13 november 2014
Ponowne narodziny
Oto prapoczątek
świat cudzy i wrogi
odrzucony i odrzucający
nienawidzący i znienawidzony
Mroczny zimny i obmierzły
niczym opuszczony dom obłażący ze skóry
surowy i obcy
a jednak
były wizje szalone
wielkie i najnędzniejsze
potężne i te żałośnie wątłe
niedorozwinięte
w nich najwyższa chwała nieraz
zmieszana
z największym poniżeniem
Raz królem nad światem
raz matką co beznadziejnie błaga
o życie dla nowonarodzonego
bandę pijanych morderców
Raz na tronie z diamentowych myśli
szczycie architektury wszechświata
podnosząc do rangi bytu światy całe
podziwiałem Boga
Częściej umierając i schodząc do piekła
grzęznąc w błocie brudu co zalewał usta
myśli uszy oczy
na wszystkich moich drogach
żyłem
Dzień po dniu
Boże
Dzień po dniu
ani kłamstwo ani prawda
Ani ból największy ani wstyd i hańba
nic nie mogło się równać
z bólem który sprawiał
że choć ciało trwało uciszone
cała dusza wrzeszczała
Ten krzyk nie chciał ucichnąć
zostawał i brzmiał
niczym niemy akord
ponad fugą życia
zamieniał dziań najmilszy
w noc najkoszmarniejszą
Lekarstwa
Czas
Niepamięć
Nieświadomość siebie
Wieczne rozproszenie
skazany na Niebyt być przecież
musiałem
skazano mnie na to poprzez
narodzenie
byłem więc i jestem
lecz mnie nie ma
nie czynię tego co jest moich rąk zajęciem
nie pęta mnie widok które oczy moje
podziwiać chcą i wielbić patrzenie na niego znajdując rozkoszą
nic już nie znaczą słowa największe najpiękniejsze
ani te najmniejsze najzwyklejsze najskromniejsze
także nie są już potrzebne
Mniejszy od atomu
lżejszy od najlżejszego pyłka
Czyja dłoń zdoła mnie pochwycić
czyja wola skrzywdzić
"sam sobie sterem
żeglarzem
okrętem"
Nie
wspólczucia nie chcę
lecz portu co być może nazwę swoim Szczęściem
być może już go widzę
tuż tuż za zakrętem
...
Nie ma mnie tam gdzie sądzisz że jestem
Odkryłem tylko fragment nastroju który już przeminął
oto jak go zapisały słowa półpijane niczym
błądzące we mgle i we śnie
To nowy mnie początek
Oto moje ponowne
lepsze
narodzenie.