1 may 2015
Nadchodzi wieczność
Próbowałam stworzyć coś zabawnego
Bez martwych ptaków na horyzoncie
Skrzywionych ust i niepokojących spraw
Ale co począć
Kaloryfer zimny i kawa wystygła
Jesień włazi z butami z każdej strony
Noc o barwie bazaltu
Niespokojnie szepcze o ukrytych drogach
Którymi powinnam podążyć
Mój miły obraca się w kamień
Zaklęty przez własnego chochlika
Jego imię prawie czterdzieści i cztery
Ale wciąż trochę mu brakuje
Do pełni szczęścia
Jutro
Znowu będę poetką
Owcą noszącą skóre wilka
Opisującą wszechświat spod przymkniętych oczu
Słuchającą jak gwiazdy śmieją się ze mnie
Poetry
Prose
Photography
Graphics
Video poems
Postcards
Diary
Books
Handmade