Prose

Marek Jastrząb


older other prose newer

31 december 2011

ŻYCZENIA

Szczęśliwego, normalnego Roku!

Jeszcze nie
zwiędła sztuczna choinka i nie zdążyłem odejść od wigilijnego stołu
zastawionego pobożnymi życzeniami, a już przyszło mi świętować Nowy Rok.
Jak gdyby zaatakował mnie bakcyl życzliwości. Popadam więc w podniosły
nastrój i znów będę słyszeć „tupot białych mew”. Jestem nabuzowany
szampitrem i odczuwam coś w rodzaju wzruszenia, tkliwości, a nawet – siostrzanego braterstwa,
bo oto nagle ogłoszono triumfalny powrót zdrowego rozsądku i
obwieszczono zakończenie wojny na złe przepisy poprawiane jeszcze
gorszymi ustawami.

Udziela mi się ten perlisty nastrój i
zezowatym okiem wyobraźni widzę, jak smutnymi szeregami idą won
demagogiczne hasła, a niedzielni znachorzy kapitalizmu truchtają w siną
dal i przechodzą do wypaczonej Historii. Więc po sercu mi cieknie miód i
stepują rozmaite wizje. Ale już po chwili zamyka mi się klapa z
nadziejami i dobrze naoliwionym uchem realisty słyszę noworoczne
orędzie:

...moi poddani, mój ukochany ludu oraz wy, paskudy, mówi do was Wódz.
 Skończyło się nam ZACOFANIE i od dzisiaj mamy WYRAŹNY POSTĘP.
Priorytetem
mojego rządzenia będzie nowatorskie wykańczanie kraju; postawię na
wyraźne zmniejszenie liczby urzędów polegające na zwielokrotnieniu ich
pogłowia. W tym celu zatrudnię nowych specjalistów od rozkładania rąk.
Co się tyczy policji, to będzie ona patrolować gościńce w specjalnych
przyodziewkach. Każdy stójkowy otrzyma wyposażenie w postaci czapki -
niewidki i w ten sposób będzie wszędzie na raz, bo kto udowodni, że nie
ma go nigdzie? Pałki i bandoletów nie musi mieć, bo i tak nikt nie
sprawdzi. Uniknie się też wydatków na mundur, a forsa trafi do
budżetowej dziury. Zamiast wielu komisariatów w byle dzielnicy,
wzniesiona będzie jedna, za to solidna cytadela z tektury. Wszelkie
legendy na temat powrotu lepszych czasów, nie mają sensu i uchylam je aż
do odwołania. Oświadczam, że równo z wybiciem północy, znosi się
poglądy wywrotowe i odtąd obowiązuje was przekonanie, że jest fajowo.


To
by było na tyle, mówiąc za klasykiem. Dostrzegam, jak moi bliźni od
fetowania zamieniają się w owce i wedle instrukcji dyrygenta beczą
zgodnym chórem. Toteż dochodzę do bezalkoholowego wniosku, iż nie
powinienem kutwić sobie na rojeniach i zaprotestować póki czas: wszak
bieda i absurd trwają cały rok.

Z furią wiecznego naiwniaka
rzucam się w odmęty i wiry noworocznych marzeń i cwałując po schorowanej
fantazji, przypominam sobie poczciwe opowiastki przedwojennych ludzi,
którzy bajali o regulowaniu zegarków według rozkładu jazdy. W co za
cholerę nie mogę uwierzyć, bo niby jak PKP może działać bez bałaganu?
Przecież to taka sama herezja, jak bezpłatne kupowanie, albo telewizyjna
misja. Nie mówiąc o dotowaniu i promowaniu kultury NIE DLA IDIOTÓW.

Wiem, że przesadzam, więc uniżenie przepraszam, że mam rację: niedotrzymywanie obietnic jest nam przecież tak samo nieodzowne, jak hemoroidy.
A dlaczego tak napisałem w ten odświętny czas? Bo jestem zmęczony
fajerwerkami niedotrzymywanych zobowiązań. Bo składanie życzeń i
solennych obietnic zdarza się co roku, ale już na drugi dzień zapominamy
o nich i wszystko wraca do punktu wyjścia.

PS. znajomy, którego
do pewnego stopnia lubię, oświadczył, żem osioł i daję się nabierać na
te same numery. Co powiedziawszy, z żalem i bez nadmiernych tortur
zgadzam się z jego diagnozą, jakkolwiek jestem innego zdania. Czyli:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1