta na wieś, w której początkowo trudno było się zaaklimatyzować. Jednak lata przyzwyczajenia 
pozwoliły pokochać naturę.
Dzisiaj już jest na emeryturze, a także szczęśliwą babcią.
Aldona Latosik
20.VII.2012
 Poetry
Poetry Prose
Prose Photography
Photography Graphics
Graphics Video poems
Video poems Postcards
Postcards Diary
Diary Books
Books Handmade
Handmade