Poetry

Kraft


older other poems newer

26 august 2013

daj

zawinięty o twoją skórę
próbuję skamleć o sutki
napięcie
do granic twoja sprężystość

nigdy nie mówiłaś
zostań a będzie

było mi dane
w czasie deszczu wszyscy się nudzą
małe ramiączka lepsze jutro
zdejmij

pokaż dotykaj
ptaki też czasami
mają swoje skrzydła jak gniazda uwite dla piskląt

błagane delegacje
a potem nie pytaj dlaczego banany są krzywe
przecież
tak bardzo cię

zjem na wyrost

dalej zejdę
tam gdzie niżej zrobię kilka tatuaży
krzywd na twoim podbrzuszu
chcesz

powiedz mów gadaj
nic nie mówisz
ale słyszę
to mi wystarczy

twój szept
oddech westchnienie
twoje niebo
błękit lazur wybrzeża

sufitu nauczyłem się na pamięć
nie tworzę siebie

tylko po to
jestem

by czar prysł
albo i nie
wcale nie

zakazana

cicha przystań
daj mi
choć kawałek
milimetrzyk po milimetrze

siebie

kawałek

nawałnico

wiatr wcale nie jest taki chwiejny
paralele interpunkcji
przytulane roszadami wykradzionymi aniołom

pozwól mi jeszcze raz

a zdrapię tynk ze ścian






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1