Poetry

drachma


drachma

drachma, 9 december 2019

Gównoburza

 
 
Gdy czytam daty na nagrobkach tych,
co umarli wczoraj, i tych - sześćset lat temu,
myślę o wielkim dniu, – gdy zjawimy się wszyscy
i będziemy współcześni
 
Joseph Addison
 
Jakbym miał odpowiednie pochodzenie
byłbym częścią artystycznej bohemy
jak znany dandys
posiadacz kolekcji dawnej fotografii
o nienagannej aparycji
 
Grałbym pierwsze skrzypce
„jako mąż i nie mąż” albo żona
języczek u wagi na salonach
guzik z pętelką
godzien czytania
 
Ho ho jakbym miał branie
choćby takie jak Gracjan Roztocki
który na YouTube
śpiewa wesołe piosenki
i schodzą mu obrazki
ze zrobioną kupą na łące
gdzie słońce i pasą się zające
 
Zadowoliłbym się nawet
byciem Rado
bo na bezrybiu i rak ryba
zostałbym królem Londynu
na włościach
on kiedyś mieszkał w szalecie
a teraz odcina kupony
otrzymuje donejty na alkohol
i kreski (matrioszka
w matrioszce)
 
Niestety jestem nikim
ot takie zero dla elit jak i ludu
podziwiających streamerów
którzy pobierają opłaty
za pozdrowienia


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

drachma

drachma, 8 december 2019

Hekatomba

syn człowieczy
traci dech
patrząc na cudowną
rafę koralową
koralowce gąbki
pomarańczowe błazenki
pilnujące swoich
parzących 
ukwiałów
 
nie może uwierzyć
że to wszystko
 
wraz z żółwiami
o elipsoidalnych
pancerzach
arami modrymi
o niebieskim upierzeniu
i innymi
przedstawicielami
gatunków
dzikiej fauny
i flory
 
już niebawem
przestanie istnieć
 
pomyślał 
czy właśnie taki
miałby być koniec
jak mówi pismo
bez siedmiu pieczęci 
siedmiu trąb
i siedmiu plag
oznaczających 
zagładę
 
gdy zapłakał  


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

drachma

drachma, 7 december 2019

Everyman

magritte
trzy lata przed
śmiercią
maluje autoportret
swoje alter ego
syna człowieczego
który ukrywa twarz
za obecnym
lewitującym
zielonym jabłkiem
 
większość ludzi
żyje i koncentruje
swoje myśli
na ograniczonej
rzeczywistości
(jabłka)

maluje go w płaszczu
białej koszuli
i meloniku
ubiorem zgodnym
z dress code
reprezentującym
wysoki status społeczny
styl retro
lub klasę średnią
pracowników
londyńskiego city
klientów
ekskluzywnego
domu pogrzebowego
 
odwróconych plecami
do nieskończoności
i wieczności (nieba)
 
uziemiony świat
tekstura skały
betonowa ściana
oraz piękno
oceanu i nieba
są pozostawione
i zapomniane
 
syn człowieczy
popłynie za wielką wodę
ku nowemu


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

drachma

drachma, 3 december 2019

Introwertyk

syn człowieczy 
kieruje swoją uwagę 
do wnętrza siebie
 
psychologowie głębi 
wyjaśnili teorie chaosu
złotą proporcją
 
ale nie są w stanie 
umiejscowić 
wcielenia osobliwości 
 
w multiwersum
spirali fibonacciego 
w muszli ślimaka 
 
jego zamieszkania


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

drachma

drachma, 26 november 2019

Z popielnika

już mi się nie chce
pragnę jedynie zdążyć opuścić
piękną katastrofę
niemożności
 
gdy ciało którym zawiaduję
odmówi posłuchu
i stanie się głuche
na moje skomlenie
wstań chwyć idź
 
już mi się nie chce
pokładać nadziei w sztuce
wierzyć w to
handmade w wolierze
falbany piłki lotki
pióra
 
za które świat przyznaje
granty
swoim z odpowiednią
ilością punktów
za pochodzenie
nie należę do sfer
więc nic z tego nie będzie
 
no chyba że stanę się
sztuką mięsa
wiszącą u rzeźnika
i rozłoży mnie
na czynniki pierwsze
francis bacon


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

drachma

drachma, 23 november 2019

Drzewo życia

Nadjechały piękne pulmany
wtoczyły się wagony
z nich wyszły ładnie ubrane Żydówki
z bagażami uśmiechnięte
wraz z mężczyznami i dziećmi
 
one po raz pierwszy
w życiu zobaczyły las i ostatni
 
wybiły drzewa ku słońcu
które karmi ich liście
z nich powstanie życionośna
gleba
 
dla obsługi to były piękne dni
 
Przesiedleńcy pełni wiary
że Niemcy to kulturalny naród
nie łasy na pieniądze
podobnie jak bankierzy szwajcarscy
ostoja cywilizacji
w krainie lodu i kamienia
 
Oni wszyscy nic nie wiedzieli
o martwych kontach
i dentystycznym złocie
diamentach zdeponowanej walucie
 
Przed okresem wojennym
jeździliśmy w Alpy Berneńskie
na narty bo wiodło
nam się dobrze
 
nim przyjechaliśmy na wschód
do pracy w fabryce
znajdującej się na końcu
ulicy do nieba
którą pędził nas anioł śmierci


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

drachma

drachma, 18 april 2019

Fuck machine

Pan Putin
jest coraz starszy
to ostatnia chwila aby zatrząść świat
w posadach
 
Jego bryłę pchnąć na nowe tory
zrealizować sen o potędze
obedrzeć drzewo z kory
 
Nie trzeba odwlekać
nieuniknionego
później może być klęska
przydarzyć się choroba
Parkinsona
i drżeć lewa ręka
jak u pana Wilka w owczarni
mężowi opatrzności
Hitlerowi
 
Kto będzie walczył na frontach
trzeciej wojny światowej?
no kto czy ten oddział
geriatryczny współczesnej europy
domagający się
dla siebie eutanazji
 
Jak zwykle w szeregi
zwartych hufców staną młodzi
pod chorągwią św. Jerzego
pogromcy smoka Diplodoka
przywrócą zmurzynionej kulturze
pierwotny blask
 
„Nie będą Murzyni i Metysi
wymacywać dziewcząt
ostatnie umocnienia
ostatnie forty ostatnie Zygfryd-linie
wzgórza piersi i bioder”
 
Mezalians by te czarne małpy
w białych kaskach tak sobie poczynały
pisał lewicowy poeta
Tadeusz Borowski
 
To było grubo przed Legia Pany!
Nocnymi Wilkami MC Polska
„Drogami Zwycięstwa”


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

drachma

drachma, 31 march 2019

Stan zero

Pan nikt został przywieziony
 
w zeszłym tygodniu próbował się powiesić w toalecie
ale zdążyli go odciąć
 
uskarża się że piecze go ciało i odejmuje
mu prawą nogę
 
nadeszła przedwczesna starość
mózg w snach tworzy spirytualny trip
 
pragnął przed śmiercią oszukać ciemność i
smagające ognie piekielne
 
przeprowadziliśmy wywiad kliniczny
pacjent jest chory na schizofrenię
 
twierdzi jak wielu innych mu podobnych
że we wcześniejszym wcieleniu był niepiśmiennym
pasterzem trzód między śmiercią
a zmartwychwstaniem
 
zszedł do Szeolu
a teraz w izolatce dogorywa
po haloperidolu
 
parkinson pod powiekami bruzdy
piasek od wyschniętych rzek spowalniany
napęd psychoruchowy
 
powolna
rozłożona na lata
wegetacja


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

drachma

drachma, 18 march 2019

Amerykański sen nocy letniej o posmaku spełnienia

Ameryko od przyjezdnych emigrantów,
szumowin z Azji, Europy i Afryki, sen nocy
letniej śnisz o złotym eldorado. Radosnym
przeżywaniem orgazmu za orgazmem wtulasz się
co noc w puklerz szczęścia. Król z Memphis,
boski Elvis wygrany na loterii stanowej,
śpi w twoim łóżku, zefirek porannej bryzy
i rośnie brzuszek.
 
Z przedmieścia popłyniesz do centrum,
przy odrobinie szczęścia spłacisz dom hipoteczny,
samochód i żonę hipoteczną wraz z dziećmi.
Ja też wierzę, że nie potłukę kantu dupy
o ucho Van Gogha i skapnie mi coś z tortu.
A przecież ktoś musi, by inny ktoś nie potłukł,
może wyniknie jakaś korzyść?
Zapatrzony w srebrną wodę i białe jej brzegi
płynę pod prąd.
 
W białych żaglach powiek rybitwy śnią
gwieździstą noc nad Rodanem, dwa dni przed
śmiercią. Marzę po cichu o odległej, zielonej
krainie skąpanej we wschodzącym słońcu.
Śmierci w wigwamach miało nie być -
wyszeptał wielki szaman spod mostu, nim
pijany w sztok padł na tekturę obok mnie.
 
Niekoniecznie tak samo, jak te wszystkie
gnojki z telewizyjnych programów muzycznych,
od kultury hip-hopu, skreczujących Dj'ów,
z Beat box-u MC, skręcających blanty.
„biały miś, biały murzyn - biały miś, dziś“
Płyną kanałami Amsterdamu, bełkoczą o bitach
i magazynie LAIF ze strefy Ground Zero.
 
Lub „Ground Zero - A Tribute to America“,
oglądając zdjęcia z muzeum fotografii,
ten prawy kobiecy but, w dalszej części
rumowisko. To nowy świat, z pewnością nie Borneo.
Prawdopodobnie Warszawa,
w której co drugi jest magistrem filozofii
i znawcą literatury. Ontologii spraw wzniosłych,
liczykrupą doczesnym.
 
A przecież nigdy nie było mojej osoby,
halucynacje śnią mi to i owo w malarstwie.
Nikt tu nie chce obrazków kupować, raz na rok tylko,
na co dzień podpierają galeryjne kąty.
Klęczą w kącie bez odpuszczenia,
idą w przeznaczenie. Dwa dni przed śmiercią
„Gwieździsta noc nad Rodanem“,
niegdysiejsze ucho, o które jednak potłukłem
kant własnej dupy, wierząc w amerykański sen,
sen spełniany.


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

drachma

drachma, 18 march 2019

Anschluss

gdy pan Hitler
przybył w marcu do Wiednia
we wszystkich katolickich kościołach
biły dzwony a tłum
wznosił radosne Te Deum
(jakże często po zwycięstwie czyniony)
gdzieniegdzie tylko rozbrzmiewało
ciche błagalne Miserere
 
ale to były miodowe miesiące
nie przyszło jeszcze otrzeźwienie
na dziesiątki tysięcy
rozentuzjazmowanych wiedeńczyków
oklaskujących na Heldenplatz
płomiennego mówcę
 
on godzinami ćwiczył
przed lustrem w ustronnym miejscu
gesty mimikę błysk w oku
tembr głosu mowy
 
płynie w nas wspólna krew
niczym burza buzuje wiosenne
przebudzenie
pośród flag i proporców
 
aplauz sięgał zenitu burza okrzyków
aż ciarki przechodziły po plecach
po pierwszych akordach
ostatniego przeboju wirtuoza
batuty
 
w bocznych równoległych ulicach
stoją samochody
pogotowia ratunkowego
aby nieść pomoc mdlejącym
 
oni zasilą szeregi ochronne
trupich główek strażniczych
warty w obozach koncentracyjnych
ludzie będą bić brawo i gwizdać
przed bramą wejściową
do kręgów piekieł
gdy zaczną zwozić degeneratów
cały ten element aspołeczny
ucząc pracy która czyni
wolnym


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1