Adam Pietras (Barry Kant), 29 january 2023
Ludzie powoli tracili dar płaczu, zastępowali łzy ideami.
Cała nasza kultura jest niemożnością płakania.
- Emil Cioran
jakże piękna musiała być ars moriandi
w krainie zamków wzniesionych dla cichych rozmyślań
wosku pieczęci i szemrzących strumyków
które każdemu wyjawiają inną prawdę
w krainie leśnej abstrakcji i głosu łagodnego mnicha
który odkrył naleciałość pleśni na pergaminie
w krainie dźwięku wionącego jak oddech
z ukrytej szczeliny
Adam Pietras (Barry Kant), 29 january 2023
brak mi cierpliwości
żeby opisywać pajęczynę
i ogrodowy parasol w rogu piwnicy
i niedomagania mojego surowego serca
bo nie mam zamiłowania do literatury
chcę tylko cierpliwie dedukować
w rupieciarni z której słychać radio sąsiadki
gdzie stoi gąsiorek i montuję listewki dążenia
i widać turkusowy płot
a że są rzeczy w pewnym sensie nieważne
tego uczy pustka jak ściana
bo prosty jest Godot gdy słucha źródełka
Adam Pietras (Barry Kant), 30 december 2022
moje słowa nie mają mocy
a myślami sięgam niedaleko
to cisza jest najmocniejsza
i czarny pies rodzi się z niej
za dnia oczekuję na świat
przecięty z niebem - ten nagi dzień
kołysze mnie niekiedy
***
Jeszcze tylko chwila pustki
Łagodnej dla ciała i nie żądającej nic w zamian
Świadomej jak światło wpadające przez okno
Aksamitnej jak myśl
Jeśli na nią spojrzę
Usłyszę swoje imię i będzie niezważone
Jak wszystkie rzeczy codzienne
Adam Pietras (Barry Kant), 26 november 2022
z oddali widać dwie linie
wystrzał śniegu pod otwartym
zapomnieniem
linie - szczypce w rytmie i biała
pajęczynka powidok szumi jak
pustka na schodach
Adam Pietras (Barry Kant), 23 july 2022
Z Robinsona Jeffersa
„Wstręt mam do moich wierszy, do każdego słowa.
Och blade, kruche kredki, zawsze nadaremnie
Falistą linię trawy chciały narysować
I ptaka, jak się stroszy w pierwszym białym świetle.
Och popękane moje zakopcone lustra.
Niech bym nie splendor rzeczy, odbłysk jeden chwytał.
Niezdarny ja myśliwy, z wosku moja kula.
Gdzie piękność lwa, lot łabędzia, huragan skrzydeł?”
-Ten dziki łabędź świata nie cel myśliwemu.
Lepsze kule niż twoje w białą pierś godziły.
Lepsze lustra niż twoje pękały w płomieniu.
Wstręt- do siebie, czy ważne? Umysł, który słyszy
Grzmot i muzykę skrzydeł, oko, co pamięta
To kochać masz. Kochaj dzikiego łabędzia.
przekład Czesław Miłosz
Adam Pietras (Barry Kant), 13 may 2022
Na początku
pozbędziesz się złudzeń
przez mocną minuskułę kalectwa
zarost marynarski i szkorbut
drugie żeglowanie zazdrości
niedoścignioną kruchość witraży
namiot wbity w pustą ziemię
prawda, prawda
będziesz wykrawał litery ze świata
na początku będziesz chciał się zabić
Adam Pietras (Barry Kant), 14 april 2022
Słońce - dobre miejsce.
Chce się palić. A ja stoję
W jednym miejscu. Cia-
Ło chce palić. Mija mnie
Sąsiad. Słońce, przestrzeń
I zieleń. To jest nabyta wol-
Ność.*
"Słońce, przestrzeń i zieleń. To jest nabyta wolność" - Le Corbusier
Adam Pietras (Barry Kant), 5 april 2022
I.
Próżnia w świetle rzeczy. Białe firanki i obraz. Jestem zacienioną sadzawką.
II.
Stalowy czajnik. Białe firanki - i ściana w świetle południa. Próżnia wśród pomarańczy.
III.
I ściana. Czyste okna. Stalowy czajnik. Jestem tkliwym światłem bezustannego umierania.
IV.
Próżnia w świetle rzeczy to tkliwość umierania.
Adam Pietras (Barry Kant), 5 april 2022
białe okna
kremowe koszule
papierosy kawa
i niebo promieniujące
kobiety w południe
dźwigają wodę i chleb
ściany są suche jak piasek
ściany znaki nieba
II
Ptaki.
Po raz pierwszy dzisiaj
Idę tędy.
Mężczyźni mówią
Piją, machają rękami.
Paprocie porastają poręcze.
Kobiety mówią
Głos odbija się od ścian.
Słońce osiada w kroplach
I wsiąka w białe tkaniny.
Domy
Zamykają w sobie diamenty.
III
Biel.
Najprostsze słowa.
Woda już wrze
I znów coś się wydaje.
Zwyczajni ludzie
Małe widzenia.
Nie ma rzeczywistych potrzeb
Poza słońcem i ciszą.
Nie ma tam ani tutaj
Tylko firanki.
Adam Pietras (Barry Kant), 31 march 2022
Linia lotu ptaków
Wzdłuż korytarzy wiosennych
Za jasnym kamieniem słońca
To nad miastem
Nad osiedlami
Ta cięciwa jaskółki
I mętny żar trawy
I żyły przekwitłej ziemi
I stałe trawienie
Bo ziemia nas miażdży i gniecie
Aż do myśli najczystszej
Błędnej