Poetry

Czapski Tomasz


older other poems newer

12 april 2014

zawsze coś by nic było czymś

wynajdujesz usprawiedliwienia
że migrena
że dzień ja co dzień 
szary i ponury
że niskie ciśnienie
zbyt szybko wzrasta do góry
że pani ze spożywczego
miała złe zamiary
a na przejściu dla pieszych
chodzą bez kultury
że jesteś śpiąca
zmęczona 
nie do kochania
ogólnie bryndza
i do tego 
te moje wyrachowania

a ja przecież 
chciałem się tylko przytulić
zwyczajnie
mieć ciebie przy sobie
tak bardzo naturalnie
poszeptać do ucha 
kradnąc zapach włosom
dotknąć ramion
i zasnąć
dobranoc
usłyszałem
ściany nie są głuche
telefon
glosy 
budzik nad ranem...
...ranem 
dzień jak codzień
zasypia 
i się budzi
w naszym
konkordacie






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1