10 july 2020
Czasu młyńskie koło
Kłamstwo zamilknie speszone
w obliczu śmierci
Radość zakwitnie ponownie
ptak znów w niebo wzleci
Kamień ma trwać przecież a drzewo rosnąć ma zadanie
Takie są tu zasady i nikt ich nie złamie
Tak i ja istnieć muszę
aż co początek miało się skończy podobnie
bez słowa
czy w cieniu czy w słońcu pełnym
Czy szczęścia symfonia
czy bólu kurz i rdza żalu wypełnia moją duszę
trwać muszę
Patrzę więc na kamień drzewo i na słońce
rozkładam swoje ręce
Próbuję pochwycić powietrze
w płucach uwięzić raz jeszcze
Lękam się przeklinając cały strach na świecie
ślizgam na tafli szkła
próbuję prosto stać
próbuję iść naprzód
do nie tutaj
przed siebie
Wyciągam ślepe ręce
potykając biegnę
Spójrz ja mucha marna
w czarną dziurę schwytana kręgu plamy światła
gdzie mistrz gdzie uczeń gdzie wiedza gdzie wiara
Słów mur między nami zrozumieć nam się nie pozwala
Już tylko mrok ciszy z gwiazd setek iskrami
mówi prawdę tym milczeniem co pomiędzy nami
I pamięć umarła już tak nie cierpi
nieświadoma straty
I tylko drogie sercu blizny
mają jakieś znaczenie
jeszcze