ApisTaur, 16 lipca 2013
wejdź proszę by drzwi
niepewnością uchylone
zamknąć się mogły
ze spokojem sumienia
siądź proszę niech fotel
schłodzony samotnością
ciepłem twojego ciała
ponownie powróci do życia
bądź proszę bym ja
oszalały z tęsknoty
nie doznał więcej męki
twojego nieistnienia
ApisTaur, 14 lipca 2013
czemu pegazie u skrzydeł
masz tyle złamanych piór
bo czasem poetom miast wiersza
wychodzi niestety stek bzdur
ApisTaur, 27 stycznia 2013
chciałem krzyczeć
lecz głos uwiązł w gardle
chciałem płakać
jedna kropla za łez morze
chciałem serce zatrzymać
biło bezlitośnie
chciałem
już mi się nie chce
siedzę w tak głębokim dole
że głębiej tylko piekło
ApisTaur, 26 grudnia 2012
następna wigilia minęła powtórką
stołem zastawionym nie do przejedzenia
za oknami słychać szczęściem upojonych
którego to miarą jest dawka w promilach
karp już się rozebrał do barszczu z uszkami
a opium z makowca sny nam obiecuje
pod choinką prezent mocno wysupłany
trzydniowe obżarstwo przez rok pokutuję
ApisTaur, 26 grudnia 2012
najpierw patrzyłeś
dotyk rozwiał wątpliwości
po każdym uderzeniu
traciłam część siebie
tak trzeba wiem
nawet nocą
burzyłeś mój spokój
twoja udręka
na mnie przelana
mojemu istnieniu
nadała pożądany
teraz żyję swoim
rzeźbiarzu
ApisTaur, 9 grudnia 2012
[ Dialog z piękną (nie)znajomą ]
Siedzę przed szpitalem na ławce drewnianej,
przywiozłem sąsiadkę, gdyż zmarł jej bratanek.
Stara i samotna, ja czas wolny miałem
podwiozłem staruszkę, dwie przecznice całe.
Ktoś za ścianą głośno, spazmatycznie płacze.
Wyszła bezszelestnie w czarnej, zwiewnej szacie,
była jak zjawisko, aż trudno wysłowić.
Ja znieruchomiałem, jakiś chłód mnie spowił.
Popatrzyła na mnie zaintrygowana,
zimny pot mnie oblał, zadrżały kolana.
Wzrokiem przeszywając, jak szpilką owada,
nieśpiesznie podeszła, i obok mnie siada.
– Zdaje się że widzisz moją postać, człecze?
Ledwie wychrypiałem: – Widzę cię, nie przeczę.
A myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy.
Tym razem spojrzała prosto w moje oczy.
– Czy wiesz, kim ja jestem? - zadała pytanie.
Pokręciłem głową. – Śmiercią, drogi panie.
Popatrzyłem na nią z uwagą, krytycznie,
była idealna, wyglądała ślicznie.
– Pani mi wybaczy, powiem całkiem szczerze,
tak patrzę na panią i jakoś nie wierzę.
– A to nic dziwnego, jesteś obciążony,
przez różne dogmaty, wiarę, zabobony,
a szkielet w kapturze, co kosą wywija
dobrym wizerunkom stanowczo nie sprzyja.
– Właśnie widzę, pani, żeś piękna i młoda.
– Czy ważny wiek wiatru i jego uroda?
Mam postać kobiety, bo mój zwyczaj taki,
przychodzę po życie w sposób różnoraki.
Do mężczyzn kobieta, do kobiet mężczyzna,
to chyba logiczne sam musisz to przyznać.
Po tej odpowiedzi skapitulowałem,
legło w gruzach jedno, co było tak stałe.
– Czy bez konsekwencji mogę o coś spytać?
– On jeszcze nie tonie, a się brzytwy chwyta,
ale pytać możesz, a nuż ci odpowiem,
no, skoro mnie widzisz, to wyjątek zrobię.
– Czemu piękną postać dla ludzi przybierasz,
skoroś tak okrutna od zawsze do teraz?
A ona perliście zaśmiała w nos mi się.
– Ja jestem okrutna, nie wierzę, co słyszę!
Jestem miłosierdziem i litości aktem,
to w ludziach tkwią bestie, nie dyskutuj z faktem.
Ja zbieram to tylko, co przez was zasiane,
człowiek dla człowieka wilkiem i baranem.
Zwierzęta polują, by nie zginąć z głodu,
a człowiek zabija, ot tak, bez powodu.
– Wybacz mi pytanie bezmyślnie zadane.
– Zdenerwować, człeku, nie jesteś mnie w stanie,
co najwyżej znudzę się twoją osobą,
no i dalej pójdę, swoją tylko drogą.
Ale pytaj dalej, bo bawię się setnie.
U mnie pustka w głowie albo same brednie.
– Czemu śmierć dotyka maleństwa niewinne?
– Znowu nie trafiłeś, musisz zadać inne,
nie możesz za wszystko obarczać mnie winą
jestem tylko skutkiem, nie zgonu przyczyną.
– Czy istnieje życie po skończonym życiu?
– No widzisz, i sprzeczność jest teraz w użyciu.
Jeśli raz zabieram wasz dar najcenniejszy,
po co mam oddawać choćby w stopniu mniejszym?
To, co ja z nim robię, nie dla ciebie wiedza
i nie ma co faktów pochopnie uprzedzać.
–" Kiedy po mnie przyjdziesz?" przecież nie zapytam,
rzecz jak się domyślam, przede mną ukryta.
Uśmiech nawet miły twarz jej rozpromienił.
W mojej głowie stado brzęczących szerszeni.
Przecież taka szansa nie dana każdemu,
a trafiło na mnie, nawet nie wiem czemu.
– Czy to bardzo boli, jak życie odbierasz?
– Ból jest rzeczą względną, to ciało uwiera,
wyzwalam powłokę z życia doczesnego
i już nic nie boli, dla mnie nic prostszego.
Nie wiem, czy pojąłem to, co powiedziała,
ale nie drążyłem , bo myśl mi świtała.
– Czy kiedy tu jesteś, to nikt nie umiera?
– Ależ wszędzie jestem, ja nie mam dublera.
Gdy wiatr wieje tutaj, wieje i w Bostonie,
lecz czy on jest jeden? Odpowiedz sam sobie.
Wstała i skinęła ręką w moją stronę
– Spotkamy się jeszcze? – bez sensu palnąłem.
Uśmiech znów zawitał na jej pełnych ustach,
po chwili przede mną przestrzeń była pusta.
ApisTaur, 7 grudnia 2012
zdarzyło się w parku na mostku kamiennym
gdzie czas się wydawał zjawiskiem niezmiennym
wiewiórka co była tam stałym mieszkańcem
uznała że mostek ten będzie jej szańcem
a miała na względzie poważne zamiary
za przejście żądała by składać jej dary
to orzech nasionka lub różne owoce
na moście czuwała przez dzionki i noce
spiżarnia wiewiórki już pełna do granic
lecz ona chce więcej nie odpuści za nic
zwierzęta w tym czasie zebranie zwołały
bo płacić wiewiórce za przejście nie chciały
po chwili odezwał się bóbr bardzo stary
- ja wiem jak zniweczyć tej rudej zamiary
żebyście za przejście przez most nie płacili
kładeczkę przez strugę z pnia drzewa zrobili
ja zęby do cięcia mam wciąż nader mocne
i ścinać za chwilkę wam drzewko rozpocznę
tak odkąd zwierzęta swój mostek zrobiły
wiewiórce dochody się nagle skończyły
wystaje na mostku przez całe godziny
lecz nikt nie przechodzi więc nie ma daniny
i teraz wiewórka gdy jej głód doskwiera
sama musi w lesie orzeszków nazbierać
ApisTaur, 2 grudnia 2012
znowu stoimy do siebie en garde
ty udowadniasz co jesteś warta
ja ci pokażę że jestem coś wart
komenda prets wybrzmiała już w głowie
ona odważnie patrząc mi w oczy
na głos allez zadziornie wypowie
bacząc na ostrze wycelowane
staram się w serce ugodzić celnie
stosując pchnięcie zbyt dobrze znane
unikać sztychu jej szpady muszę
ale przewrotny wciąż bywa los
z zaciętych ust słyszę cichutkie touché
gdyż bardzo celnie zadała swój cios
ApisTaur, 25 listopada 2012
rozgościł się myszpan na meblu wygodnie
ma czapkę kubraczek i myszowe spodnie
miejsce myszonowi tak przypasowało
postanowił sobie że pójdzie na całość
wyciągnął z kredensu nalewkę wiśniową
gdyż uznał że upić się musi myszowo
na brak apetytu nigdy nie narzekał
więc wykradł jedzenie z lodówki człowieka
tak się rozrósł gryzoń jedząc wciąż i pijąc
aż ugiął się mebel wysiłku nie kryjąc
długo ta sielanka myszpana nie trwała
bo konstrukcja pod nim w mig się załamała
i tu się nasuwa porzekadło stare
jeśli chcesz zaszaleć zaszalej z umiarem
(do grafiki dorotyrudej "kredens pod myszą")
ApisTaur, 2 listopada 2012
pod dywan wmiotłem sprawy odwlekane
a nazwisk kilka w głowie trafił szlag
jako wieczorem tak jest i nad ranem
nie wiem kto wrogiem a kto mi jak brat
już z samym sobą wytrzymać nie mogę
za co się wezmę wychodzi na wspak
żeby raz chociaż jakimś palindromem
coś jak rada dama sama da dar
każdy dzień kopią pieprzony homonim
z gówna ukręcam na swój tyłek bat
może anagram się uda wyłowić
ale wychodzi tylko trasat strat
dość już kalamburów i głowy łamania
na każde pytanie chcę odpowiedź znać
za własnym ogonem nie będę już ganiał
a gdy nic nie wyjdzie powiem kurwa mać
ApisTaur, 30 października 2012
już otrząsnęły się drzewa z listowia
zacznie się nieba nieustanny płacz
nieco chłodniejszy wiatr z północy powiał
znudzony stoi stary polny strach
zamiast świetlików znicze zapalone
znowu przypomną jak ważny jest czas
nokturny płyną nam listopadowe
no i na sercu coraz cięższy głaz
ApisTaur, 27 października 2012
światło sny rozbiło niczym porcelanę
poranny harmider dnia napędza młyn
siłą przełamuję oczu moich bunt
wymijam istoty tak jak ja wyprane
odruchy pawłowa wiodą u mnie prym
więc pod jedną nogą tracę znowu grunt
oblicza głupawe ego rozbuchane
i uściski dłoni o dotyku złym
wszystko warte tyle ile kłaków funt
dzień skończony dziełem co nie warte nic
układam zmęczenie nie chce mi się być
noc niewypoczęta jeszcze setki rund
(zrymowane na wzór villanelli włoskiej, bez zastosowania identycznych słów kończących strofy)
ApisTaur, 27 października 2012
światło rozbiło sny jak porcelanę
a zgiełkiem porannym dzień napędza młyn
bezwzględnie tłumię bunt wczorajszych powiek
przenikam w masę przed siebie gnającą
zdominowany przez odruch pawłowa
zostaję sobą już tylko w połowie
spotykam twarze z firmowym uśmiechem
powitania dłonie oślizgłe jak wstręt
pragnąłbym uciszyć monotonii zgrzyt
dzień kończy dzieło co na nic nikomu
układam zmęczenie by skręcić mu kark
noc snem niespokojnym jutro znowu świt
ApisTaur, 12 października 2012
spotkałem po drodze
dwóch gości zawianych
wielcy jak king-kongi
mordy całe w szramy
widać że szukają
jakiegoś sponsora
ale pustki były
bo dość późna pora
jako że już byłem
na ich celowniku
nawet nie starałem
się robić uników
- no wyskakuj z kasy
gdy spragniony prosi
łapie mnie za fraki
i w górę unosi
zwinięte w kieszeni
karteczki z wierszami
nie ja wyciągnąłem
zrobili to sami
przez chwilę zawiesił
wzrok na tym pisaniu
- trzeba było mówić
żeś bidota draniu
- chodź szukamy dalej
tak rzekł do kolegi
- on groszem nie śmierdzi
poeci lebiegi
ApisTaur, 11 października 2012
znów zapomniałem kluczy
drzwi nie stawiały oporu
krzątasz się po kuchni
mechaniczna perfekcja
od jakiegoś czasu
jesteś jakaś nieobecna
nie zauważasz nawet mnie
z czułością przeglądasz
stare fotografie
zastanawiam się tylko
dlaczego zaczęłaś
chodzić w czerni
wiesz przecież
że ci nie do twarzy
ApisTaur, 8 października 2012
kiedyś próbowałem żyć
w alternatywnych światach
ale optyka dna butelki
i białość ścieżek
nie zapewniły komfortu
jakiego oczekiwałem
po każdej podróży
było mnie coraz mniej
zaspokajanie ciała
już nie wystarcza
jestem niekompletny
ApisTaur, 7 października 2012
nie nadążam czytać
wszystkich listów
przysłanych z drzew
deszcz wystukuje
telegram na parapecie
że jeszcze popada
a wiatr za wszelką cenę
próbuje się wprosić
przestrzeń rozedrgałem muzyką
chyba znów przestanę
omijać kałuże
ApisTaur, 30 września 2012
nigdy nie obchodził mnie czas
za to on przejął się mną bardzo
nienakręcanie zegarków
nic nie pomogło
*
chodzę mocno tupiąc
może chociaż w ten sposób
zostawię na ziemi jakiś ślad
*
ponoć z ludzkich prochów
można stworzyć diament
mógłbym zdobić
jakiś jędrny dekolt
jako łańcuchowy
*
ApisTaur
ApisTaur, 23 września 2012
zawaliło mi się nagle
tak bez ostrzeżenia
chciałem kiedyś zaszpachlować
lecz pusto w kieszeniach
podklejałem czym się dało
z kiepskim dość efektem
choć się ciągle zajmowałem
rzeczonym obiektem
nic nie dało podpieranie
oraz udział czynny
więc runęło moje niebo
a nie mam już innych
ApisTaur, 19 września 2012
przywitał mnie dzień
rzęsiście mokry
znowu przyjdzie
po wodzie chodzić
cuda tak spowszedniały
*
pomarańczowy powóz
pełen wyrzutów
z dwoma stangretami
we wściekłych liberiach
rozgrzeszali kubły
*
ze zmytą głową
docieram do miejsca
w którym muszę
zasłużyć na istnienie
modlić się przestałem
została tylko praca
ApisTaur, 16 września 2012
mam więcej mgnień wiosny
niż siedemnaście
lato całe przeszło
gdzieś obok
a tu na jesień
trzeba się szykować
nie myślę o zimie
jeszcze nie znam
ostatniej woli
ApisTaur, 7 września 2012
cierpliwie wybierałem
co miałem do wybrania
pogłębiłem
przybył ten
co nikt mu już
przyglądam się
teraz moja kolej
ciskam piachem
patrzą z wyrzutem
jakbym go zabił
ostatnią posługą
wbijam krzyż
ja grabarz
ApisTaur, 5 września 2012
znów tracę równowagę
błędnik przekroczył limit
upadków i powstań
żadna ściana
nie daje podparcia
całą motorykę
szlag trafił
byle do przodu
tylko jak na karuzeli
określić kierunek
?
ApisTaur, 27 sierpnia 2012
nie mam już sił
by mur głową znaczyć
w poukładanym życiu
szaleństwo usankcjonowane
a chaos został pedantem
próba ucieczki kończy się
w kaftanie codzienności
za dużo rutyny we krwi
może dlatego że nie moja
jak ukwiał czekam
co przyniesie nurt
nie dane mi perły rodzić
prędzej kamienie nerkowe
ApisTaur
ApisTaur, 23 sierpnia 2012
założyło się dwóch panów
gentelmen wraz z chamem
który na swój charakterek
więcej skusi panien
*
kulturalny pan wciąż kwiaty
czekoladki nosił
gbur do łóżka wszystkie panny
chciał zaciągnąć co sił
*
oceniły wszystkie panie
tych dwóch kawalerów
tak że szanse równe mieli
z tym że równe zeru
*
bo gentelmen był nudziarzem
konkretów unikał
cham zanadto był konkretny
jak truteń by bzykał
*
i to byłoby na tyle
co przekazać chciałem
lecz wypada wiersz zakończyć
jakowymś morałem
*
jeśli chciałbyś mieć u kobiet
przychylne przyjęcie
bądź czasami gentelmenem
czasem bądź zwierzęciem
ApisTaur, 15 sierpnia 2012
przestała działać
perystaltyka mózgu
znikoma ruchliwość
ogranicza się do wydalania
niestrawionych myśli i pomysłów
*
mimo dokarmiania
nowymi doznaniami
kończy się chaotyczną
myślową biegunką
*
pozostaje katharsis
w postaci lewatywy
może po tym moje myśli
nie będą gówno warte
ApisTaur
ApisTaur, 5 sierpnia 2012
na kliszach pamięci
utrwalam obrazy
naświetlone pozytywy
nabłyszczam uczuciami
negatywów wyciętych
stosy
chowam w najdalszy
kąt ciemni
ApisTaur
ApisTaur, 26 lipca 2012
szumy na łączach i trzaski w eterze
fale radiowe uderzają o brzeg świadomości
nawet w uszach korki nie zagłuszą
hałasu bezsenności
ApisTaur, 22 lipca 2012
dziś co rusz Pinokio
z TV się wyłania
ale zamiast nosa
rosną notowania
ApisTaur, 21 lipca 2012
proch i puste szkło
cóż więcej zostanie
zgadnąć nie potrafię
może tylko z porcelany
zmarłych fotografie
ApisTaur, 15 lipca 2012
po co przybywacie
nie chcę znać nikogo
co was tak przyciąga
ku mym mrocznym progom
?
chwała i potęga
ulotne jak eter
nie mam nic cennego
a wy do mnie z mieczem
w mrocznych korytarzach
niejeden spoczywa
a mi nie jest miło
serca im wyrywać
nie dość że bogowie
wyglądem skrzywdzili
nie mam w labiryncie
spokoju ni chwili
odstąpcie więc proszę
od zamiarów swoich
człowiek zabić musi
to czego się boi
?
Apistaur
ApisTaur, 10 lipca 2012
białe noce czerwca
skał bezsenność
jagód ciemna rozkosz
ustom słodyczą
wdycham zieleń
postrzępione fiordy
rozdrapały wspomnienia
falą przypływu
roztrzaskują się
o tu i teraz
ApisTaur
ApisTaur, 7 lipca 2012
w atomowych sercach zegarów
brak zębatych
mielących żywot
klucza co losu spirale
do granic rozsądku
napina
kuranta który wybija
starcom posrebrzane
brak im wskazówek
od pokoleń
tylko wyświetlacz cyfrowy
dokładniej zlicza
ile jeszcze
"i mechanicznie czas odmierzany
klepsydrami zdobi ściany"
ApisTaur
ApisTaur, 6 lipca 2012
Patrząc wygłodniałymi oczyma
na pulsujące w niej życie,
dotykam dłoni płochych
szukając tętna skrycie.
Okrutną żądzę morderczą
na wodzy mając...jeszcze,
usta całuje jej drżące
i smukłą szyję pieszczę.
Nim skalam ów ideał
instynktem swym morderczym,
nim rubinowe źródło
ukoi mój ból i żądze.
Spoglądam w jej oczy ufne
i wzrok odwracam smutny.
Czemuż kochana moja,
sprawiam ci los okrutny?
Jak zdławić głód straszliwy
co pali jak ogień piekielny?
Na co mi bez jej miłości
bycie nieśmiertelnym?
ApisTaur
(ze starej szuflady)
ApisTaur, 3 lipca 2012
Jak uniknąć żaru ognia
krążąc coraz bliżej niego?
Blaskiem ciepłym tak przyciąga,
cóż stać mi się może złego?
Przecież słodko mrok rozprasza,
krzywdy żadnej nie uczyni.
Taka jest natura nasza,
pęd ku światłu jest olbrzymi.
Więc choć skrzydła swoje spalam
ginąc jako jedna z wielu
i za instynkt sroga kara,
nic nie zmieni życia celu.
( ze starej szuflady)
ApisTaur, 30 czerwca 2012
ile rubikonów
przekroczyć mi dane
ile wejść na wzgórze
co golgotą zwane
czy jest jakiś limit
na ludzkie cierpienie
czym mam zasłużyć
na małe wytchnienie
?
a On do mnie rzecze
z wyrazem zdumienia
:
toć ja cię doświadczam
a ty nie doceniasz
ApisTaur
ApisTaur, 16 czerwca 2012
w hamaku ciszy
sączę czas z lodem
gdzie horyzont
tłuste sprośne chmury podziwiam
wyrwane z rubensowskiego koszmaru
za siebie nie patrzę
na przyszłość nierealną
czekam i całun
ApisTaur, 14 czerwca 2012
grasz na mnie jak
na harfie Vollenveidera
strun nie dotykając
najczulsze akordy wybierasz
bawisz się dźwiękami
nim jeden wybrzmieć zdąży
następny euforię wywoła
lub w smutku pogrąży
ostrożnie więc proszę
w tej grze dobieraj tony
bym nazbyt szybko
nie został rozstrojony
ApisTaur, 4 czerwca 2012
Wyrwana jak kwiat
z ogrodu objęć matki
nie pamięta łez
zabita niewinność
chorym pożądaniem
nie zdążyła mieć marzeń
tylko ukryte w sienniku
prochy wspomnień
w oczach pustka
nawet strach umarł
ApisTaur
ApisTaur, 4 czerwca 2012
Pukasz do drzwi
z uśmiechem przyklejonym
wślizgujesz się w łaski,
chcesz ofiarować coś
za co płacić każesz.
Sądzisz że potrzebuję
tego czego się pozbyłem.
Już nic nie wciśniesz
sprzedawco marzeń niechcianych.
ApisTaur, 4 czerwca 2012
Za niespełnione obietnice
ciskam przekleństw kamieniami,
ślę je ku niebu by choć jedno
trafiło Bogu w błękitne okno.
Za sadystyczną ciszę
mimo modlitw moich,
bezkresne miłosierdzie
wciąż nieuświadczone.
Ironią chorą pewnie będzie,
gdy u bram niebios się okaże,
że nie wpuszczają tam duszyczek
z nieszczęścia nadbagażem.
ApisTaur
ApisTaur, 29 maja 2012
Wyszkolone gesty, wyświechtane słowa,
każdy skacze tylko jak małpa cyrkowa.
Nieszczere uśmiechy, zawiść o sąsiada,
pozorne są tutaj, takt, umiar, ogłada.
Każdy cię utopi nawet w łyżce wody
i pięknie ułoży pod nogami kłody.
Potem dół wykopie, byś w nim wylądował,
i z troską fałszywą będzie cię żałował.
Teraz życze wszystkim świąt bardzo wesołych
no i by wasz sąsiad bogaty, szybko stał się goły.
ApisTaur
ApisTaur, 23 maja 2012
Witaj zgniły polityku.
Jaką pewną minę masz,
mówiąc nam o uczciwości,
plujesz słowem prosto w twarz.
Bez przyszłości i perspektyw
zgotowałeś dziś nam los.
Swoją pracą za granicą,
obcym mus nabijać trzos.
Ref.
Zapamiętaj więc liderze
że na ciebie przyjdzie czas.
Żadna polityczna mafia
już nie będzie gnębić nas.
Można jeszcze iść do armii,
piękny mundur przywdziać dziś.
By pośmiertnie za zasługi,
na pustyni dostać krzyż.
Masz na sobie drogi gajer,
na Kajmanach konto full,
ale wkrótce już poczujesz
co to jest niebytu ból.
Ref....
Nie mów więcej nam o kosztach
jakie poniesiemy my.
Bo w końcowym rozrachunku
całą pulę zgarniesz ty.
ApisTaur, 23 maja 2012
Jak co rano zmartwychwstaje,
czarną kawą się nasączam.
Na śniadanie brak mi czasu,
kątem oka chwytam słońce.
Wpasowuję swoje kółko
w tryby innych szarych kółek,
by ku chwale maszynerii
wywindować kilka biurek.
Niesie mnie ludzka lawina,
nie patrzę w oczy nikomu.
Kieruję swoją cielesność
w górę o kilka poziomów.
Przeżuwam kilka programów,
wchłaniam coś bez apetytu.
Leżąc, w śmierć małą zapadam
czekając na przyjście świtu.
ApisTaur
ApisTaur, 23 maja 2012
Sen piękny miałem, zdawał się realny.
Drzewem w tym śnie byłem
pełnym sił witalnych.
Na gałęziach mych,
wiatr do snu się układał
wśród zielonych liści,
gościli u mnie zawsze,
skrzydlaci artyści.
I tkwiłem wśród drzew innych,
w tym ze snu pięknym lesie,
a wiatr lekko mną kołysał
i cicho szeptał że nadchodzi jesień.
I mógłbym tak we śnie zostać
nie budząc się wcale.
Lecz budzik, jak zgrzyt piły
ze snu wyrwał mnie zuchwale.
Teraz wspomnieniem powracam
do tych ze snu zdarzeń.
Tylko to pamiętam
spośród sennych marzeń.
Lecz w realnym świecie,
też tkwię, na wzór drzewa.
Kołysze mnie wiatr uczuć,
w głowie gra i śpiewa.
Zdążyłem już tu wrosnąć,
zapuścić korzenie.
Wyrwać ich nie sposób,
i nic już nie zmienię.
Dokonam żywota mego stojąc,
w miejscu przeznaczenia.
Strawą dla ognia będę,
prochem po wspomnieniach.
ApisTaur, 23 maja 2012
Skąpany w bezkresnym absurdu oceanie,
rozpaczliwie tratwę klecę,
z rozsądku resztek, myślą powiązanych.
Stroniąc od rekinów, strasznych myślojadów,
co na inność swój instynkt wyczulony mają.
Stawiam żagiel utkany na miłości kanwie.
Z ogromnym zapasem nadziei i wiary.
Wyruszam lądu szukać, wolnego od obłudy,
gdzie myśl wolna rozwijać się może.
I z głową w chmurach chodzić nie wstyd wcale.
Z litością pomyślisz że naiwny jestem,
Że lądu takiego przecież być nie może.
Nie zawrócę jednak z kursu obranego
pod prąd płynąć będę, wioseł nie odłożę.
ApisTaur, 23 maja 2012
Słyszę ich oddechy,
widzę błyski ślepi
w mrocznym tle ukrytych.
Kręgi coraz ciaśniej
swoim tropem znaczą,
zwabione zapachem
samotności, strachu.
Skulony przy ognisku,
z resztek nadziei skleconym,
bronić się próbuje
pochodnią rozpaczy.
Nadzieja wygasła.
Rozpacz wypalona.
Zbyt wiele wilków wokół.
Sfora nakarmiona.
ApisTaur, 22 maja 2012
Nie moja to pora,
nie mój i czas to wcale.
Gdy światło dnia nie chroni
tajemnicy żadnej, a myśli
zbyt rozproszone by w jedną stronę
je kierować i w skupieniu
napawać się urokiem nocnego czuwania.
Nocą, czasem tylko nikłe księżyca światło
rąbka tajemnicy uchyli,
to znów ją osłania aksamitnym mrokiem,
by do końca odgadnioną nie była.
Wtedy to właśnie świat się kurczy
do rozmiaru "tu i teraz",
wszystko co jest poza granicą
przez światełko małe wyznaczoną,
pogrążone jest w niebycie.
Mam wtedy w dłoniach świat cały
mogę przekazać swe myśli,
i myśli innych odczytać.
nie mam wątpliwości co do tego
noc jest znacznie lepsza
od prozy dnia szarego.
ApisTaur, 22 maja 2012
Czas w miejscu stanął jak zastygła lawa
kawa ścięta jak lodu bryła w szklance
na wpół niedopita, nie czeka do dna.
Ptak w locie się zatrzymał
choć mu śpieszno pewnie.
Nikt się nie porusza, sekunda niebytu
gesty zatrzymane, przerwane myśli, słowa
cisza bezimienna wszędzie się panoszy,
nie przędzie już pająk swej sieci
żeby byt jakowyś w nią schwytać.
Kula wystrzelona nie dosięga
celu wciąż żywego jeszcze.
Naiwnie myślałem sobie
że to stan przejściowy
że ruszy z kopyta
ten co w miejscu stoi.
Lecz nie czas się zatrzymał
to ja tkwię tu w bezruchu
a on dalej pognał, naturę ma taką.
A mi się wyczerpał, nigdzie już
się nie spóźnię i na nic już nie czekam.
Tak się oto mój czas skończył,
czas martwego człowieka.
ApisTaur, 22 maja 2012
W codziennym świata jazgocie
szukam chwili wytchnienia,
z nadzieją że coś się zmieni,
choć nic się naprawdę nie zmienia.
Wszechwładny harmider wypełnił
do końca ostatnie nisze,
zarżnięto bezwzględnie jak jagnię
tak bardzo kochaną mą - ciszę.
Uczcij więc człowieku, tę śmierć nietypową,
lecz nie żadnym hymnem, pieśnią czy przemową.
Zrób to, proszę ciebie, chwileńką bezdźwięczną,
minutową ciszą, choćby i niezręczną.
ApisTaur, 22 maja 2012
Jesteś niewidzialna
za sieci woalem,
prawie nierealna
z pięknym awatarem.
W oparach poezji
lekko uniesieni
choć tak odlegli,
jednak połączeni.
Każde słowo we mnie
jak ziarnko kiełkuje,
by w łan wiersza się zmienić
i go wręczyć tobie.
Na pozór tak dalekiej,
a tak bliskiej osobie.
ApisTaur, 22 maja 2012
I znów codzienność
wbija ostre szpony.
Bezlitośnie, powoli,
abyś poczuł dobrze
jak to życie boli.
Patrze przez ażur
z nieufności utkanych firanek.
Podglądam innych,
co cierpią w milczeniu,
niosąc na swych skroniach
z cierni pleciony wianek.
A gdy opuszczam swój azyl,
fortece warowną,
gdzie każda cegła
to nóż w plecy wbity.
Baczę by ode mnie każdy trzymał
dystans, odstęp należyty.
ApisTaur, 20 maja 2012
Rozgwieżdżonym baldachimem
Błękit nieba się zaczernił
Księżyc srebrem się nie chwali
Więc nie dojrzysz w mroku cierni
Błądzisz stąpając ostrożnie
Mrokiem nocy wystraszony
Ręce przed siebie wyciągasz
Licząc na dotyk znajomy
Możesz tak błądzić bezradnie
Lub poddać się na kolanach
Wciąż liczyć na promień słońca
Nie wytrzymując do rana
Lecz ciemność rozproszyć zdołasz
Na kwiaty trafić, nie ciernie
Bo w sobie masz źródło światła
Nie chowaj go więc pazernie
ApisTaur, 20 maja 2012
Bladym świtem spoglądam
na to miasto z góry
Widząc jak się wybudza
bestia bez kości, skóry.
Gdzieś nieprzytomnie patrzą,
brudne oknodoły.
Ledwo co narodzona
staje się popiołem.
Wysysa ludzkie dusze
łykając z mlaśnięciem,
nie przejmując się żadnym
wyssanym dziecięciem.
Cały dzień ryczeć będzie,
gnić brocząc uryną,
by wieczorem zdychając
złożyć hołd kominom.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.