Poetry

Kasiaballou vel Taki Tytoń


older other poems newer

12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./

Masz swój drzeworyt. Jesteś dębem gładkim płaszczem 
opinasz pień napinasz konary. Ponad Styks nie sięgną 
kiedy ten ruszy kręgami jemu wyjawisz jedno imię 
co wyrywało ostrze osłaniało korę przed samookaleczeniem. W sobie 
odnajdziesz porozmienianą odwagę. Rzece się pokłonisz 
odsłaniając korzeń nie oddasz uśmiechu. Mnie omiń i nie pozdrawiaj 
albo uderz w Zawiszę jak na początku poderwij 
 
legiony. Nie ma niezawodnych kiedy na zawodności budowałeś 
dlatego dostarczyłam spoiwa rozchyliłam kolana. Oddałam siłę 
żeby się z ciebie pachołkowie nie natrząsali. Nie ma sukcesu 
bez werbli. Nie ma 
 
szlachetnych środków na końcówce bata sperma i krew. Wiem Arturze 
zatem ukryjmy łzy. Przytul się póki jeszcze mam cię 
czym otulić przysłonić od wideł. Obmyję twoje członki 
zanim halny porwie chustę spopieli gniazdo w dym pośle 
pióro i stopi rozkraczony dziób. Za każdym razem 
będzie w tobie 
mrocznym puchem odrastać. Po ostatnią komunię 
nie odkupisz alby. Lekko wpuszczony na świecznik 
pod ciężarem ostatniej koszuli pójdziesz za obietnicą czystych 
szmat. 
 

To mówi ta która pozostanie w obrotach 
aż do skończenia Ziemi jedyną matką 
twoich nieskończonych dzieci. Przepraszam 
w obliczu niedoskonałości. Pochyl się ze mną 
do kurwy nędznej albo zajeb żebraczkę 
za miłość.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1