7 june 2015
z popiołu powstałeś (3)
Z dzieciństwa pamiętała zbyt wiele. Próbowała z tym walczyć, ale na próżno. Niechciane wracało w najmniej niespodziewanym momencie.
Siedziała w tramwaju. Patrzyła beznamiętnie przez szybę. Myśli miała skupione na liście zakupów, którą układała od kilku minut w głowie. Nagle szarpnęło tramwajem. Zatrzymał się. Spojrzała na ludzi stojących na przystanku. Wśród kilkunastu bezosobowych twarzy, zobaczyła mężczyznę. Zadrżała. Przestała oddychać, skuliła się w sobie. W ułamku sekundy wszystko wróciło.
To było lato 1982 roku. Żmije samolubnie wygrzewały się niedaleko schodów drewnianego domu. Po pewnym czasie domownicy przyzwyczaili się do tego, że one tam są. Nawet pies już ich nie obszczekiwał. Gdy się wyniosły, seniorka rodu zaczęła przebąkiwać o czającym się nieszczęściu, ale nikt nie zwracał uwagi na ględzenie starowinki.
Dziewczyna z tramwaju miała wówczas pięć lat. Lubiła słuchać opowieści babci, chociaż często potem budziła się w nocy, bojąc się tego co zobaczyła we śnie.
Przyjazd wujka Andrzeja, najbardziej ucieszył mamę. Gotowała dla niego smakołyki, a później siadała obok, przy stole i cichym głosem rozmawiali godzinami.
Dziewczynka chowała się w kącie, koło pieca i słuchała tych rozmów niewiele z nich rozumiejąc. Często zasypiała na zapiecku, wtulona w brązowego misia, jedynej pamiątce po nieżyjącym ojcu.
Ten dzień nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Babcia poszła o świcie zbierać zioła, a mama krzątała się w kuchni. Wujek Andrzej zaproponował, że nazbiera jagód. Mała poszła z nim.
- Ile masz lat?
- Pięć.
- Jesteś już dużą dziewczynką.
Wiaderko napełnione po brzegi jagodami, wywróciło się, gdy dziecko uwolniło się z rąk mężczyzny.
Dziś nie pamiętała już jak udało jej się wyrwać z jego objęć. Jak odnalazła drogę do domu. Jak ukryła się w stodole, w której wieczorem znalazła ją matka. Pamiętała natomiast jego oddech przy uchu. Pamiętała słowa jakie wówczas wypowiedział. Pamiętała drapanie wąsów na delikatnej skórze policzka. Pamiętała jak matka na nią krzyczała, że jest kłamliwą małą suką.
Więcej go nie widziała. Do dziś.
Tramwaj odjechał. Mężczyzna został na przystanku, a wspomnienie po raz kolejny wypaliło swój emblemat na jej psychice.
Z dzieciństwa pamiętała zbyt wiele. Próbowała z tym walczyć, ale na próżno. Niechciane wracało w najmniej niespodziewanym momencie.