Poetry

Sede Vacante


older other poems newer

26 november 2011

Nie rymowana obraza bogów fabryki

Mroczne melodie mają za zadanie oszukać świadomość. Niech
szepczą, że zły jestem i silny.
Jak początek. Jak stworzenie świata.
Pod kokonem nienawiści nikt nie zauważy pięciu lat i kciuka
ssanego w samotności.
A to wszystko przez was, plemiona  szmat mieszanych ze słomą,
co się pchacie na salony bez mycia rąk. O ubikacji nie
wspomnę.
 
Przecież Tabula Rasa i nikt nie powie inaczej.
Lubię czytać i rozmawiać o rzeczach niebanalnych. Kolekcjonuję
ciekawe osobowości.
Kolekcjonuję tolerancję, wiedzę, słodki fanatyzm myślenia.
Tyle można osiągnąć poznaniem człowieka. Głodem własnego życia.
Albo nic…
Zero.
 
Wasza ostatnia koszula, to mój akt narodzin…
No to mamy wojnę.
I co z tym zrobicie? Znacie w ogóle znaczenie słowa apatia?
A skąd? Od was. No właśnie, od tej ostatniej koszuli,
zagryzanej w zębach, gdy bat pana znów mówi, jak was kocha.
 
Tego tępego patrzenia, jak kiwa się, to w lewo, to w prawo.
I ciach! Ale to już znacie. Uwielbiacie zniewolenie.
A ja z wami, bo ośmieliłem się skosztować fabrycznej prozy
życia,
a przecież ona zarezerwowana jest dla chamów,  nie dla ludzi.
Tu się jest Panem, albo w niedzielę na mszę.
W międzyczasie, między jednym, a drugim złamanym wreszcie człowiekiem honoru.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1