19 april 2013
kiedyś powrócę
kiedy już wystarczy zmagań z obcym światem
wrócę w ciche lasy co kuszą szelestem
gdzie głuchy pień dawne przyzywa wspomnienia
w pulsującą ciszę- tam gdzie sobą jestem
gdzie liryczne wschody zrodziłam najpierwsze
słońce słało drogę wśród wstęgi strumienia
szmerem otulona jego cudnych pieśni
spisywałam strofy pośród dębu cienia
wtórował mi dzięcioł wbijał coś do głowy
kukułka przechytrzyć zaś chciała z ukrycia
z uśmiechem na ustach chwytałam kieszeni
poszukując grosza rumieniłam lica
kaczeńce wpuszczały złotymi uśmiechy
nad wody strumienia stada dzikich kaczek
gdy te pełnią piersi zagłębiały dzioby
kupry stercząc w wodzie malowały szlaczek
dużo o tym pisać zechciałyby dłonie
namalować piórem co tak sercu bliskie
niezapominajek cudny błękit gonię
dziś posiedzieć mogę tylko nad urwiskiem