Prose

Michał Wodecki


older other prose newer

5 september 2014

narkoman

…dostawszy pozwolenie od wszelkich władz portowych i urzędników gównianej maści odebrałem glejt w ściśle spakowanym worku z szuwarów wyciągnąłem łódkę i wypłynąłem  
pierwsza fala przyszła jak zwykle niespodziewanie i zaskakująco szybko pozbawiając możliwości sterowania jaźnią zalała całą łódź rzuciło moje ciało na burtę gdzie leżałem odtąd nagi błagając przepływające syreny(również te stare) aby raczyły mi obciągnąć
panie narkomanie
przepływały blisko głośno komentując brak kultury i małość dziwiąc się przy tym memu wykształceniu
druga fala sprowadziła do domu na łodzi dwoje wędrowców (myślę że byli to piraci) mieli flaszkę wina rozlali czerwoną kałużę na stole pozostawiając ślady i niewywołane filmy na których moja małżonka niewątpliwie uprawiała nierząd z całym rzędem nieuczciwych urzędników
na chwilę straciłem przytomność po ostrym wchłonięciu pozostałej części  worka leżałem na łóżku
a ono leciało w przestworzach brudnej wody i trwało to tydzień zanim okropnie wytrzeźwiałem
panie boże
zawlokłem swe resztki do portu który znów leży poniżej poziomu morza…






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1