Prose

RattyAdalan


older other prose newer

29 october 2011

Doctor animae et cordis

Skórzana kanapa idealnie przylega do ciała, tak jakby była jego nieodzowną częścią. Czuję jej relaksujący chłód i zapach nowości, roznoszący się w powietrzu. Czekoladowy kolor, błyszczy nienaruszony, z nieświadomością, że nie minie nawet rok, jak straci, z pozoru zahibernowany urok świeżości. Leżąc ze splątanymi dłońmi na brzuchu, otoczony tuzinem, wypchanych pierzem, różnobarwnych poduszek utkanych z jedwabiu, podpierając głowę na jednej z nich, spoglądam na śnieżnobiały, niedawno otynkowany sufit. Odtwarzam w głowie, niczym biograficzny film na odtwarzaczu DVD wszystkie chwile w życiu, jakie udało mi się spamiętać. Staram się, jak najbardziej precyzyjnie skalkulować, ile razy w swojej egzystencji byłem naprawdę sobą, a ile jedynie na pokaz. Ile tak naprawdę razy żyłem tzw. “ pełnią życia” i czułem smak niewymuszonej sztucznie radości. Odtwarzam wszystkie grzechy, które niszczyły mnie, niczym wirusy układ immunologiczny, nie zawsze zgodnie z moją świadomością oraz te momenty radości, które były mi zawsze odkupieniem. Przewijam je bez końca, jak starą kasetę magnetofonową z odcinkami “Mody na Sukces”. Powoli obcinając taśmę tym kasetom, którym już dawno obciąć powinienem.
Wiatrak fałszuje jakąś melodię, zagłuszając z pozoru nieugiętą ciszę, tnąc powietrze, niczym Freddy Kruger swoje ofiary we śnie. I tak jak cierpienie śniących, nie ruszało sumienia Krugera (dawało mu to jedynie mocne odczucie ekscytacji, jak każdemu niedorozwiniętemu psychopacie), tak i wiatrak w całkowitej ignorancji, szatkował tlen z jego pobratymcami niczym warzywa na sałatkę “Cesar“. Widzę, ten wyimaginowany akt mordu, ale nawet to, nie wyciąga mnie ze stanu skupienia. Jedynie dodaje do mojego kanonu myśli, koncept przemienia się w ów wiatrak i tak jak on, pieprząc otaczający świat, stać się w syzyfowej pracy, kilerem powietrza.
Poruszam lekko palcami dłoni, uderzając opuszkami o skórę sofy, utrzymując krążenie i stwarzając pozory, iż mogę być, po prostu zamyślonym filozofem. Chociaż daleko mi do Kartezjusza czy Cycerona.
Przełykam niezgrabnie ślinę, która z łaski, spada przez przełyk do żołądka. Spierzchnięte usta, odruchowo obgryzam w dalej toczącym się zamyśleniu, powoli zaczynam czuć smak własnej krwi, która w swojej gęstości, przechwala się glukozą, zostawiając jej odczucie na języku. A on? Poczciwy starzec, pewny siebie, symbol erudycji, siedzi niewzruszony, szorując prawą ręką, niezbyt markowym, dość „wypieszczonym” już ołówkiem po notesie typu A4, zagłębiony w fotelu, z najdroższej skóry, oczywiście koloru brąz. Trzyma się mnie kurczowo wrażenie, iż specjalnie wybrał ów kolor, aby nie tylko przepychem i bogactwem swojej wilii i jej wnętrza, w której przyjmuje pacjentów, ale również samym kolorem mebli, poderwać w ostatnim odruchu kryzysu wieku średniego, jakąś naiwną dziecinę. W końcu sam Rynkowski sprzedał magiczny kod do ich „łowienia”, śpiewając „kobiety lubią brąz”. Okulary przylegające do potężnego nosa, wzbudzają w kontakcie interpersonalnym poczucie szacunku. Lewą dłonią muska potężny siwy włos w aspekcie głębokiej refleksji. Oczy, z których bije lewym i prawym sierpowym blask wrodzonej inteligencji, nawet raz nie zmieniły punktu obserwacji, jedynie cykliczne mrugnięcia podkreślają ich jakąkolwiek aktywność ruchową. Nawet nie domyśla się, o bitwie, która toczy się w mojej kinematografii duszy, a może po prostu domyśla, tylko tego nie okazuje. Patrząc na naszą „scenkę”, sądzę, że byłaby wyśnionym natchnieniem dla debiutującego malarza do przedstawienia na płótnie 90cmx60cm interpretacji wiersza Szymborskiej pt. „Rozmowa z kamieniem”. Cóż, czekam utrzymując normalny oddech, aż nastanie przełomowa chwila.
Ps.: Jest to część, a zarazem początek pierwszego rozdziału opowiadania pt.: "Doctor psyche et cordis", z łac. -"Lekarz duszy i ciała". Z czasem będę dawała uzupełnienia ów rozdziału. Dodam, że jest to również mój debiut w prozie.  Pozdrawiam R.A. :)






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1