11 june 2010
propaganda
BRRR... ciemność
szydzą ze mnie oni
wierność ktoś się mi pokłonił odwzajemić tylko ale za plecami szmer i cisza bul głowy i wszystko powieszone myśli w słoiju nad kanapą boli bo to byli oni ci co wiecznie szydzą brrrr....
spokuj cisza i ból głowy
boli to dobrze żyje nie zabili żyje ale strach jest jak wielki nuż który kroii cienie
w głowie mamy wszystko a tak i sumienie czasem tak sobie mówie odeszli przestali dręczyć przestali i poszli to nie prawda chyba... demony spokojnie czychają i bezruchu wpatrują się co rano czy wstanę zjadam skromne śniadanie i szybko biegiem może niedogonią ale to na próżno bo wszystkie one te wspomnienia te kajania płacze żale i wieczne mówienie sobie JA MOGĘ JA CHCĘ JA POTRAFIĘ znikają. być może mamy je wszyscy lęki i marzenia
marzyłem kiedyś że będe latał ale nie samolotem wyciągałem ręce i jak magik chciałem poszybować ale nie stworzone to jest nam
czy jestem normalny każdy pyta siebie każdy o to czy mogę się zatrzymać i poczuć nie biec nie być trybikiem w maszynie co jak się zepsuję to zamiana na nowe nie chcę się zatrzymać popatrzeć na ludzi na rzwierzęta telewizor odbiera nam duszę czas i życie film jak możemy żyć tak JA MOGĘ JA CHCĘ JA POTRAFIĘ znikają na ekranie jesteśmy starzy schorowani a gdzie przygoda telewizja to nie życie to bujda wciskania ludziom by poczuli namiastkę tego to sprzedaż marzeń każdy marzył kiedyś nawet ja chcę być... i jak to dziecko urosło i stało się nami przestało być dzieckiem zmieniły się kryteria i pztrzenie na świat ale gdzieś to marzenie zostało tam głęboko włączając telewizor patrzymy nie na aktora tylko na siebie tak to się nazywa sprzedaż marzeń czujecie ich są wszędzie sterują myślami i tym jak chodzimy mówimy to nie obcy to jest nasza mentalność to są nasze geny to przodek przemawia przez nas opowiada nam to kim był wystarczy tylko zamknąć oczy wyciągnąć dłonie i pobyć w ciszy niebo mym dachem a ziemia domem żyj i pozwól żyć