Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 27 february 2022
2. Anna Dymna
wychodzi ze studia
Proszę Cię, Panie, jeszcze o „sept” lat życia! Żyję
już o rok dłużej niż Arthur Rimbaud. Umrzeć chciałbym –
ja, Twój rak – na rok przed wstąpieniem w baudelaire’owski wiek,
w pełni władz umysłowych oraz fizycznie sprawny.
Kiedy poeta Baran gwałcił aktorkę Dymną
w obecności aktora Treli – który myślał sobie:
„Świetnie grają swe role!” – Tokarczuk, której Nobel
nie pomieszał w głowie, rzekła: „Daję Oldze tylko
chwilkę na śmierć. Jeśli w tym czasie plan mi nie wyjdzie,
pewnie pogodzę się ze swoją nieśmiertelnością”.
Różewicz od Dąbrowskiego znów łapówkę przyjmie
w piekle, a JACK P. zachwyci się DEJ(Z)WIDA piosnką.
Wiem: stworzywszy świat, nie miałeś komu dedykować
swego dzieła. Słuchaj mych próśb. Nie chcę plagiatować.
luty 2022
8. Francja eleg(i)ancja
(wiersz proputinowski?)
W Oławie jest kościół. Znajduje się w nim kruchta.
W kruchcie stoi kropielnica z wodą święconą.
Każdy, kto palec w niej co jakiś czas zanurza,
wskazuje na mapie miejsce, gdzie chciałby spocząć.
Po oławskich osiedlach, rynku i ulicach
poruszają się pijacy, niczym topory.
Bóg, nie przymierzając się do niczego, głowy –
płaskie jak seria dowcipów – flaszkom odcina.
W niebie, państwie nadziemnym, nie ma gruntu, w którym
można by grzebać zmarłych. Podrzucam, Julianie,
podrzucam majtki kurw na wysokość lamp świateł!
Granat, któregom nie trzymał, kęs hymnu ugryzł,
wypluł. Ja – piewca siebie, w dodatku ignorant –
powiadam: „Od kałuży do kałuży Polska!”.
24 lutego 2022
30. Wrocławski spleen
Słońce to mop, który łzy pochłania najlepiej!
Bóg zamacza go w oczach mych, zmywa firmament.
„Gdybym wrócił do miasta rodzinnego – dziadek
mówił – na Ukrainie, zabiliby mnie”. Nie
chcę już nosić nazwiska ojca ani matki,
która raz rzekła: „Tatę spłodził fagas babki”.
Czy boję się uchodźców ze Wschodu? Tramwajem
jadąc, powtarzam treści czołówek z brukowca.
Ważnym składnikiem mego wieszczego żywota
jest wasz sen (moja jawa). Tak w śmierci bogactwie
się pławię. Wrocławski spleen już znam. Niepodmyty,
spocony pod pachami, spóźniony, trzymam się
pionowych rurek. Nade mną wiszą uchwyty.
Na linii członka brak głów. Sprośne wirowanie!
luty 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 23 february 2022
Przydeptałem znów peta, jak gdybym wcisnął spację:
rozstrzeliły się gliny i zbliżyli menele!
W laptopie, który kosztował mnie caluśką pensję,
chcę przekroczyć limit dotknięć klawiatury palcem.
A gdyby każdy klawisz był w nim jednorazowy?
A gdyby żaden strongman nie miał siły go wcisnąć?
Coś się we mnie zbudziło, bo ktoś YouTube'a włączył!
Są gałki ócz; Pan Bóg bawi się kolorystyką
oraz udźwiękowieniem miast. Każdy posiłek już
nazywam śniadaniem. Czy dzień, czy noc, wciąż ranek trwa.
Nie było powitań, toteż nie będzie pożegnań.
Charles'u, Krzyśku, bicie biednych nie wywyższy plebsu!
Zatnę się przy goleniu, niczym film w internecie
i aby móc ruszyć dalej, jakość życia zmienię.
23 lutego 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 22 february 2022
Oszuści dzwonią ciągle do klientów banku.
Wyłudzają ich dane. I czyszczą im konta.
Gdy dzwonią dzwony, młodzi klienci kościoła
dostają od starych na tacę moc drobniaków,
a Bóg czyści własne i zwierzęce sumienia.
Alfons bije kurwę i zabiera jej forsę,
którą ukradła. Klient, widząc brudną pościel,
zrezygnował z ich usług... Sprawdza – brak portfela!
Świat jest moją kołyską, jeśli nic nie rozumiem.
Świat jest laską starca, więc dzicy ostrzą włócznie.
Kiedy kobieta mruga do mężczyzny okiem,
jedna groszówka toczy się znów po podłodze,
a druga w sakwie piersi czeka na zniszczenie.
Schyliłem się po mydło. Świat stał się więzieniem.
22 lutego 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 19 february 2022
IV
***
jeszcze tylko cztery minuty do odjazdu.
kierunek: Sołtysowice.
w pośpiechu palę papierosa który obrazuje konanie Boga.
byłoby naprawdę fajnie gdyby jakiś głos słyszalny na całym świecie
odliczał moje zaciągnięcia jak sekundy.
pomiędzy przyjazdem autobusu na przystanek a odjazdem z niego
zdążę podciągnąć spodnie.
jadąc oglądam szyldy.
niektóre czyta się od lewej do prawej inne – od góry do dołu.
znienacka pojazd zatrzymuje się gwałtownie
(nie sprawdziłem czy dziś kierowcą jest mężczyzna czy kobieta)
zniekształcając litery wiersza zapisywanego właśnie przeze mnie.
opodal placu Grunwaldzkiego są balkony żółte jak dziuple gwiazd.
(jest po piętnastej).
liściom które nie leżą na ulicy wydawałoby się
że wciąż przynależą do drzewa jeśliby walały się wokół.
szukam sponsorki bo te dojazdy do pracy zrujnują mnie finansowo.
szatan legenda Edenu relacjonuje wędrówkę słońca
a mieszkańcy piekła wydają co chwila kibicowskie okrzyki.
zegarki sylabizują czas.
ramię krzyża jak linijka której używałem podczas czytania
by nie przeskoczyć (nie pominąć) żadnego wersu.
ktoś gubi się w plątaninie ulic miasta bo nie idzie na śmierć.
wysiadam na Redyckiej.
pewna Marta mieszkała obok hotelu Marta.
pewien Filip miał dużo sprzętu firmy Philips.
a pewien facet o inicjałach L.D. palił papierosy LD.
życie to nietrafiony prezent i tylko alkoholicy wiedzą jak je zwracać.
próbuję dojść do jakichś wniosków samookreślenia się.
na placu budowy stoi tablica
na której wiszą różne instrukcje obowiązki i klucze.
dopiero stojąc przed drzwiami do mojej stróżówki
zauważyłem że wziąłem nieodpowiedni klucz.
na plus trzeba policzyć mi to że nie stwierdziłem tego
po przekręceniu go w zamku tylko używając swych oczu.
nie proszę pana nie zmieniły się godziny mojej pracy.
przychodzę tu wcześniej bo jestem z innego miasta z daleka
i mam chujowy dojazd (dwie przesiadki).
wreszcie z stróżówce.
to białe metalowe pudełko na które patrzyłem
nie mając żadnych poetyckich skojarzeń czy konceptów
to apteczka.
(na Allegro sprawdziłem kosztuje sto dwadzieścia złotych).
zraniony brakiem zainteresowania moją osobą
pomyślałem o śniegu i zielonej trawie.
lepiej przyjść wcześniej niż się spóźnić.
to tyczy się również pór roku?
nie będzie ich już wkrótce?
IX
***
Czy wiesz, co to jest YouTube Mix? To coś, co tworzy
playlisty dla słuchaczy według ich wcześniejszych
wyborów. Swą świadomość też nazywam Mixem,
bo tworzy dla mnie listy przeżytych już chwil. Ich
fragmenty, niestety, nie wynikają z siebie,
nie łączą się w całość. Melanie C patrzy na
pośladki Kylie Minogue. Jacyś ludzie, płacząc,
mówią: „Save me”, choć już za chwilę czterech członków
zespołu Depeche Mode zniknie szybko, jeden po
drugim. Znam schizofrenika, który odróżnia
rzeczywistość od wyobraźni. Znam cukrzyka,
który żyje mimo spożywanych słodyczy.
Zamyśliłem się, lecz jakimś cudem nie zszedłem
o kilka pięter za nisko (niżej niźli grób,
w którym spocznę). Usnąłem w pociągu i teraz
dziwię się, że znów wysiadłem na odpowiedniej
stacji. (Wysiądą mi kiedyś trzewia przez nadmiar
leków, które zażywam regularnie, co dzień).
Czytałem dziś wiersze młodej poetki, w których
koncept był, według mnie, zaznaczony zbyt mocno.
Ich zrozumienie utrudniała mi woń pisma,
przywodząca na myśl cieplutką cipkę. Ekran
smartfona, jeśli nic z nim nie robisz, ciemnieje
na znak, że zaraz się wyłączy. Kto puentuje
wiersze, ten boi się śmierci. Z braku decyzji
mam ciemność w środku.
luty 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 18 february 2022
Markowi Skalskiemu
Gnój o twarzy Putina trzyma papierosa.
Potomkowie zaborców nieczęsto zostają
palaczami. Rozkoszna światła kurtyzano,
dlaczego zawsze wisisz, po ziemi nie stąpasz?
To jestem Szymborską i śnią mi się wagary,
to gadam jak Miłosz i nie ma dla mnie granic.
Niekiedy widzę w lustrze Barana Józefa
lub Boga, który – muchy-lwy łykając – ziewa.
Dziś jestem sobą. Wyskocz więc, Marku, na solo!
Internet (bez niego nie byłoby nas zgoła)
sprawi, że nicość będzie znana i ceniona.
Jak nie ty mi wpieprzysz, to inni mi wpierdolą.
Bramy (prowizorki) nie zamknę, bo wiatr wieje.
Mogłaby przecież przygnieść przechodzące dziecię...
17-18 lutego 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 16 february 2022
Nie próbuj być sobą, boś sobą jest. Paznokcie –
szyby w zoo. Smużki brudu obrazują twoje
nocne życie. Poza nim nie poznasz innego.
Pokaż zmasakrowane oko, cny włóczęgo...!
Kilka godzin temu znów wszedłem do Empiku,
by przeglądać gazety. Z przeczytanych kilku
wierszy zapamiętałem tylko słowo „ahoj”,
które nie ma znaczenia przenośnego. Łatwo
puścić się na mętne wody szukania czegoś
konkretnego wśród miriadów pozycji! Wczesną
wiosną był wieczór (nie wiem już, którego roku),
kiedy poczułem zachwyt, pewność oraz spokój.
Tak, ranę trzeba będzie zszyć. Jadę do pracy,
która pozwala mi się od siebie oddalić.
15-16 lutego 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 8 february 2022
I
Finałowy realizm
Nie zapisałem pliku, bo sypał się system.
Musiałem wylogować się i zalogować –
błąd znikł. Z utraconego dokumentu słowa
przepadły, choć ta czynność trwała tylko chwilę.
Co dziś mi odbije? Tym razem, o dziwo, nic.
Mam na sobie niewiele, więc jestem wygodny.
Ma miliardy przesiadek w drodze do wieczności
szatan. Gdy przesiadam się na placu Grunwaldzkim,
oklepuję kieszenie. (Nie wiem, gdzie są fajki,
portfel, telefon, maska). Dwa miecze – swe oczy –
ktoś zatknął w ciemność, lecz nie było to pretekstem,
bym stanął doń tyłem i wybrał zapomnienie,
ucieczkę. Krzyż rozpadł się. Jezus Chrystus zdycha,
leżąc w jego kawałkach. „Gwóźdź był jak morfina”.
6-7 lutego 2022
II
wstępna fantazja
„piosenka dla domu św. Kazimierza w Paryżu
kędy podług mnie nie zszedł Norwid”
śnieg pewnie leżałby tu dziś gdyby po drodze
ze wzrokiem mężczyzny nie targował się długo
ciuchy niepochłoniętych niczym kobiet służą
komuś kto wie iż można sprzedać jeszcze drożej
rzecz dawno sprzedaną gdy ptak skrzydła rozkłada
jak kram wówczas otwieram książeczkę jak stragan
czytają me ślady by ujrzeć twarz sklepowej
„Krzysztof zakupił buty nie przymierzywszy ich”
mając głowę zajętą wciąż pałacem Blanka
w którego obronie mógł nie zginąć Baczyński
mówię „ktoś Kazimiery mierzy zimą w pasie”
wart baca baczenia? nikt w nędzę nie popada
ale bohaterski czyn byłby skurwysyński
jestem siedzibą zła i Twą własnością Panie!
7-8 lutego 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 28 january 2022
„nie będę za ciebie zapierdalał”
słowa mojego towarzysza broni sprzed 15 lat
Mój zmiennik przeważnie zostawia jabłko w stróżówce.
Ów smaczny owoc zawsze zjadam na swojej służbie.
To piekło dozoru i raj dla więźniów zarazem!
Choć wiem, że grzeszę, do niczego się nie przyznaję.
On wie, że to ja, lecz mi tego nie wypomina...
Raz, stojąc w małej grupce palaczów i kawiarzy,
pomyślałem: „My”. Z nagła żul jął iść w naszą stronę.
Wówczas rzekłem: „Zaczepi właśnie mnie, błystkę Krzyśka”.
Miałem rację. Zgubiłem wątek... Zwykłem go tracić,
gdy matka krzyczy z kuchni: „Podgrzałam bigos!”. Owszem,
nie ma już nikogo, z kim chciałbym mieć coś wspólnego,
ale jestem gotów zapierdalać za cały świat.
Obiad będziesz jadł z podłogi, bo talerz na nią spadł.
W krąg obcy. Robię tu „four years”... Sława czy śmierć Ewom?
27 stycznia 2022
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 24 january 2022
"łaskotał cię piórkiem po sercu"
Józef Baran
Łaskotałem kobietę po policzku członkiem,
mając w sobie zbyt mało zdrowego nasienia.
Wodziłem długo gwoździem po Jezusa rękach,
lecz moje dawstwo krwi nie było honorowe.
Przesuwałem smoczek po pośladkach berbecia,
więc wszyscy wokół mieli niepodtarte pupy.
Biłem leciutko laską w kolana staruszki,
by dyskusja o prochach już się rozpoczęła.
Położyłem siekierę w cieniu w środku lasu
i pojąłem, że to, co niedawno skradzione,
może służyć wszystkiemu. Czy jeszcze się boję
wojen i epidemii w tym najlepszym z krajów?
Kiedy wbrew sobie kroplą śliny trafię celnie
w słońce, Pan Bóg zacznie na trumnach miażdżyć czerwie!
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 17 january 2022
Proszę, proszę! Jeżeli nazbyt długo milczę,
Pan Bóg ponoć umiera znów na zawał serca,
jak wstrętne ptaszysko o północy w sylwestra!
A kiedy niedaleko dzwon kościelny bije,
anioł-sanitariusz nie umie decydować…
„Nie wiem, głupcze, czy strona prawa, czy też lewa
byłaby dla sekundy, co nie mija, lepsza,
bo przyszłość jest mi znana, historia zaś – obca”.
Niechaj stateczki nigdy już się nie kołyszą.
W styczniu w środku tygodnia podpiszę na trzeźwo
umowę-zlecenie, więc w wypadku choroby
zostanę bez grosza. Pod lepką, czarną myszką
opierdala się piekło, głośno mi złorzecząc.
(Miast podkładki używam dziś Baudelaire’a książki).
10-17 stycznia 2022