24 september 2014
Znalezione we śnie.Czas rozpalania ognia.
Nie pamiętam wschodu słońca, pamiętam palące
płomienie i deszcz przeciekający przez palce.
Pachnący mirrą, piżmem z niewyraźną nutą anyżu.
W zamkniętych powiekach, szukam potwierdzenia,
kiedy przekroczyć próg. Sztuką jest tłumić trzaski,
tracić słuch, podglądać drugie drzwi, nasłuchując
ich skowytu. Jesteśmy bezpieczni, on daje znaki,
mówi przez sen, tłumi krzyk rozbitego lustra.
Nie słyszymy wróżby.
Przecieram oczy ze zdumienia, gubiąc zaskoczenie.
Jesteś snem, ukrytym za znakiem ciii. Trzymamy się
za słowo, które nie zostało wypowiedziane.
Kusa koszulka ukradkiem kryje szorstki mech,
W poranne wiadomości w TV z ciekawości świata,
pod kołdrą gubisz majtki. Przechadzam się po brzegu,
siejąc mgłę,ty bawisz się zapałką , pocierasz, zapalasz.
To znów gasisz płomień szorstkim językiem kota.
Wystarczy dotyk, by kaganek jaśniał płomieniem,
napędzał parę. Najpierw powoli, potem rączo,
by pędzić, dojść na krawędź oceanu. Patrz w daleki horyzont,
płonie niebo Komu bije dzwon szepcesz, a ja nie znam
Hemingway'a. Pociemniało światło, okryta listkiem,
drżysz niczym trzcina na wietrze. Smakuję słodycz
ze szczyptą soli, ty wolisz gorycz grapefruitu. Usta
dryfują ku sobie. Kończy się na wymianie trofeów.
Nurt niesie nas na łagodne wody zgaszonych pragnień.
Już nie łączy nas nic - poza milczeniem ognia.