7 june 2015
z popiołu powstałeś (1)
W pokoju paliła się tylko mała lampka. Nie dawała zbyt wiele światła. Bardziej tworzyła klimat, poczucie bezpieczeństwa dla tych, którzy bali się ciemności, albo innych demonów.
- Mamo, zaśpiewasz mi na dobranoc? Proszę.
- Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga…
- Nie, nie, coś weselszego.
Matka popatrzyła z czułością na synka. Szkrab skończył niedawno zaledwie cztery lata, a miał więcej siły od niej. Opanowała łzy i szepnęła:
- A może zwyczajnie opowiem ci bajkę?
Chłopiec pokiwał głową na zgodę. Wtulił się w poduszki i z otwartą buzią słuchał opowieści matki, która za każdym razem wymyślała dla niego ciekawą opowieść. Melodyjny głos zamykał powieki brzdąca. W ostatniej chwili chwycił jej rękę, jakby się bał, że zostawi go tu samego. Uśmiechnęła się widząc ten gest. Pogłaskała synka po płowych włosach. Wyglądał jak aniołek. Dłużej już nie wstrzymywała emocji, które rozrywały ją od środka.
Szloch niósł się echem po korytarzu pogrążonym w półmroku.
- To ta z dziesiątki. Zostaw. I tak nic już nie da się zrobić.
Chrapliwy głos Oddziałowej przerwał ciszę w dyżurce. Młoda pielęgniarka usiadła z powrotem przy biurku. Zmroziło ją w środku. Nie potrafiła jeszcze zachować dystansu. Zastanawiała się, wpatrując w płatki śniegu wirujące w świetle latarni, czy kiedykolwiek będzie umiała. Pokręciła głową. Włączyła radio, aby zagłuszyć żal matki, która straciła nadzieję.