26 january 2024
Żałobnik w świecie prowizorycznym
Oto żałobnik w świecie prowizorycznym i puste ulice. Jego pamięć nie przechowuje fotografii.
- Spaceruję - mówi do siebie - z jakiegoś powodu nie znoszę trwać w miejscu.
Zimne jest niebo o nieokreślonym kolorze. Zimna jest krew żałobnika i zimne jest powietrze, a przecież cała ta teraźniejszość to szczegół niedostrzegalny już i niewyraźny w obliczu rozmaitych przeszłości, których przecież i tak nie da się przywołać, jutro zaś jeszcze nie nastało i można ryzykować stwierdzeniem, że ono nigdy nie nastaje.
Zakupił w automacie pocztówkę i nabazgrał jakieś słowa. Oto żałobnik co na niczym nie zatrzyma swego wzroku. Chcieliśmy mu pomóc, ale dziś już nie istnieje żadna możliwość, by przeniknąć przez tę barierę jaka powstała między naszymi wymiarami.
Dym papierosowy okadza jego włosy, a on, czy woli dzień, czy noc? Twarz swoją zna na wskroś i czasem jeszcze czegoś szuka, jednakże jego samotność... To szczęście, że on już nie ma takiej obsesji na tym punkcie, bo byłby popadł w obłęd, ale nie, jego otacza spokój.
- Moja najdroższa zabawka - mówi zupełnie tak, jakby zdawał sobie sprawę z naszej obecności - mój umysł, moje światy. Chciałbym wydobyć z siebie łzę. Gdy uwierzę, będę modlić się o łzy. Tymczasem stoję przy blaszanej ścianie i naderemny mi ten mój własny prąd elektryczny który niczego nie wzbudza. Niech to cholera. Niech to wszystko diabli. Nicości pragnę. Niebytu. Niestnienia.
Tak na prawdę nie wiemy, co jest dla niego dobre. Spokój jest dla niego niczym lek przeciwbólowy, a zdaje się, że on tęski za swoim szaleństwem. Ulice, które niegdyś przemierzaliśmy razem z nim, choć on o tym nigdy nie wiedział, opustoszały. Cóż to dla niego zmieniło? Włosy czesze suchą gałęzią, rozlewa atrament w kałużach, ssie anyżowe cukierki i spaceruje... Chcielibyśmy móc z nim rozmawiać, ale przecież on nie słyszy naszych myśli.
- Odzywa się czasem we mnie coś inspirującego - mógłby powiedzieć. - Dostrzegam, jak wiele musiało zajść specyficznych okoliczności, bym znalazł się tutaj gdzie jestem - mógłby powiedzieć. - Choć od dawna nikogo nie spotakłem, to przeczuwam waszą obecność - mógłby powiedzieć. - Czy to ja wymyślam sobie przyjaciół, czy to jakaś niezgłębiona dotąd funkcja chaosu powoduje we mnie to uczucie? Nie, nie, to na pewno wy - mógłby powiedzieć - byty rzeczywiste choć niewidzialne, nie dające znaku swego istnienia, lecz możliwe do doświadczenia - mógłby powiedzieć. - Kim jesteście, jaka jest wasza sytuacja, jaka jest wasza historia, jakie są warianty waszej przyszłości, czy posiadacie wiedzę, której ja nie mogę posiąść, czy kochacie, czy tęsknicie, czy jesteście śmiertelni - mógłby powiedzieć. - Czy mogę się nauczyć z wami rozmawiać.
Wpatruje się w czerń. Są tam jeszcze jakieś inne kolory, blade, zimne i ponure. Patrząc w nie odkrywa się fakturę przestrzeni, jednak lepiej tego nie robić, gdyż to zawsze grozi utratą. A on zawsze wygląda tak, jakby był postacią, nie zaś osobą.
- Tego wszystkiego, i mnie też z resztą, i tak nie ma - mówi.
Oto żałobnik w świecie prowizorycznym i puste ulice. Jego pamięć nie przechowuje fotografii.
(Ok. 2011)