Poetry

Kraft


Kraft

Kraft, 20 september 2013

tytułu_

dom rzeczy różnych
w stanie nieważkości ból pustych
ramion oto ja
domagam echami miasta
noc stosuje się do pragnień
jak naiwność wymyślona
w krainie absurdów

tak bardzo chciałaś mieć dzieci
i stałem się
ukochanym obiektem nienawiści
znosisz mnie częstując sobą
w strzelistych aktach

piszę list
błędy uczą trepanacji w zasięgu wzroku
kreacja umysłu jak fałszywe oczy

to tylko słowa
szaleństwem wyobraźni przepowiednia
przyszłość mój pierwszy wiersz
dla ciebie

daj mi trochę


number of comments: 14 | rating: 16 | detail

Kraft

Kraft, 17 september 2013

aż zawyję

nie widzisz nawet ja
słyszę dźwięk gasnącego światła
perspektywiczne bicie serca
i wszystko wykrzyczę ci w twarz

to nie jest żaden wiersz
tylko wyrzut z punktem odniesienia do gwiazd
przeciąg dotyku
niesiony krajobrazem z milczeniem w tle

doświadczam wewnętrznych trzęsień ziemi
chciałaś żebym świerkiem jedlił się do starości
ale nawet wybaczalnie przestały być trendi
nad talerzami sąd ostateczny

gdzieś w ogrodzie
pomiędzy czterema strofami szczerości
krążąc po strukturze oddechów
nieuchwytne drganie umysłu

tylko czekasz


number of comments: 16 | rating: 24 | detail

Kraft

Kraft, 15 september 2013

cztery pory

polując na myśli
w liście wetkniętym między lato a czerwień liści
napisałem o uczuciu wlepionym w wieczną wiosnę
przeszedłem z detalami siebie by nie zamarło

jesień w tym roku jest taka nieudana
zimą w kilku odsłonach powiem już czas
ostatnie słowo pozostawiając na stole

przepraszam
z pogodą ci nie do twarzy


number of comments: 1 | rating: 13 | detail

Kraft

Kraft, 14 september 2013

dozując dostęp

w twoim naszym domu
nieopodal drewnianej chatki
posadziłaś zagojenia moich ran
kwitną na wiosnę podlewane romantyzmem
z konewki niepoprawnych oddań

obok ciebie trawą
wiecznie zieloną we wschody i zachody słońca
ścielę miejsce pod ars amandi
a lasy podniecone wizją kochanków
śpiewają ballady zaprzężone w jedenaście koni

w twojej szafie
gdzie chciałbym ułożyć swój czas
kwiatowe sukienki na stałe pachną jutrem
a zgrabna bielizna do granic widnokręgu
pobudza jedwab zmysłów kusząc koronkami

krótko mówiąc zwariowałem
w rzece twojej zmysłowości
na zawsze chcę utonąć

przytul mnie wreszcie


number of comments: 12 | rating: 16 | detail

Kraft

Kraft, 13 september 2013

słowa

zamyślony na trzy czwarte
rozmawiam z gwiazdami
otwartym oknem szukam podobieństw
dotykają bezboleśnie
wpadając jak fajerwerki
niesprawiedliwe
dla uzależnionych od absurdu

obok ćmy robią film o przebudzeniu
na pościeli ślad po tobie
dzielę jedynie oddechy
tak jakby zaraz miało zabraknąć powietrza
piąta noc jak cię nie ma
w dzień niebo upadnie po raz szósty

zdzieram klepsydry
nie wiem co zrobić z palcami

szaleństwo

w przedśnie o pogubionych
czekając na cud
doceniam warość kobiety

nie ma prawa się wydarzyć
jeszcze raz patrzę w sufit
a tam tylko trwanie
bolą mnie oczy

próbuję zamknąć niewypowiedziane


number of comments: 12 | rating: 14 | detail

Kraft

Kraft, 12 september 2013

życiowanie

łapiąc ostatnie prawdziwe
promienie zimą dla początkujących
na śmietniku życia
był czas że coś we mnie drgnęło

gatunkowo klasyczny nie rozumiałem
jak bardzo smakujesz od środka
brak potrzeby lotu był tak wielki
że każda podróż do głębin
na granicy szczęścia waliła w tynki

na pustych niebach owoce słońc
kreśliły równoleżniki
a ja znałem jedynie kolor betonu
w czterech ścianach z braku okien
nagle spadł deszcz
drut kolczasty pordzewiał jak noc poślubna

mówiłaś proszę nie dotykaj
bezlistny uciekłem zmrużywszy oczy
wierząc w przepowiednie o końcu świata
nie dokończyłem części tego wątku

zgasłem u progu latarni
za rogiem szans
zbudziłaś mnie kropelką rosy
chwiejnym szeptem niepewnie
znów zapukałem do drzwi
byłaś mokra

wiosna zawsze przychodzi z deszczem


number of comments: 21 | rating: 22 | detail

Kraft

Kraft, 12 september 2013

niedosyt

szkice na oknie
z punktem odniesienia do pociągu
jadę na dwa przeklinam drogę
serca o pięknych wylewach krwi do mózgu

jeden z wątków naszego świata
podróż na niby
na cztery nuty fortepianu
próbowałem rozpisać cię wierszem
milczysz

wracam po literkach
iluminacją słów
czystość idzie do nieba
a mówiłaś że nie umiem kochać

od pewnego momentu
jeszcze jeden niewysłany
spójrz tam na oknie
listy szkicują swoje pragnienia

prostota jest taka skomplikowana
to nie deszcz pada

to łzy


number of comments: 16 | rating: 21 | detail

Kraft

Kraft, 10 september 2013

w odcieniu szarości

owinięta w czarną pościel
biel twojej skóry

i ja
gdzieś z oddali


number of comments: 6 | rating: 14 | detail

Kraft

Kraft, 10 september 2013

twoje stopy

ulubiony spacer
za murami chyba już jesień
wtulona w drzewo
ubarwiasz codzienność zanurzona w liściach
inaczej niż kiedyś

tygodniami cię nie widzę
uciekasz
przypomina mi się bezradność
nadtłuczone lusterko w kolorach domysłu
punkt wyjścia z wiosną w tle
czy to tak dużo

na nutę G grane melodie
kołysanka do bólu to jedynie wizja lokalna
polarny sen idioty
a na brzegu znowu nic śmiesznego
melancholie ulicy
sól zegar telefony i płynący dom
w środku ciężkości nielogiczne

pragnienia na piasku
gdzie pacynki pozostawiają odciski
nieporozumieniem
w liście do ciebie imaginacja wykreślna
ulubiony spacer
przez wszystkie wierności
zapomnienie

odnalazłem przebudzony śladem
w dzikich sadach lekkość ptaków
stracone gniazda
i słońce które świeci nawet przez żaluzje
blaskiem bez pustych ścian

wierzę
że wszystko się jeszcze

całuję


number of comments: 19 | rating: 21 | detail

Kraft

Kraft, 1 september 2013

niczym człowiek

czasami sobie pozwalam na przeszczep
szalonych myśli wizjami nibylandii
z lekkością ptaków
wznosząc głowę ponad nieśmiertelny mur

niepodobny do miasta buszuję w zieleni
tętno płynie wtedy początkiem lipca
łanami zbóż ubrany jedynie w płaszcz
w kolorze nadziei szukam na wskroś

dźwięków fortepianu ukrytych w kłosach
miłości zaplątanej w niezapominajki
ewolucji przesłań spotykanych we śnie
ciebie
która delikatnie aczkolwiek z premedytacją
naruszasz równowagę nocy

a potem
potem to już jest jak zwykle
pomyślane drogi jedynie niepokojem
Eloi Eloi lama Sabachtani
krzyczę wniebogłosy

świat jest taki bezczelny
ekranizuje niechcianą natychmiastowość
i znowu stąpam po ziemi
jak czarno-biały anioł

pazurami uczepiony nieba


number of comments: 9 | rating: 16 | detail


10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1