Weidorje, 20 december 2012
Dawno przestałem już szukać
mojej czterolistnej koniczyny,
jak jakiś Cze-sław Guevara,
desperacko uczepiony
łacińskiego kontynentu,
ostrożnie przemierzam
dziurawe jezdnie Miraflores
wśród szpachlowanych taksówek.
W barze McDonald’s przy rondzie Gutiérrez
wystarcza mi kanapka z mięsem armatnim
lokalnego konsumpcjonizmu z żółtą inka colą.
Lima, 18 grudnia 2012
Weidorje, 22 september 2012
Quisiera tener
el color de tu piel
para no ser tan blanco,
feo y canoso.
También quisiera tener
un poco de tu alegria,
la que me haga bailar
al ritmo del huayno.
Aún quisiera tener
tu facilidad de olvidarse
de las cosas asquerosas
que amargan la vida de uno.
Lima, a 21 de setiembre 2012
Weidorje, 10 march 2012
W wigilię Bożego Narodzenia Lima przypomina
oblężone miasto. Kanonada fajerwerków zagłusza
nawet przerażone psy kulące się po kątach
wykwintnych willi w dzielnicy Świętego Izydora.
Oszalałe ptaki miotają się bezładnie
wśród kolorowych eksplozji
na próżno szukając schronienia.
Czuję coraz bardziej tę banalną tęsknotę
za śniegiem który nawet nad Wisłą stał się
towarem tak luksusowym jak cisza.
Weidorje, 9 january 2012
Biały punkt to absurd. Czy punkt w ogóle może
być biały? Wisi jednak pionowo nad głową i jakby
było mało promieniuje ultrafioletem.
Całkiem jak to słońce, które wg miejscowych
wynalazł pewien uczony Węgier
zwany Kopernikiem.
Szczęśliwie jest moda na plaże i
kto tylko może ucieka nad morze
czyniąc Limę nadającą się do zamieszkania.
Uwielbiam te pustawe ulice w senne popołudnia
zwłaszcza, że w odróżnieniu od Polski
nie stąpam po psich kupach.
Lima, 06.01.2012
Weidorje, 25 december 2011
(Dla T.)
Zaglądam we własne wnętrze
jak do talerza z owsianką -
dużo bieli lecz dno niedaleko.
Łykam bezładne myśli
jak tabletkę na nadciśnienie.
Popijam kocim pazurem
tudzież ziołem Luizy -
torebkowanym tchnieniem puszczy
rodzimie zwanej selvą.
Śniadam, więc jestem.
* koci pazur, inaczej una de gato, w Polsce znana jako vilcacora
** zioło Luizy, inaczej hierba luisa, też do naparów.
Weidorje, 24 december 2011
Ptaki za moim oknem
szaleją jak za dawnych, dobrych czasów,
wydając z siebie przedziwne dźwięki.
Jakieś skwierczenie, gwizd, czasem skowyt,
piski, gulgotanie jak w muzyce elektronicznej,
nie mówiąc już o zwyczajnym świergoleniu.
W tej sytuacji budzik nastawiam
jedynie z przyzwyczajenia.