27 october 2019
Nowa liturgia
"While we live according to race, colour or creed
While we rule by blind madness and pure greed
Our lives dictated by tradition, superstition, false religion
Through the eons, and on and on" Roger Taylor
Popatrz i zobacz
Wysłuchaj i usłysz
Pomyśl i zrozum
Dotknij każdym zmysłem
i uświadom sobie
Gdzie szaleństwo sensu zagarnia przestrzenie
Wznieśliśmy świątynie na kształt własnych pragnień
Grzesznym światłem je oświetlamy śmierci pełnym czarnym
sami okrywszy się cienia fałszywym bezpieczeństwem
W imię bezdusznych bogów wznosimy swoje ręce
aby pełnić ich wolę choćby za cenę śmierci
aby choćby na chwilę zapomnieć jak bardzo bezsilni jesteśmy
Wypełniamy przepaście bezdenne kolejnym złudzeniem
Kto nas przebudzi nim zagłada na nas spadnie?!
Oto koniec świata lub Apokalipsa
Popatrz i chociaż straszna jest ta wizja
nie odwracaj swoich oczu od tego widoku
Oto wyruszyliśmy kiedyś w długą podróż
lecz sztucznym światłem jesteśmy jak ćmy wodzeni
naszym celem śmierć jest a nie jest nim szczęście w które chcemy wierzyć
Oto idziemy i tupot stóp naszych brzmi już w miliardy
Oto sami sobie przyznajemy prawa by następnie połamać je sami
Ty masz rację swoją ja swoją dostrzegam zmienną prawdę
Ty wiesz co dla mnie dobre
im bardziej ja sam siebie nie znam tym bardziej
Lecz prawda jest jedna wszyscy umieramy
Lecz droga jest jedna i jej rozumienie to jedyne
jedyne o co ze mną tak naprawdę walczysz
Patrzę na ulice oświetleni rzęsiście
idą ludzie pogrążeni w nocy
toczy ich żal i zawiść okrada bezczelnie
zasłaniają ich z lęku i strachu niewidzialne ściany
Lecz udają że świecą światłem własnym
Lecz wznoszą ku kruchym rzeczom kruche dłonie
Lecz wbrew własnej nocy pragną swoje szczęście marzyć
Choćby mieli tylko udawać wobec siebie i przed Innymi
Wypowiadają słowa i czynią gesty zgodne z rytuałem
zanim nad ich głowami ziemia w końcu się zamknie
Grają swoją rolę
w świętej komunii szaleńca
tak w jedność z własnym zlanego szaleństwem
że wszystko poza jego wspólnotą
staje się cierpieniem
a każdy niewierny ostatecznym wrogiem
Liturgia ich ucieczką
Liturgia ich szczęściem
Usłysz jak jęczą czasami pod panów swoich butami
Zobacz jak niewielu jest przebudzonych
Kiedy widzę siebie takim
Jaki obraz pokazać mam moim oczom
Jak przemówić do siebie
Jaką myśl mam przekazać by narodziło się zrozumienie
Jaka prawda i jakie cierpienie obudzić może z tak głębokiego letargu
Ponieważ Sen nasz jest rozległy
lecz brakuje mu głębi
Łatwiej jest zabić pana
niż niewolnikowi zbudzić się wolnym człowiekiem
I kiedy mówię sam jesteś dla siebie nieszczęściem
wiem że drażnię ciebie nieodmiennie
I kiedy wskażę kraty zakrzykniesz
- czego chcesz ode mnie?!
Dla głuchego dźwięk jest przecież niczym poza pustym śmiechem
Jak więc ja kłamca dotknę prawdy a jeśli przypadkiem
Jak bardzo się uśmieję
zanim pójdę dalej