Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

10 may 2017

Skarabeusz

Daleko za Akermanem, gdzie władza żadna nie sięga,
gdzie kindżał jest domu panem, a zmiast weksla przysięga,
spełniają się ludzkie mrzonki, zachcianki, nawet kaprysy.
Rzekł arab do młodej żonki: Już pragnę nowej hurysy.
 
Oczy mieć musi niebieskie i jasne włosy do ramion
i rysy europejskie. Dziś zapłaciłem już za nią.
Ruszyła ma karawana w gorące piaski Synaju,
a bilet ma ukochana kupiła w dalekim kraju.
 
Przez kilka lat oglądałem jej zdjęcia na internecie.
Ładniejszej już nie widziałem na całym szerokim świecie.
A ona widać szukała i umieszczała wciąż fotki,
jakby mnie wzrokiem pytała, czy wierzę w te o niej plotki.
 
Daleko za Akermanem, gdzie burzan żaden nie rośnie.
Zrobiło się dziś nad ranem od krzyków głośniej i głośniej.
Na szlaku dawnych karawan pokazał się nagle żuk.
Skomplikowała się sprawa. Stał skarabeusz, jak Bóg.
 
Następnych kroków nie będzie. Konieczny jest zwrot gotówki.
Posłaniec z wieścią przybędzie i kobra wyjdzie z kryjówki
i także się wytłumaczy, czemu jej jad źle sutkował?
Może posłaniec owocu nie swego w drodze próbował?
 
Noc zimna jest na pustyni  i myśl się trzęsie w turbanie,
że nie ma już nic dobrego, gdy żuk ci na drodze stanie.
Pragnienie jednak poczeka na swoją nockę pogodną.
Właściwie nie ma co zwlekać. Niech mi przywiozą podobną!






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1