4 december 2012
CZAS PŁYNIE…
Inteligencja jest wartością samą w sobie, ponadczasową, ponadzmarszczkową. A jednak obawa przed upływem dni jest tak paraliżująca, że rzuca człowieka w bezkres płytkich zachowań, zachowań, które ograniczają myślenie, które powodują bezdech analizy, rozwarstwienie syntezy.
Ty też ulegasz tej niszczącej sile. Po co? Co zmusza Cię do ucieczki przed samym sobą? Rzeczywistość? Niepotrzebnie… płytkość społeczeństwa w jakim przyszło ginąć indywidualności spycha Cię do rangi dojrzałości, wmawiając każdym znanym elementem, że dojrzałość stoi w równości z przejrzałością, z nicością, z zapomnieniem i czymś gorszym.
A doświadczenie - pragnie zapytać wyrywne serce? A wiedza nabyta? A inteligencja? A kultura? A patos? To stanowi nieistotność w jakże niemiło ukształtowanym otoczeniu. I Ty, człowieku o umyśle pokręconego poety, pragniesz biec jak wszyscy inni, którzy zgodnie z teorią degradacji w proch się obrócą. Chcesz być prochem, pyłem na bezludnej pustyni ludzkiej głupoty? Rozwiewanym przez wiatr, nie znaczącym ziarenkiem broniącym umysłowości?
Niemożliwe! O władco inteligencji. To nie przemija, to trwa! Ty musisz trwać w swej niezmienionej postaci, w niezmienionej postaci mózgowo-rdzeniowej. Otoczka, która wyprzedza wszystko inne… cóż… czasem bywa istotna, bo stanowi kwintesencję człowieczeństwa. Czasem człowiek posiada tylko otoczkę. Ty także? Przecież wszystko przemija, wszystko pędzi, po to aby się zmieniać, po to aby pędzić. Po co coś hamować? Usilność działań hamujących jest tak przykra, tak wymagająca, że każde odstępstwo od normy, każde różne zachowanie, jest karane… karane wykluczeniem.
Iść z duchem czasu, oznacza stać w miejscu? Iść, to progres, zmiana, to… właśnie, to zupełnie coś odwrotnego. W hermetycznie zamkniętych umysłach współczesności, „iść” oznacza zapobiegać biegowi. Nie dorośleć, nie dojrzewać, ale mądrzeć… o ironio mądrzeć!!! Jak stać i iść jednocześnie? Jak być młodym, szczeniacko nieodpowiedzialnym i jednocześnie wyposażonym w nieograniczone pokłady wiedzy? Po prostu, być współczesnym człowiekiem oznacza być człowiekiem ambiwalentnym. I Ty też, biedna istoto, wpadłeś w wir zwany zwariowaniem. Przeklęty wir wymagań. Stąd frustracja, zapomnienie, nostalgia. Nostalgia za upływającym czasem. Zamiast radości z teraźniejszych osiągnięć, z inspiracyjności, z wiedzy, z mądrości, jest ten straszny smutek za minionym.
Ale obecne jest bardziej intrygujące, jest lepsze, jest pełniejsze… bo wartością samą w sobie jest doświadczenie i płynąca z niego życiowa intuicja… a lata, które wartkim nurtem zostały w tyle… one są jak świadectwo, nie przekleństwo…
Broniąc się przed normalnością, przed częścią całości Świata, bronisz się przed sobą… tracisz to co ludzkie, to co tylko Twoje… zostań takim jakim się samokształtujesz, bo zmiany są dobre nawet jeśli wszyscy dookoła chcą im zapobiec… zmiany oznaczające przechodzenie na wyższy poziom jestestwa… zmiany, które mogą być fundamentem dla następnych istot chcących nazywać siebie Ludźmi.