Prose

Mizantropia


older other prose newer

2 april 2016

Mizantropia - fragment II [EROTYKA]

Zamknąłem za sobą drzwi. Ona stała i czekała na mnie, z lekkim uśmiechem rzucając mi znaczące spojrzenie. Zdecydowanym krokiem zbliżyłem się do niej. Mierzyliśmy się chwilę wzrokiem, po czym bez słowa pocałowałem ją prosto w usta. Odwzajemniła pocałunek, odgarniając z czoła przeszkadzające jej rude włosy.
Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy. Kiedy wyszedłem z teatru, intrygującej blondynki już nie było, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Rozejrzałem się za nią po ulicy, ale najprawdopodobniej zabrała jedną z podstawionych specjalnie na premierę taksówek. Miała w czym wybierać, kierowcy, słysząc o kulturalnym wydarzeniu, szumnie przybyli pod budynek, chciwie licząc na sowite napiwki od wyższych sfer. Jeżeli nie otrzymają ich dobrowolnie, zawsze mogą wozić po okolicy pijaną śmietankę towarzyską i nabijać licznik uzyskując podobny efekt.
Zdziwiło mnie trochę, że dziewczyna zdecydowała się wyjść bez N., ale reżyser mógł przecież dołączyć do niej później. Zawiedziony wycofałem się do środka, pragnąć jeszcze skorzystać z toalety, nim i ja wrócę do domu. Po drodze do łazienki półświadomie starałem się wypatrzyć kobietę z tatuażem, sam nie wiem w jakim celu. Możliwe, że nie życzyłem sobie kończyć tego wieczoru bez kobiety. Znalazłem ją dokładnie w tym samym miejscu co wcześniej, z tymi samymi koleżankami. Jedynie lampka w jej dłoni w zadziwiający sposób sama się napełniła.
Decyzja o podejściu do grupki, w której stała, zapadła pod wpływem chwili. Nie stanowiło to dla mnie żadnego ryzyka, dziewczyny nie znały mnie, poza tym mogłem ulotnić się w każdej chwili, gdyby coś poszło nie tak. Po chwili nawiązaliśmy więc kontakt. Socjalizuję się wyłącznie, gdy nakazują to okoliczności, lecz nie oznaczało to, iż nie potrafiłem tego robić. Wręcz przeciwnie, kiedy chciałem, konwersacja była dla mnie czymś instynktownym. Zwyczajnie, nie przepadałem za kontaktem z innymi dla samego kontaktu, potrzebowałem sensownego powodu. Tutaj powodem, a raczej celem, był mój jedyny punkt zaczepienia w teatrze – czerwonowłosa - i na nią głównie ukierunkowywałem swoją uwagę. Dobrze, że rozpoznała we mnie impertynenta wrzucającego niedopałki do cudzych kieliszków, dzięki temu stworzenie nici porozumienia przebiegło trochę prościej, niż zazwyczaj. Na początku kobiety były trochę sceptyczne wobec mnie, co specjalnie nie dziwiło, gdyż byłem nieznajomym i to odrobinę młodszym od nich, lecz po paru minutach prowadziliśmy ożywioną dyskusję. Podstawą jest spontaniczność i nie nakierowywanie jej na określony rezultat. Najciekawsze pogawędki to te, w których przeskakuje się z tematu na temat. W miarę trwania rozmowy koleżanki kolejno nas opuszczały, tłumacząc się różnymi obowiązkami, aż wreszcie zostaliśmy tylko ja i ruda. Dzięki temu mogliśmy pozwolić sobie na większą swobodę.
Przechodząc do stołu, gdzie czekało na nas więcej alkoholu dowiedziałem się, że nazywała się R., słuchała eksperymentalnej muzyki i oglądała niszowe filmy, lubiła praktycznie każdy alkohol byleby polewano go w dużych ilościach, a jej tatuaż w postaci tajemniczych symboli ma jakieś znaczenie, które zdążyłem zapomnieć, zanim obydwoje stanęliśmy w progu jej mieszkania. Pokonanie tej drogi, oczywiście nie w fizycznym sensie, było godnym zwieńczeniem wieczoru. Najwyraźniej potrafiłem być wystarczająco nietuzinkowy, żeby się z nią przespać, ale śmiem twierdzić, że na mój sukces złożyło się jeszcze parę innych czynników. Odznaczałem się pewnością siebie, lecz nie arogancją, jak poprzednio w rozmowie z N., umiałem ją rozbawić i względnie uważnie słuchałem tego, co mówiła, pokazując, że interesuje mnie jako człowiek, nie obiekt seksualny. Dodatkowo miałem atut w postaci eleganckiego ubioru, więc prezencja także działała na moją korzyść. Funkcjonujące powszechnie konwenanse oraz świadomość powinności wykonania pewnych gestów w stosunku do R. od słowa i kieliszka do słowa i kieliszka przywiodły nasze wstawione osoby do pokoju służącego dziewczynie za sypialnię.
Jej usta były miękkie i chłodne, a intensywny pocałunek zachęcający i pełen pasji. Przerwałem go z premedytacją, chwytając oburącz za jej twarz. Spojrzałem w jej czarne oczy. Urokliwe, jednakże nienaturalnie rozszerzone źrenice utwierdziły mnie w przekonaniu, że uraczyła się w toalecie niewielką kreską mefedronu pięć minut temu, zapewne dla dodania sobie animuszu. Chyba mefedronu, bo patrząc na wystrój mieszkania raczej nie mogła pozwolić sobie na kokainę czy inne, droższe ścierwo. Tak czy inaczej, niechybnie coś wciągnęła. Wcześniej miałem jedynie co do tego podejrzenia. R. dyskretnie ciągała nosem i wycierała jego koniuszek, kiedy myślała, że nie patrzę, ale dopiero gdy trzymałem ją tak blisko przed sobą, mogłem być tego całkowicie pewien. Nie żeby mi to przeszkadzało, nie jestem z pierdolonego MONARu. Na ten wieczór wystarczyło mi kazań odprawionych obcym.
Przedłużając napięcie wpatrywałem się w nią głęboko, po czym powoli przysunąłem do niej swoje usta, zamykając wargi kobiety w kolejnym namiętnym pocałunku, jednocześnie wplatając ręce w jej włosy. R. w tym czasie dotykała mych ramion, by na końcu opleść mnie swoimi. Zapragnąłem eksplorować stojące przede mną ciało. Nie przestając jej całować, rozpocząłem od karku, niespiesznie zsuwając na niego jedną dłoń z rdzawych kosmyków. Pieściłem to miejsce subtelnie acz stanowczo i zjechałem palcami niżej, wzdłuż kręgosłupa. Wędrując przez plecy i odcinek lędźwiowy znalazłem się na jej pośladkach. Gładziłem je i ściskałem odrobinę. Dziewczyna przywarła do mnie mocno i zaczęła się prowokująco ocierać. W świetle pojedynczej, nędznej świeczki, którą zapaliła zaraz po wejściu do pokoju, w każdym jej ruchu czaił się przepełniony erotyzmem seksualny podtekst. Ekspresyjna i zmysłowa aktywność spowodowała, że poczułem rosnącą erekcję. Przejąłem inicjatywę i przyciskając ją ciałem, nadałem nowy rytm ocieraniu, do złudzenia przypominający tempo penetracji.
Falowaliśmy tak przez dobre dwie minuty, nieustannie obdarzając się gorącymi pocałunkami. W pewnym momencie zwilżyłem językiem wargi kobiety i nie puszczając jednej ręki z jej pośladków spróbowałem drugą dobrać się do zamka od sukienki. Wyczuła mój zamiar, bo natychmiast się odwróciła i chcąc ułatwić mi zadanie zabrała opadające z tyłu włosy, pochylając głowę. Rozsunąłem zamek, który zatrzymał się na wysokości stanika. Ściągając ramiączka odsłaniałem półnagie plecy, gładząc i liżąc jej szyję oraz kark. Obserwowałem uważnie reakcje R. Ta forma pieszczot zauważalnie sprawiała jej wyjątkową przyjemność. Podgryzłem ją dla zabawy, a wtedy ona znów wykonała obrót i gwałtownie się we mnie wpiła. Bezpruderyjność rudowłosej pociągała mnie tak jak pewność siebie, z jaką przystępowała do seksu. Z zamkniętymi oczami próbowałem ściągnąć kobiecie stanik, lecz zamiast tego poprowadziła moje dłonie w okolice piersi i nie puszczając ich muskała nimi rejony biustonosza. Podobało mi się to, że wiedziała i co najważniejsze, pokazywała jak lubi być dotykana, chociaż byłem przekonany, że śmiałość zawdzięczała prochom. Chyba, że była nadzwyczaj świadoma swojej seksualności, to nieistotne. Nagle ujęła mą rękę i skierowała ją pod sukienkę, do majtek. Opuszkiem palca wyczułem, że łechtaczka była już pobudzona. Nie dano mi się nią pobawić, gdyż cofnęła nasze dłonie tak szybko, jak się tam pojawiły. Doprawdy, chyba jedynym miejscem, gdzie mężczyzna może lubić kobiece gierki, jest łóżko.
Złożyłem parę pocałunków na obrzeżach stanika, by następnie go rozpiąć. Pozwoliłem mu się zsunąć po średniej wielkości, kształtnych piersiach. Finalnie mogłem podziwiać je w pełnej okazałości, zbadać ich kontury i wrażliwość. Najpierw całymi dłońmi wykonywałem ruchy koliste dookoła nich. Masując coraz bardziej ekspansywnie, zataczałem kręgi w kierunku dwóch aureoli okalających sutki. Eksperymentowałem w międzyczasie z siłą nacisku, raz mocniej, kiedy indziej tak finezyjnie, że ledwo wyczuwalnie. Lewy sutek stwardniał, gdy pośliniłem palec i nim go potarłem. Dręczyłem go lekko i zawisnąłem nad prawym. Wpierw pocałunek, dalej lizałem i gryzłem, tak by obydwa jednakowo nabrzmiały w erekcji. Aureole powiększyły się i jak się zdaje pociemniały. Odkleiłem się na moment i wypuściłem nosem zimne powietrze na wilgotną brodawkę. Zamiana stron, teraz język błądził po lewym gruczole, ręka zaś po prawym. Znienacka uszczypnąłem ją. Syknęła, gdy ścisnąłem sutek, ale po chwili dała do zrozumienia, że chce więcej. Bawiąc się naprzemiennie w głaskanie i ostre szczypanie naszła mnie myśl, że niekiedy zdecydowanie, z jakim pieścimy kobiety, jest ważniejsze od rzeczywistych umiejętności.
Najwyraźniej ją rozgrzałem, gdyż sięgnęła ręką do mego krocza. Frywolnym ruchem rozpięła rozporek i przy małej pomocy z mej strony, ciasno zapięty guzik. Przez materiał wymacała stojącą męskość i pocierając ją miarowo złożyła pocałunek w na mym uchu. Rozkoszne uczucie spotęgowało się, kiedy nieznacznie je polizała. Potem ruszyła w dół. Odpinając guziki koszuli, obnażała sukcesywnie szyję, tors oraz brzuch, którymi nie omieszkała odpowiednio się zaopiekować. Powolne budowanie napięcia wzmacniało moje pożądanie tak samo, jak fakt, że to ona chciała pierwsza zapoczątkować stosunek. W końcu uklękła przede mną i opuściła mi spodnie oraz bieliznę, podczas gdy ja zrzuciłem z siebie górę i posłałem ją na ziemię. R. odważnie uchwyciła dłonią mego penisa u podstawy, przysuwając do niego usta. Końcówką języka pomęczyła nieco główkę wywołując rozkoszny dreszcz połączony z niedosłyszalnym sapnięciem. Polizała spód i zakreśliła parę kółek dookoła żołędzia, wracając wielokrotnie do bawienia się wędzidełkiem, a także ujściem cewki. Instynktownie wysunąłem do przodu biodra, pragnąć żeby natychmiast pochwyciła go do reszty, ale ona umiejętnie dozowała mi przyjemność. Przesuwała językiem po bokach wzdłuż długości od samiutkiej nasady, a jej ślina oraz oddech sprawiały, że odpływałem. Igrała ze mną trochę, aż w końcu umieściła go całego w buzi. Pierwsze ruchy były płytkie, ale wkrótce zmieniły się na głębsze i mocniejsze. Ssała go łapczywie, wspomagając się ręką. Była panią sytuacji, która z wyczuciem utrzymywała kontrolę nad moimi doznaniami. Urozmaicała fellatio1mieszając tempa i uściski, ciągle utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Jęknąłem. Znienacka mój penis spotkał się z podniebieniem i gardłem R., gdy wsunęła go sobie jak najdalej mogła bez uczucia dławienia się. Pobudzała go przy tym językiem, potęgując odczucia.
Bez wątpienia wkładała w to całą siebie. Nie było to żadne pozbawione finezji, wymuszone i mechaniczne góra-dół-góra-dół. Podchodziła do seksu oralnego z zamiłowaniem, potrafiła rozłożyć go w czasie i nie przyspieszać, byleby tylko już skończyć. Bawiła się sytuacją, do tego miała też dobrą metodykę. Nie używała zębów, była odpowiednio zuchwała i kreatywna. Dziewczyna porzuciła ręczną stymulację trzonu na rzecz mocno unerwionej moszny. Poczułem przyjemne łaskotanie za sprawą gładkiej skóry wprawnych palców. Pozwoliła, aby główka wyskoczyła jej z ust i przytrzymując ją w górze trąciła jądra językiem, początkowo łagodnie, by później dręczyć je obsesyjnie. We wszystkim co robiła była tak dobra, że zacząłem się zastanawiać, czy po skończeniu przypadkiem nie zażąda ode mnie jakichś pieniędzy. Po serii wielowymiarowych pieszczot worka mosznowego oraz jego otoczenia ponownie złapała penisa do buzi. Przekręcając głowę na boki wywołała wrażenie drobnych skrętów. Połączyła to jeszcze ze zwijaniem i rozwijaniem języka. Prędkość ruchów R. wzrosła i zrównała się z prędkością mojego szalejącego oddechu. Znając swoje reakcje wiedziałem, że jeżeli ją utrzyma dojdę w przeciągu pół minuty, czego niekoniecznie sobie życzyłem, przynajmniej nie teraz. Wycofałem łagodnie biodra do tyłu i nachyliłem się, żeby ją pocałować. Obydwoje byliśmy na tyle rozpaleni, że trwało to dobre kilkanaście sekund. Pomogłem jej wstać z kolan, za jednym zamachem ściągając w dół sukienkę razem z majtkami. Wyszła z niej, zostawiając jednak szpilki na stopach, jednoznacznie tym sugerując, jaki będzie zbliżający się seks. Całowałem ją porywczo masując oswobodzone już plecy, synchronizując nacisk poruszających się dłoni z siłą pocałunku. Potem popchnąłem ją bezboleśnie na mieszczące się za nią łóżko. Opadła miękko na rozłożoną pościel, ja zdjąłem spodnie do końca i nagi rzuciłem się na nią.
W fizycznych zbliżeniach nie należy mieć podejścia coś za coś, w tym przypadku oral za oral, ale zawsze warto odwdzięczyć się drugiej stronie. W konsekwencji zrewanżowałem się za pieszczotę dziewczyny w identyczny sposób: pokonując tę samą drogę w dół co ona. Rozpocząłem od całowania szyi oraz ssania piersi. Zsuwałem się niżej, aż poprzez pępek i biodra, które przy okazji ukąsiłem, dotarłem do wzgórka łonowego. Potarłem go ostrożnie całą dłonią, drugą ręką głaszcząc leniwie uda. R. westchnęła. Na szczęście dla mnie mefa rozochociła dziewczynę w takim stopniu, że nie musiałem się zanadto starać, żeby ją podniecić, co ceniłem szczególnie ze względu na swój stan upojenia alkoholowego. Sprawianie kobietom przyjemności rozgrzewało także i moją osobę, ale wypiłem zbyt wiele, żeby dbać obecnie o odpowiednią technikę. Pozostawało mi więc nadrobić to entuzjazmem i liczyć, że rozdrobnione kryształy w śluzówce załatwią resztę. Gdyby się nad tym zastanowić, to w pochwie też miała jedną. Powinna kiedyś z niej skorzystać w ten sposób.
Znów pośliniłem palec i dotykałem nim łechtaczkę, żeby się wysunęła. Podobnie jak w przypadku piersi stawiałem na różnorodność dotyku pod względem siły i kierunków. Jej ciało zaczęło współpracować, wyginać się i unosić. Wtedy z zapałem zabrałem się za pieszczoty oralne. Z braku jakichkolwiek włosów łonowych i idealnej gładkości wywnioskowałem, że prawdopodobnie i tak miała w planach zaciągnąć kogoś dzisiaj do łóżka, przypadkiem trafiając na mnie. Uznałem to za dziwne, że szukała partnera seksualnego w teatrze, ale w sumie, co mnie to obchodzi. Przesuwałem językiem po wargach sromowych i łechtaczce, wsunąłem też język do środka, niekiedy pracując trochę nosem. Reagowała na te pieszczoty. Wsadziła ręce w moje włosy i trochę za nie pociągnęła. Zadowolony z siebie, włożyłem w nią skierowany paznokciem do dołu palec, wciąż liżąc inne strefy erogenne. Zginając go i prostując drażniłem przednią ścianę pochwy w towarzystwie dochodzących z góry odgłosów podniecenia. Mimochodem rozejrzałem się za niewielkim, okrągłym zgrubieniem po tej stronie wnętrza. Wyczułem wysunięty fragment nie tak daleko od wejścia, osławiony punkt G. Nie każda kobieta mogła się nim pochwalić, ale skoro R. była jego dumną posiadaczką, postanowiłem się nim zająć. Pobudzałem go kolistymi ruchami, a kiedy się powiększył, dołączyłem drugi palec. Rytmicznie wkładałem je i wyciągałem, słuchając narastającego pojękiwania.
Kontynuowałem proces i zerknąłem na nią. Pierś dziewczyny falowała szybko, oczy miała półprzymknięte, minę rozmarzoną. Wyglądała na gotową. Po raz ostatni wyciągnąłem z niej rękę i nie przestając gładzić jej krocza oraz ud sięgnąłem za siebie po spodnie w poszukiwaniu portfela i prezerwatywy. Ona najwyraźniej wyczuła mój zamiar, bo powiedziała:
- Nie musisz zakładać kondoma, biorę pigułki.
"Kurwa, chyba ekstazy." - pomyślałem sobie i zdecydowałem, że na wszelki wypadek nie dojdę w niej. W istocie cieszyła mnie ta wiadomość, lateks znieczulał i zmniejszał odczuwanie miłych bodźców. Zostawiłem ubranie w spokoju, odkładając je na miejsce. R, przeturlała się po łóżku do szafki stojącej obok. Z górnej szufladki wyciągnęła lubrykant. Trzymając go w dłoni włączyła stojący na meblu odtwarzacz, po czym wybierając utwór cisnęła mi tubkę. Chwyciłem go i wycisnąłem kilka kropel na rękę. Rozprowadziłem żel równomiernie i odrzuciłem na bok, żeby ewentualnie był w pobliżu. Łapiąc dziewczynę za nogi, przysunąłem ją do siebie. Zanim na dobre się w niej pogrążyłem, mignął mi napis na wyświetlaczu sprzętu grającego, z którego płynęła orientalnie brzmiąca muzyka: Drumspyder - Caduceus.
Położyłem się na leżącą na plecach z rozchylonymi i ugiętymi w kolanach R., podpierając się wyprostowanymi rękami. Wszedłem w nią. Początkowo do połowy, później w całości. Poczułem miłe ciepło i tę specyficzną, ale satysfakcjonującą miękkość i wilgotność. Moment rozpoczęcia penetracji zawsze dodawał mi wigoru wiążącego się z uczuciem panowania nad ciałem partnerki. Pierwsze ruchy jak zwykle były powolne, następne żwawsze. Chwilę później kochaliśmy się, wręcz jebaliśmy bez opamiętania. Nadając biodrami odpowiedni rytm, dziewczyna masowała dłońmi moje plecy oraz pośladki. W nią też wstąpiła energia, przyciskała mnie do siebie wysyłając komunikat, abym robił to mocniej, toteż wbijałem się w nią agresywnie raz po raz, a wyraz jej twarzy dodawał mi animuszu. Przy każdym jej jęku materac uginał się pod nami, cicho skrzypiąc. Nasze spojrzenia spotkały się. Uśmiechnęliśmy się do siebie i pocałowaliśmy głęboko. Zaparłem się stopami o łóżko, żeby utrzymać właściwą pozycję i lepiej kontrolować siłę pchnięć, po czym jeszcze bardziej przyspieszyłem. Powietrze wypełnił przeciągliwy skowyt, który został przygłuszony przez samą wyjącą, gdy przygryzła sobie wargę. Jej ciało wygięło się i zatrzęsło. Poorała mi plecy paznokciami, kiedy wpiła się i przeciągnęła nimi po skórze. Pot wstąpił na moje czoło, wsuwałem się w nią bezlitośnie, gwałtownie. Nagle zaczęła zaciskać mięśnie Kegla. Dla odmiany to ja jęknąłem, uczucie było niesamowite. Zrobiła się zauważalnie ciaśniejsza w takim stopniu, że musiałem się zatrzymać, by ochłonąć. Pozwoliłem podnieceniu opaść i z powrotem podjąłem przerwany stosunek.
Chwilę, w której skończyła się piosenka, wykorzystałem na zmianę pozycji, od klasycznej rozbolały mnie plecy. Wyciągnąłem sterczącego penisa i odwróciłem R. na brzuch, podnosząc do góry jej pośladki. Zrozumiała, o co mi chodzi, gdyż podpierając ciało łokciami wypięła zgrabne pośladki. Uklęknąłem za czekającą na czworakach dziewczyną i chwytając ją mocno za biodra znowu w nią wszedłem, tym razem przy dubstepowych dźwiękach zremiksowanej przez Zeds Dead piosenki Paradise Circus, zespołu Massive Attack. Kawałek rozpoznałem od razu, nie musiałem nawet patrzeć na wieżę. U wybrednych koneserów wobble2 bassów3, do których osobiście nie należałem, duet producentów mających talent do remiksów regularnie gościł na głośnikach, dlatego też nieraz zdarzało mi słyszeć ten utwór na jakiejś domówce. Usłyszawszy zmysłowy śpiew zakończony niespodziewanie przez potężne uderzenie, zacząłem uprawiać z nią seks niczym pozbawiona uczuć maszyna. Wypity alkohol pozbawił mnie delikatności, ale ona tego nie oczekiwała. łuk plecy. W następnej kolejności zsunęły się na piersi, ściskając je. Jedna dłoń tam została, druga skończyła na szyi, na której silnie się zamknęła. W tej pozie moje podbrzusze odbijało się rytmicznie od jej wyeksponowanego tyłu, a nasze dyszenie i odór potu wypełniły pokój. Udając lub nie, R. pojękiwała nęcąco. Chwyciłem ją za włosy i pociągnąłem za nie. Dzięki temu mogłem odchylić jej głowę do tyłu i unieść do góry. Zaprzestałem posuwistych ruchów i pochylając się ugryzłem ją w szyję, po czym puściłem bujną czuprynę i pozwoliłem R. opaść do poprzedniej pozycji, wznawiając zarazem penetrację.
Zrobiło się gorąco, walące serce czułem w całym sobie. Łomotało mi w gardle, głowie oraz w piersi. Na wpół przytomny i rozgorączkowany pilnie potrzebowałem zrobić sobie przerwę. Z tego powodu zsunąłem się obok na pościel, umożliwiając partnerce być aktywną. Nie zawiodłem się, usiadła na mnie okrakiem i zaczęła ocierać się kroczem o penisa. Wiła się nade mną i wiła, synchronizując lubieżne posuwanie z pieszczeniem własnego ciała. Przylgnąłem do niej, pocałowaliśmy się. Dziewczyna ujęła moją męskość i wsadziła ją w siebie. Opierając się dłonią na mojej klatce piersiowej zabrała się za ujeżdżanie mnie, z czasem nabrawszy robiącego wrażenie tempa. Przejęła odpowiedzialność za cały stosunek, ograniczyłem się więc do odruchowych, zdawkowych posunięć, próbując za nią nadążyć. Nie było to łatwe zadanie, R. skakała po mnie zaciekle, wydając z siebie wzmagające się jęki. Odchodząc od zmysłów, obściskiwałem jej ciało. Odrzuciła do tyłu głowę. Pocałowałem ją, czując narastające ciśnienie krwi. Napięcie i ciepło były znakiem, że byłem już blisko.
To by było na tyle, jeżeli chodzi o postanowienia o nie dojściu w R. Nasienie przepłynęło przez penisa i ostatecznie wylało się na zewnątrz. Jęknąłem, wzrok zamglił się, a serce prawie wyskoczyło mi z piersi, gdy osiągnąłem orgazm. Przytrzymałem będącą na górze partnerkę, po czym stopniowo odpuszczałem wraz ze spadającym podnieceniem i wiotczeniem genitaliów. Trwaliśmy w tym układzie przez dobrych kilkanaście sekund, kiedy zadowolona dziewczyna osunęła się ze mnie mówiąc, że idzie do łazienki. Czas, który w niej spędziła, wykorzystałem na dojście do siebie, odprężenie się. Uspokajając oddech, ogarnęło mnie znużenie. Miałem przemożną chęć zapalić i zasnąć. Nie opuszczając łóżka, zanurkowałem po bieliznę, ze zdziwieniem stwierdzając, że Massive Attack dawno przestało grać, zastąpione przez nieznany mi utwór. Założyłem z powrotem bokserki i czekałem, leżąc wygodnie na materacu. Wróciła R., mając na sobie przewiewny szlafrok, z którego próbowało się wydostać gołe ciało. Spostrzegła, że mam na sobie bieliznę, bo spoglądając przelotnie na me przyrodzenie z uśmiechem rzuciła:
- Już ubrany? A gdzie runda druga?
Niewyżyte, seksualne monstrum; poczułem się prawie wykorzystany. Nie raczyłem jej odpowiedzieć, zamiast tego posunąłem się na skraj łóżka, robiąc jej miejsce. Ulokowała się przy mnie i przytuliła się. Odwzajemniłem uścisk, nasze wargi złączyły się. Raptem R. oderwała się ode od mych ust i energicznie usiadła obok po turecku.
- Ej, nie uważasz, że nie ma pojęć czysto deskryptywnych? - zapytała znienacka. Zaskoczony i nieco sceptyczny uniosłem brwi, lecz ona rozwodziła się dalej. - Każdy termin nie jest tylko i wyłącznie informacyjnym opisem, zawarto w nim jakąś ocenę, która przemienia się w roszczenie co do naszego sposobu myślenia. Zobacz, na przykład, kiedy mówisz, że coś jest estetyczne, jednocześnie każesz to za takie uważać. Nie ma idei, która nie miałaby podobnego, rozkazującego wymiaru.
Wciągnięty mefedron zapewniał niczego sobie rozrzut. W przeciągu paru minut przemienił ją z demona namiętności w roztrząsającą sprawy świata filozofkę. Kiedy indziej może nawet byłbym zaciekawiony tym stwierdzeniem, obecnie chciałem wyłącznie położyć się spać.
- Mhm. - mruknąłem. - Mogę zajarać?
Pokiwała głową, nie przestając opowiadać. Wstałem z łóżka i słuchając jej jednym uchem poszperałem w spodniach. Wtedy przypomniałem sobie, że paczka była w marynarce, którą powiesiłem wcześniej na krześle. Poczłapałem w tamtym kierunku i wyciągnąłem z kieszeni papierosa. Odpaliłem go od świeczki, według przesądu zabijając tym samym marynarza na morzu.
- Wpuszczę trochę powietrza, co? - zaproponowałem, ale ogarnięta gonitwą myśli R. zbyła problem zadymionego pokoju machnięciem ręki. Uchyliłem okno i półnagi stanąłem przy nim, wydmuchując dym przez utworzoną szparę. Dziewczyna wciąż mówiła, teraz chyba do nikogo konkretnego, aczkolwiek co jakiś czas szukała u mnie potwierdzenia wysnuwanych przez nią wniosków, co czyniłem oszczędnym rzucaniem "aha". Nie lekceważyłem jej, moje reakcje brały się ze zmęczenia. W dodatku pojawiły się pierwsze skutki wypicia zbyt dużej ilości alkoholu. Całe szczęście, iż była zbyt pobudzona, ażeby zauważyć zobojętnienie na jej wywody. Przyszło mi na myśl, że w sumie mógłbym do niej teraz podejść i zamknąć jej usta moim do połowy wypalonym papierosem, lecz prędko się rozmyśliłem. Najlepiej będzie, gdy umiejscowię się pod kołdrą, czym dyskretnie dam do zrozumienia, że nadeszła pora na sen. Dopaliłem, ciskając niedopałek przez okno i zgodnie z planem ponownie wskoczyłem do łóżka, przykrywając się. R. od razu do mnie dołączyła, wedle mych oczekiwań urywając swój wywód w połowie zdania. Zaczęliśmy się całować i obściskiwać, dotykiem wyczułem u niej gęsią skórkę. Kiedy wydawało mi się, że zmierzaliśmy do powolnego zasypiania po pewnym czasie ona złapała mnie za penisa, próbując go pieścić. Naprawdę nie żartowała z następną rundą! Miałem wątpliwość, czy mogłem, a przede wszystkim, czy chciałem uprawiać seks po raz kolejny, ale rosnąca z wolna erekcja skutecznie mnie do tego przekonała. Potrzebowałem jedynie dłuższej gry wstępnej.
Drugi raz trwał dłużej i dla mnie był mniej intensywny, w odróżnieniu od R., która prawie latała po ścianach. Jeżeli udawała, że było jej dobrze, to robiła to wyjątkowo autentycznie. Po wszystkim spoczywaliśmy we dwoje na materacu, oddychając ciężko. Zbyt wyczerpani, żeby ze sobą rozmawiać. Dziewczyna poinformowała o wyjściu do kuchni po wodę i zapytała, czy też chcę, ostrzegając uprzednio, że ma tylko kranówę . Przytaknąłem, zaschło mi w ustach. Usłyszałem dźwięk nalewanego płynu i chwilę później dzierżyłem w dłoniach szklankę. Pociągając łyk, patrzyłem, jak R. otwiera dolną szufladkę, sięgając po dwa małe opakowania leków. Początkowo myślałem, że to tabletka "dzień po" i jakiś asekurujący ją suplement, żeby nie trzymać wody w organizmie i zachować libido w normie, ale okazało się, że trzymała w garści Zolpidem i Klonazepam, bez których pewnie nie mogłaby zmrużyć oka. Wycisnęła po jednej tabletce z każdego pudełka na dłoń i połknęła je, zapijając wodą. Prywatnie uważałem, że jeżeli będzie częściej mieszać leki nasenne ze stymulantami i alkoholem, nie ma szans na dożycie czterdziestki, ale nie mnie było ją oceniać. Liczyłem tylko, że wytrzyma przynajmniej do jutrzejszego poranka. Nie dlatego, że żywiłem do niej jakąś nadzwyczajną sympatię. Po prostu wolałem nie tłumaczyć policji, czemu obok mnie leży martwa kobieta, której toksykologia wykaże na dodatek, że była pod wpływem środków odurzających. Dziewczyna odłożyła szklankę, zdjęła szpilki, wyłączyła odtwarzacz i przezornie zdmuchnęła płomień świecy, byśmy nie spłonęli żywcem. Pogrążony w ciemnościach usnąłem niemal natychmiast.

1 fellatio (wł.) - oralna stymulacja penisa


2 to wobble (ang.) - trząść się


3 bass (ang.) - pojęcie związane z muzyką, zwykle oznacza niskie tony
-----------------------------------------------------------------
WESPRZYJ PROJEKT: https://polakpotrafi.pl/projekt/mizantropia

FB:
https://www.facebook.com/antyhumanizm/ 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1