Rita Suszek, 14 january 2011
jebię ten wiersz i go
jebię od lat.
mogłam trzynaście mieć
kiedy zaczęłam.
temat: manifest [ale mnie zajebią]
Poetów, Pokolenia, Tych Moich
[coniebądź]
rówieśników. Jest pomysł.
Samobójstwo, serio.
Masochizm ze stalówką.
Nic, jebiemy dalej.
2.
niech mnie, znów mnie
zjebali za banał.
jak bez banału, ja
jeszcze chcę mówić!
we własny pępek patrzę w wolnym czasie
(z niejaką frajdą, pępek w pełnej krasie)
No banał, klisza, i weź tu coś powiedz:
zamkną banałem usta twe
i już nie odbanalnisz się.
jak tu mieć wyjebane.
3.
w kosmos, powiadam, w kosmos
pytanie jest proste,
powtarzam, pytanie jest proste
ja kosmos
wyjebane
odnaleźć właściwą
konfigurację
dla świadka
eksperymentu.
4.
wiersz kondom.
nikt nie wie co znaczy.
wszyscy się boją
i uprawiają
bezpieczny wiersz
i chwalą wzajem
w cudownej
słownej masturbacji
kondomizm
utopijny
4.5.10.
Rita Suszek, 14 january 2011
Lublin moje nie
moje miasto to
ja to dla ciebie
gra
harmonia w bramie nie zaprasza mnie
żadne z tych miejsc, te otwarte drzwi
śmieją się drwią
z drzwi zamkniętych we mnie.
śmiać mi się chce, w głowie
a nie w ciele.
chce mi się zaśmiać,
cały pusty plac
nie mogę, czekam, dawni przyjaciele
przybędą wkrótce, ażeby niezręcznie
o nic nie spytać, nie powiedzieć nic
wymienić hasła rytualnych miejsc
dotknąć więc w sumie
wcale nie dotykać
Lublin ty moje
moje miasto
nie.
Rita Suszek, 9 december 2010
I
w poszukiwaniu straconego
z cierpliwym ślimakiem
czasu między palcami
cisze nie chcą wygłuszyć
tupotu kotów po
wrażliwej membranie
minut
II
ucho naciągnięte cienko
na dźwięki dzwonów
nastawiam rzęs
wzniesiona brew
ułowi światło
III
wnikam w przestrzenie
złości porowate
i harde
kruszę kalekie
gesty, chrome słowa
kopię
o
betonowy sześcian
głowy
31.10.9.
Rita Suszek, 27 november 2010
błądzę po twoich śladach
potykam się o nazwisko
(wrośnięte stabilnie w literacki
grunt)
(stosowny obraz o oczach zawistnych)
(zielonych może? Nie no, bez przesady)
błądzę, bezsenny
dryfujący blues.
co więcej, wiem, że
zazdrościsz mi dryfu
tak nienaprawdę, tak trochę na niby
byłoby fajnie, może, ale w sumie
nic mi nie szkodzi, nie tak źle mi teraz
może pojadę też gdzieś, tylko rozumiesz
mam przygotować teksty i zajęcia
siebie i głowę gesty do dyskusji
dłonie do wzięcia w garść
śliskich metafor
usta otwierasz i wiem wcale nie chcesz
wziąć mnie za rękę i rzucić się z klifu
bo wiesz, zamiast szumu w uszach jest tylko
tylko bezsenny, dryfujący blues.
Rita Suszek, 24 october 2010
Na czwartym roku
Nie zdążyłam nocą dopołknąć dwóch
(aż!) ostatnich rozdziałów niesamowitej słowiańszczyzny.
(Czuła szorstkość kartek wymyka się palcom)
Niedoczytany nieprzełknięty sens
A przeczytany wciąż jest niekompletny
Lektura w trakcie wieczne zawieszenie
Studzienny żuraw nie pobiera wody
Zamarł a dziób ma do tafli ciut kęs.
Urwane zdania zostawiają blizny.
Bo trzeba dalej, naprzód a nie wgłąb
(z głębi idei pozostanie głąb)
I z każdą stroną tak jakby mniej warto.
Gdzie to nieczytane, gdzie to niedośnione
Niedolśnione idee, niewybrzmiałe słowa
Życiem całym snuta pajęcza osnowa
Niedoszła rozmowa
I dokąd nie wpadło mi światło
Nie płonęło kagańcem wiedzy czy choćby
Palnikiem myśli (jednej) zapalnikiem
Drobnej myślowej rewolucji czy choćby
Żarówką świetlikiem.
Szarym odblaskiem jednej rozmnożonej
Komórki – śmiem? Śmiem! – na miotełki
Przykichanego kurzem intelektu.
(światło, to światło mogłoby się przydać
Trzeba być bright i brilliant – no więc jasno widać)
Czy zawsze będę myśleć że na czwartym roku?
Czy dołączy janion do tej listy żalów
Żalów nieżyciowych, tylko tych specjalnych
Ciągną się jak glisty listy polonisty
Obejrzeć przeczytać wchłonąć w uchu w oku
Zawrzeć (polonista musi być analny
Chociaż troszkę pragnąć mieć i porządkować
Ordnung zaprowadzać i poszufladkować
Określać dać słowo i najbardziej pieścić
Tych co się w tym słowie danym nie chcą zmieścić)
Szkoda mi tych dwóch rozdziałów, i tej nocy
Podkrążonych oczu, wchłaniania literek
I tej chęci szczerej, i krótkiego snu
Tymczasem trwa czwarty rok i jestem tu
Narzekając w Wordzie na brak lekturowy
Wykładając indeks na nieduże biurko.
28.1.10.
Rita Suszek, 19 may 2010
był jak powiew świeżego powietrza.
a może - byłby.
miała za paznokciami czarną farbę
gdyby był spojrzał, to by wiedział.
i takie było to pierwsze spotkanie
bardzo starannie niezapamiętane
i zdjęcie, na którym się nie dotykali
uśmiechy, co nie dla siebie nawzajem
i tak może byłoby być, miałoby mieć
ale
jeszcze nie, jeszcze nie, a może jeszcze tak
tak można, no przecież tak można
i też będzie fajnie.
15.11.8.
Rita Suszek, 17 may 2010
Blada kobieta w czarnych skarpetach
siedzi przed lustrem, patrzy w
blada kobieta w czarnych skarpetach
siedzi za oknem pada są
siedzi (zgodnie i pogodnie)
tresują zbyt głośne dziecięce stopy
a w oknach nie ma twarzy ludzkiej migają lampki i
laptopy gdy
blada kobieta w czarnych skarpetach nie
poruszona przez czasy
nierozdzielona grzebieniem dni
ni ostrą szczotką godzin mi
nuty wiatru nie mają dźwięku
nie wyodrębnia osobnych chwil
fale liżące czarne skarpety
przypływ pod oczy kobiety.
Blada kobieta w
czarnych skarpetach w
ciszy ulicznej z echem kół
(daleko stąd i dawno temu
żyła
i nie skoczyła)
lecz dziś jest dziś i
czarne skarpety
schną
na kaloryferze.
6.1.9.
Rita Suszek, 11 may 2010
Widzę jak liże czarno-białą sierść
ubrana w białą bluzkę w czarne grochy.
Jak przekazuje mleko z ust do ust
lub małą główkę pcha do ciężkich piersi.
Kot towarzyszy swej pani jak pies
Kiedy jej nie ma to świat nie istnieje.
Kot - określenie neutralnie męskie
zwierzę w istocie płci jest nieznanej
lub zmiennej, w zależności od nastroju.
po genitaliach nie daje się stwierdzić
więc ono zwierzę nie ma też imienia
potencjał kłębka jest nienazywalny
kot i kobieta patrzą w moją stronę
te wielkie oczy z oknami na kosmos
Kot pomachuje nieznacznie ogonem
jej drgają rzęsy
choć nie ma już rzęs
ma tylko miękkie pręgi na policzkach.
3.6.8.
Rita Suszek, 11 may 2010
I
coś jakby pomarańcza
a może biały ser.
rozmawiam ze swym udem.
tłumaczę mu
że billboard
nie stanie się
ciałem.
14.4.10.
II
mam ciało i ciało ma mnie
cieleśnie na jawie i we śnie
na jawie ja ciału się śnię
wstydliwie krzykliwie obleśnie (boleśnie)
a przecież gdy przejdzie przez łzy
przez poty i płyny i dreszcze
to ciało się ciągle śni mi
i we mnie ujawnić się nie chce...
III
ujarzmianie wroga:
noga.
noga mnie nie słucha:
trwoga.
żmudne ujarzmianie
uda
udo nie chce chudo:
nuda.
a gdyby się wymknąć a gdyby
tak zwiać
nieciałem się stać -
a gdyby tak uciec a gdyby tak
zbiec
nieciało - nie - mieć?
zmęczyły mnie ciała zarysy
i zwisy zmęczyły
wymogi odnośnie mej
nogi zmęczyły reformy co
do mojej formy
i normy codziennej
konformy.
od dziś absolutnie mam dość.
i złość. na każdą kość.
choć co ciało to temu winne
że ma być go: 1) mało, i 2) inne;
i po co mi służyć pomocą
tym co ciału temu przemocą idiocą
że ma się ogarnąć i streścić
by w jakiejś klateczce się zmieścić!
więc zamiast klateczki z kokardką
oddalam się żwawo a wartko
ja ciało bo jednak zostało
niesymetryczne i śliczne.
wciągam powietrze w brzuch i uch
r o z c i ą g a m s i ę n a p r z e s t r z a ł
(powieki drżą w napięciu
w tym miłym przedsięwzięciu)
i, rozstawiając łokcie
obcinam nago paznokcie.
15. 4. 10.