Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

1 december 2015

Metafizyka


Bezwolni, marionetki na sparciałych sznurkach,
w którą stronę nie pójdziemy z tyłu
zawsze dupa.
 
A na stoliku z zielonym suknem krew,
pod nim wędrówki potępionych,
od krańca do krańca, od nogi do nogi.
 
Tymczasem Antychryst zanosi się płaczem,
wybacza skazując na śmierć.
Lub ciąg przyczyn, skutków, znaczeń.
 
Pierwszy posiłek dnia, oby nie był ostatni.
– modlą się rozebrani do cna. Posiadacze
jednego wspomnienia.
 
Więc z trzaskiem zamykamy okna – zima
przesycona filozofiom, upadkiem, przyszłym
niebytem.
 
Ewentualnie zapisujemy aksjomaty i tajemnice.
Wszystko na nic.
Życie.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1